Wydarzenia

Pechowa porażka w Warszawie

2009-08-09 18:41:02
Nie udało się piłkarzom Śląska zdobyć nawet punktu w meczu z warszawską Polonią, choć tym razem było blisko jak nigdy. Mimo prowadzenia WKS-u do ostatniej minuty, Czarne Koszule zdobyły dwie bramki w doliczonym czasie gry i wygrały 3:2. Wrocławianie kolejny raz wracają z Warszawy na tarczy.
A wszystko zaczęło się dobrze dla podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza. Łukasz Trałka w 25. minucie skiksował i nie trafił do pustej bramki po dośrodkowaniu z wolnego Jarosława Laty. W tym momencie wydawało się, że szczęście tego dnia sprzyjać będzie wrocławianom. Tym bardziej że na 8 minut przed końcem pierwszej połowy Łukasiewicz fantastycznym podaniem uruchomił Marka Gancarczyka. Prawy pomocnik urwał się obrońcom gości, w pełnym biegu minął Przyrowskiego i posłał piłkę do siatki. Bramka dla Śląska mogła paść także wcześniej: Spahić uderzał z wolnego, lecz piłka po rykoszecie trafiła w słupek. Polonia stworzyła zagrożenie po strzałach Savrasa i Ivanovskiego. Oba minęły jednak bramkę Ivo Vazgeča. Pojedynek po pierwszej połowie można było uznać za wyrównany, lecz na tablicy świetlnej widniał wynik 0:1.

Założenia na drugą połowę Śląsk musiał zweryfikować bardzo szybko. Dwie minuty po wznowieniu gry Antoni Łukasiewicz wycofał piłkę, lecz ta, zamiast do któregoś z graczy WKS-u, trafiła do Ivanovskiego, który strzelił obok wychodzącego z bramki Vazgeča i doprowadził do remisu. Błędy zdarzały się także rywalom. Najpierw po dalekim wykopie Spahicia Przyrowski zderzył się przed polem karnym ze swoim obrońcą i futbolówka omal nie wpadła do pustej bramki, a kilka minut później, po błędzie gospodarzy w środku pola, aktywny Marek Gancarczyk uderzył mocno, lecz wprost w golkipera. Po chwili skrzydłowy Śląska, tego dnia najlepszy na boisku, po indywidualnej akcji ponownie przymierzył z dystansu i omal nie złamał poprzeczki. Gol dla wrocławian wisiał na włosku. Choć gospodarze próbowali się odgryzać (strzały Laty, Kosmalskiego, Kozioła), to ekipa Tarasiewicza stwarzała sobie groźniejsze sytuacje. Po jednej z nich niezmordowany Gancarczyk został nieprzepisowo powstrzymany w polu karnym przez Mariusza Zasadę. Sebastian Dudek „jedenastek” nie zwykł marnować i Śląsk ponownie objął prowadzenie.

Polonia w końcówce spotkania zamknęła wrocławian na własnej połowie boiska. WKS próbował kontratakować, a upalne popołudnie w Warszawie najlepiej znosił Marek Gancarczyk, który raz po raz szarżował prawym skrzydłem. To po jego akcji Śląsk wywalczył rzut rożny, po którym Szewczuk posłał głową pikę minimalnie obok bramki. Gdyby padł gol, Śląsk wróciłby do Wrocławia bogatszy o trzy punkty. Tak się jednak nie stało, a o doliczonym czasie gry nikt w stolicy Dolnego Śląska nie chce już pamiętać. Piłka bita w pole karne trafia na głowę Pawelca, który niefortunnie zbija ją pod nogi niepokrytego Savrasa – 2:2. Celeban przegrywa pojedynek z Nikolicem, Serb wrzuca piłkę na głowę Gołębiewskiego,Vazgeč jest minimalnie spóźniony – 3:2. Komplet punktów zostaje w stolicy.

Po tak pechowej porażce nastroje wśród wszystkich związanych z wrocławskim klubem muszą być minorowe. Pocieszeniem, mimo straty na trudnym terenie niemal pewnych punktów, jest widoczne gołym okiem dobre przygotowanie fizyczne podopiecznych trenera Tarasiewicza i atrakcyjna dla kibiców gra. O porażce zadecydowały indywidualne błędy. Oby w kolejnych spotkaniach piłkarze z Oporowskiej popełniali ich mniej.


Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 3:2 (0:1)
Bramki: Ivanowski 47', Sarvas 91', Gołębiewski 92' - M. Gancarczyk 37', Dudek 77'

Polonia: Przyrowski - Dziewicki, Jodłowiec, Kozioł, Mynar - Lato, Mierzejewski (71' Kosmalski), Sarvas, Trałka (46' Nikolić), Zasada - Ivanowski (75' Gołębiewski)

Śląsk: Vazgeč - Celeban, Wołczek, Spahić, Pawelec - M. Gancarczyk, Łukasiewicz, Dudek, Ulatowski, J. Gancarczyk (89' Biliński) - Szewczuk

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Żółte kartki: Kozioł, Sarvas - Szewczuk, J. Gancarczyk, Celeban
Widzów: 2500
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław