Wydarzenia

Pełna pula dla Widzewa (relacja)

2011-08-28 18:19:04
Śląsk Wrocław przegrał z Widzewem Łódź 1:2 w spotkaniu 5. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Jedynego gola dla wrocławian strzelił kapitan WKS-u Sebastian Mila.
Wrocławianie do tego starcia przystąpili w najsilniejszym składzie. Do podstawowej jedenastki po meczu przerwy powrócili Sebastian Mila, Amir Spahić, Piotr Celeban oraz Piotr Ćwielong. Po honorowym pożegnaniu się z Ligą Europy, podopieczni Oresta Lenczyka mogą skupić się na rozgrywkach krajowych. Jak sami przyznawali, w meczu z Widzewem interesowały ich tylko 3 punkty. Tym bardziej, że gwarantowały one fotel lidera T-Mobile Ekstraklasy. Jednak łodzianie to bardzo wymagający rywal, a potwierdzają to dotychczasowe wyniki tego zespołu. Piłkarze Radosława Mroczkowskiego nie przegrali jeszcze w tym sezonie meczu, zatrzymując m.in. Wisłę Kraków i Polonię Warszawa.

Gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków już od pierwszych minut. Zaraz na początku spotkania z dystansu uderzał Sebastian Dudek, lecz trafił wprost w Macieja Mielcarza. W 8. minucie w pole karne z lewego skrzydła zagrywał Piotr Ćwielong, ale adresat podania, Johan Voskamp, nie sięgnął piłki. Po kwadransie gra toczyła się głównie w środku pola, jednak wciąż z przewagą wrocławian. W 33. minucie łodzianie wyprowadzili zabójczą kontrę. Nika Dzialamidze wyszedł sam na sam z Marianem Kelemenem, popisał się udanymi zwodami, minął bramkarza Śląska i wpakował futbolówkę do pustej bramki. Widzew dość niespodziewanie prowadził na Oporowskiej 1:0.

Wrocławianie nie otrząsnęli się jeszcze po stracie pierwszego gola, a już kilka chwil potem musieli przyjąć drugi cios. Po rzucie wolnym, wykonywanym przez Dudu Paraibę, drugą bramkę dla przyjezdnych strzelił Jarosław Bieniuk. Widzew sensacyjnie wygrywał już 2:0 i właśnie takim rezultatem zakończyła się pierwsza połowa widowiska.

W drugiej części Śląsk atakował jeszcze częściej, ale wciąż bez skutku. W 55. minucie Johan Voskamp próbował głową strzelić bramkę, ale Maciej Mielcarz nie dał się zaskoczyć. Golkiper gości musiał jednak skapitulować po uderzeniu Sebastiana Mili z 65. minuty. Kapitan Śląska wyskoczył najwyżej w polu karnym po dośrodkowaniu Łukasza Madeja i głową strzelił kontaktowego gola. Wynik 1:2 zwiastował ogromne emocje w końcówce niedzielnego meczu.

W ostatnich minutach wrocławianie praktycznie nie schodzili z połowy Widzewa, raz za razem stwarzając zagrożenia pod bramką gości. Dużo ożywienie w szeregi Śląska wniósł wprowadzony w 72. minucie Cristian Diaz, ale niestety i jego akcje nie dały wicemistrzom Polski gola.

Do ostatniego gwizdka sędziego głównego spotkania, Dawida Piaseckiego, nic już się nie zmieniło. W 5. kolejce T-Mobile Ekstraklasy przegrywali faworyci - Lech Poznań i Wisła Kraków, także i Śląsk nie ustrzegł się wpadki. Ostatecznie wrocławianie ulegli na własnym stadionie Widzewowi 1:2.

Śląsk Wrocław - Widzew Łódź 1:2 (0:2)
Bramki:
Mila 65 - Dzialamidze 33, Bieniuk 38

Śląsk: Kelemen - Celeban, Pietrasiak, Wasiluk (46 Socha), Spahić, Ćwielong (63 Sobota), Sztylka, Dudek, Mila, Madej (71 Diaz), Voskamp.
Widzew: Mielcarz - Pinheiro, Ukah, Bieniuk, Okachi, Budka, Dzialamidze (82 Bartkowski), Panka, Oziębała (24 Grzelczak), Broź (55 Mroziński), Paraiba.

Żółte kartki: Kelemen, Madej, Socha - Broź, Grzelczak, Panka, Mielcarz.
Sędzia: Dawid Piasecki
Widzów: 7 500
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław