Wydarzenia

PGE GKS Bełchatów – Śląsk Wrocław (zapowiedź)

2009-10-15 16:02:50
Po dwutygodniowej przerwie piłkarze Śląska wracają na ligowe boiska. W piątek na inaugurację 10. kolejki Ekstraklasy zmierzą się w meczu wyjazdowym z PGE GKS-em Bełchatów. Wrocławianie w pojedynku z ekipą trenera Ulatowskiego chcą powetować sobie brak zwycięstwa w kilku ostatnich spotkaniach.
– Po ostatnim meczu z Wisłą chcieliśmy jak najszybciej wyjść na boisko i pokazać swoją wartość – mówi Sebastian Mila. On i jego koledzy do kolejnego pojedynku musieli się przygotowywać jednak dłużej niż zazwyczaj ze względu na mecze międzypaństwowe. – Ciężko przez ten czas pracowaliśmy – zdradza pomocnik WKS-u. – W pierwszym tygodniu trener zaaplikował nam mocniejsze treningi i każdy dał z siebie maksimum, aby się dobrze przygotować do meczu z Bełchatowem. Wszyscy są zdrowi i chętni do gry – dodaje „Roger”.

I właśnie powrót do treningów Dariusza Sztylki, Krzysztofa Wołczka oraz Vuka Sotirovicia to najlepsza wieść z Oporowskiej ostatnich dni. Dwaj pierwsi potrzebują co prawda jeszcze kilku tygodni, aby wrócić do wysokiej formy, ale Sotirović będzie już do dyspozycji trenera Tarasiewicza na piątkowe spotkanie. Podobnie jak trójka obrońców powołanych do kadry: Jarosław Fojut (U-23), Tadeusz Socha (U-21) i Mariusz Pawelec (A). Na placu gry w koszulce z orłem na piersi pojawił się jednak tylko ten pierwszy, zaliczając 90 minut w bezbramkowo zremisowanym spotkaniu z Portugalią.

– Oni tam nie leniuchowali. Wręcz przeciwnie, walczyli o miejsce w drużynach narodowych i możemy być spokojni o ich formę – zauważa Mila. – Nie musieliśmy trenować ustawienia. Każdy wie, jaka jest jego rola na boisku – tłumaczy gracz WKS-u pytany o to, czy brak defensorów nie wpłynął negatywnie na przygotowania Śląska do starcia z PGE GKS-em.

W Bełchatowie cieszą się z powrotu do gry gwiazdy zespołu Dawida Nowaka, który w tym sezonie nie zagrał jeszcze ani minuty. Sen z powiek spędza jednak trenerowi Ulatowskiemu kontuzja Mateusza Cetnarskiego. Kreatywny pomocnik, okrzyknięty następcą Łukasza Garguły, nie zagra już do końca roku. Pomimo jego absencji PGE GKS pozostaje groźną drużyną, która od pięciu kolejek nie zaznała goryczy porażki.

– Początek mieli słaby, ale już weszli na dobre tory i grają coraz lepiej – analizuje Mila. – Nie jest to więc łatwy przeciwnik. Dobrze grają w defensywie, ale będziemy starali się ich przechytrzyć – dodaje po chwili. Lider Śląska w pamięci ma także ciężkie boje, jakie WKS prowadził z Bełchatowem w poprzednim sezonie. Przy Oporowskiej wrocławianie po dwóch golach Tomasza Szewczuka wygrali 2:1. Bramkę dla zespołu prowadzonego wówczas przez Pawła Janasa strzelił Marcin Drzymont. Z kolei wiosną przy Sportowej lepsi okazali się podopieczni Ulatowskiego. Bramki dla PGE GKS-u strzelali Jacek Popek i Nowak, a honorowe trafienie dla wrocławian zaliczył Marek Gancarczyk. Skrzydłowy Śląska swojego wyczynu w piątek nie powtórzy, gdyż do końca roku musi pauzować z powodu kontuzji. Na prawej pomocy zastąpi go być może Mila, który pokazał się na tej pozycji już w meczach z Ruchem i Wisłą. – Ciężko mi powiedzieć, gdzie wystąpię – mówi sam zainteresowany. – Najważniejsze to zagrać tak, aby wygrać z Bełchatowem. Jesteśmy głodni gry i sukcesu – zapowiada bojowo Mila.

Zwycięstwo umożliwi wrocławianom wyprzedzenie w tabeli piątkowego rywala, do którego tracą dwa punkty. Dla bełchatowian wygrana ze Śląskiem będzie szansą na stałe zadomowienie się w górnej połówce tabeli. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 17:45.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław