Wydarzenia

Pierwszy mecz - pierwsze zwycięstwo (relacja)

2014-07-21 18:29:29
Śląsk zwycięski w pierwszym meczu sezonu. Podopieczni Tadeusza Pawłowskiego rozpoczęli swój udział w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy od trzech punktów zdobytych po meczu z Ruchem Chorzów.
Goście mogli zdobyć gola już w pierwszej akcji meczu. Najpierw w polu karnym walkę o pozycję przegrał Grzegorz Kuświk, lecz chorzowianie utrzymali się przy piłce. Chwilę później na strzał z linii pola karnego zdecydował się Bartłomiej Babiarz, który trafił w poprzeczkę.

Odpowiedź Śląska przyszła w 7. minucie. Koronkową akcję na lewym skrzydle rozpoczął Lukas Droppa, który podawał do Flavio Paixao. Portugalczyk jednym dotknięciem przekazał futbolówkę Robertowi Pichowi, a ten oddał strzał... niecelny. Piłka jednak szczęśliwie powędrowała pod nogi Sebastiana Mili, który technicznym uderzeniem skierował ją do siatki obok bezradnego Krzysztofa Kamińskiego.

Po objęciu prowadzenia wrocławianie oddali pole gry przyjezdnym i wyczekiwali na okazję do kontry. Po jednej z nich, w 20. minucie znakomicie na prawym skrzydle znalazł się Flavio Paixao, który mógł przebiec bez asysty rywali kilkanaście metrów i wpaść w pole karne. Portugalczyk w narożniku szesnastki nawinął Piotra Stawarczyka i oddał strzał, który niestety poszybował nad poprzeczką bramki Niebieskich.

Po 24 minutach sędzia spotkania Marcin Borski zaprosił obydwa zespołu na krótką przerwę celem uzupełnienia płynów. 8 minut później przed dobrą okazją stanęli przyjezdni. Dośrodkowanie z prawej strony boiska trafiło do niepilnowanego w polu karnym Rolanda Gigolaeva, który spanikował jednak trochę i delikatnie poturlał piłkę w kierunku rękawic Wojciecha Pawłowskiego. Wraz z upływem czasu Ruch coraz dłużej utrzymywał się przy piłce, lecz miał znaczące problemy ze stworzeniem sobie sytuacji, która rzeczywiście mogłaby zagrozić bramce Śląska.

Groźnie potrafił jednak rozegrać piłkę Śląsk. W 40. minucie uderzenie z dystansu autorstwa Dudu Paraiby minimalnie minęło bramkę gości. Minutę później koszmarny błąd popełnił Krzysztof Kamiński, który w zdawałoby się niegroźnej sytuacji wypuścił piłkę z rąk po nogi Rafała Grodzickiego. Niestety zaskoczony zawodnik Śląska nie potrafił skierować futbolówki do siatki. Minutę później znowu linia defensywna chorzowian zawiodła. Lekkie podanie po ziemi sprawiło wiele problemów Szyndrowskiemu i Stawarczykowi, przez co futbolówka trafiła pod nogi Sebastiana Mili. Nasz pomocnik był jednak zbyt zaskoczony takim prezentem i nie potrafił go sfinalizować.

Ruch odpowiedział w 43. minucie. Z lewej strony dorzucał Szyndrowski, a w dobrej sytuacji znalazł się ponownie Gigolaev, który znowu nie potrafił jednak wymyślić skutecznego rozwiązania. Na zakończenie pierwszej połowy uderzenia z dystansu spróbował Robert Pich, lecz minimalnie chybił i na przerwę zielono-biało-czerwoni schodzili ze skromnym prowadzeniem.

W drugiej odsłonie od początku lepsze wrażenie sprawiał Śląsk Wrocław, który raz po raz sunął swoimi atakami w kierunku bramki chorzowskiego Ruchu. Najlepsza okazję WKS stworzył sobie w 57. minucie. Świetnie na lewe skrzydło rozrzucił piłkę Tom Hateley, stamtąd dokładnym dośrodkowaniem popisał się Robert Pich, lecz niestety dobrze ustawionemu Flavio Paixao zabrakło skuteczności przy próbie strzału z około 10 metrów.

Śląsk kontrolował przebieg gry i nie pozwalał Ruchowi na stworzenie zagrożenia pod własną bramką. Wszelkie próby ataków Niebieskich kończyły się na dobrze dysponowanej dziś linii obrony zielono-biało-czerwonych, która dodatkowo, w 65. minucie została wzmocniona przez wejście na boisko przywitanego gorącymi brawami Piotra Celebana.

Niespodziewanie, w polu karnym Śląska zrobiło się gorąco w 72. minucie gry. Wojciech Pawłowski minął się z piłką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i sprawił tym samym spory prezent Michałowi Helikowi. Obrońca Ruchu jednak, podobnie jak Sebastian Mila w pierwszej połowie był kompletnie zagubiony w tej niespodziewanej sytuacji i nie wiedział co zrobić.

Śląsk groźną sytuacją odpowiedział 5 minut później. Po rzucie rożnym egzekwowanym przez przyjezdnych, doskonale do kontry wyszedł Flavio Paixao i Paweł Zieliński. Portugalczyk niestety w finalnej fazie akcji wyrzucił swym podaniem prawego obrońcę WKS-u i ten nie mógł celnie uderzyć z tak wypracowanej pozycji. Wrocławianie zyskali po tej sytuacji jedynie rzut rożny, z którego chwilę później nic nie wynikło.

Zielono-biało-czerwoni mieli jednak powody do radości na 11 minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Świetnie z lewej strony w indywidualną akcję ruszył Robert Pich i prawą nogą oddał precyzyjny strzał przy słupku bramki Krzysztofa Kamińskiego.

Do końca spotkania Śląsk kontrolował już przebieg gry i nie pozwolił przyjezdnym na zmniejszenie strat. Pierwszy mecz nowego sezonu T-Mobile Ekstraklasy okazał się wiec zwycięskim starciem dla podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego.

Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 2:0 (1:0)
Bramki: Sebastian Mila 7, Robert Pich 79.
Żółte kartki: Kuświk 58,
Śląsk: Pawłowski - Zieliński, Grodzicki, Pawelec, Dudu Paraiba - Hateley, Droppa - Hołota, Mila (65 Celeban), Pich - Flavio Paixao
Ruch: Kamiński - Konczkowski, Helik, Stawarczyk, Szyndrowski - Kowalski, Surma, Babiarz (73 Efir), Starzyński (82 Janik), Gigolaev (60. Włodyka) - Kuświk

Mateusz Kondrat
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław