Wydarzenia

Piotr Jawny: Nie jestem nowicjuszem w tym fachu

2014-03-05 17:26:49
- Zależy mi na zaszczepieniu zawodnikom gry do przodu, polotu i fantazji, nawet kosztem utraty gola. Tyko wtedy staną się lepszymi piłkarzami - mówi nowy trener rezerw Śląska, a przed laty kapitan wrocławskiej drużny Piotr Jawny.
Gratulacje z powodu objęcia funkcji trenera w zespole rezerw. To dla Pana z pewnością duży awans?
I to bardzo! Wszystko odbyło się szybko, ale takie jest życie. Zmiany następują nagle i czasami nas zaskakują. Ale nie jestem nowicjuszem w tym fachu, a zawodowo z futbolem jestem już związany ponad dwadzieścia lat, dlatego ani chwili nie wahałem się, gdy pojawiła się propozycja. Byłem nią zaszczycony. Moim marzeniem zawsze było, by po zakończeniu kariery piłkarskiej spróbować swoich sił w Śląsku jako trener. Jestem wdzięczny zarządowi za szansę.

Jako trener ze Śląskiem jest Pan związany już od pewnego czasu.
Dokładnie 1,5 roku. Wtedy trafiłem do naszej Akademii Piłkarskiej jako opiekun grupy orlików. Po sezonie zostałem asystentem Łukasza Becelli w zespole rezerw, a teraz przejmuję po nim stery w tej drużynie. Dlatego to będzie płynna zmiana, bez szoku dla mnie i piłkarzy.

Łukasz Becella wielokrotnie powtarzał, że celem drużyny rezerw nie może być wyłącznie wygrywanie meczów, a przede wszystkim dostarczanie piłkarzy do pierwszego zespołu. A jaka jest Pańska filozofia?
Pod tym względem nic się nie zmienia. Oczywiście, zwycięstwo jest bardzo ważne. Każdy sportowiec musi do niego dążyć i naszym zadaniem jest wpojenie piłkarzom tej żądzy wygranej. Jednak naszym priorytetem nie jest wynik sam w sobie, dlatego w trakcie meczów nie będziemy murować bramki tylko po to, by zdobyć punkt. Zależy mi na zaszczepieniu zawodnikom gry do przodu, polotu i fantazji, nawet kosztem utraty gola. Tyko wtedy staną się lepszymi piłkarzami i zaczną pukać do bram pierwszego zespołu.

Pod tym względem nie różni się Pan więc od poprzedniego opiekuna rezerw. A jakie są różnice?
To naturalne, że różnimy się w pewnych aspektach, tak jak jeden człowiek różni się od drugiego. Na pewno cechuje mnie bardzo duże doświadczenie piłkarskie i choćby z tego powodu na pewne rzeczy patrzę nieco inaczej. Bardzo dużą wagę przywiązuję do tego, jak zawodnicy poruszają się na boisku, zarówno w ataku, jak i w obronie. Nie chcę jednak ewentualnych różnic rozpatrywać w kategoriach lepiej czy gorzej. Na pewno będzie nieco inaczej.

Czy w swojej drużynie widzi Pan piłkarzy, którzy mogą niebawem dołączyć do ekipy trenera Pawłowskiego?
Przede wszystkim musimy pamiętać, że w ostatnim roku kilku już dołączyło: Jakub Wrąbel, Paweł Uliczny, Patryk Misik czy Kamil Dankowski, który zdążył nawet zadebiutować pierwszej drużynie. Teraz będziemy starali się przygotować kolejnych. Nie jest tajemnicą, że przed wieloma laty zaniedbano niektóre kwestie dotyczące szkolenia młodzieży i obecnie nie mamy pewnych roczników. Z biegiem czasu to się jednak zmieni, a i teraz widzę 3-4 graczy, którzy dzięki ciężkiej pracy mogą pójść śladem Dankowskiego czy Misika.

Czy do Pańskich nowych obowiązków należeć będzie również kontakt z trenerem pierwszej drużyny?
To absolutna podstawa! Musimy przecież grać tym samym systemem co pierwszy zespół. Docelowo mam nawet uczestniczyć w treningach drużyny Tadeusza Pawłowskiego, by poznać lepiej jego filozofię. Choć co nieco już o niej wiem, bo to przecież pod wodzą tego szkoleniowca przed dwudziestoma laty stawiałem pierwsze kroki w ekstraklasie. Cenię go jako człowieka i trenera.

Rozumiem, że według Pana postawienie na Tadeusza Pawłowskiego to dobry ruch?
Jak najbardziej. To powrót do korzeni, stawianie na ludzi, których serce bije dla Śląska. Poza tym to świetny trener, ambitny i inteligentny. Otwarty na piłkarzy, ale jednocześnie bardzo wymagający. Bliska jest mi również jego filozofia prowadzenia drużyny: zaangażowanie wszystkich w obronę i atak, dyscyplina taktyczna, gra na tak do przodu. Jestem przekonany, że pod jego wodzą Śląsk wróci na właściwe tory.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław