Wydarzenia

Podsumowanie 12. kolejki T-ME: Historyczny grad goli

2013-10-22 10:54:32
Ujrzeć 36 goli w jednej kolejce nie zdarza się zbyt często, ale tyle właśnie bramek padło w zakończonej wczoraj 12. kolejce T-Mobile Ekstraklasy.
Miniona seria spotkań w Ekstraklasie była pod wieloma względami rekordowa. Po raz pierwszy od 15 lat zdarzyło się, że każda z drużyn zdobyła w trakcie jednej kolejki minimum 1 bramkę. Liczba zdobytych bramek - aż 36 - powoduje, że 12. kolejka T-Mobile Ekstraklasy jest rekordowa w całej historii rozgrywek, jeśli pod uwagę wziąć jedynie 16-zespołową ligę.

Już w pierwszym meczu 12. serii spotkań padło aż 5 bramek. W Kielcach miejscowa Korona rozbiła 4:1 Jagiellonię Białystok. Co ciekawe, piątkowe spotkanie było początkowo niezwykle wyrównane i to nawet białostoczanie wyszli pierwsi na prowadzenie, z którego cieszyli się jednak zaledwie dwie minuty. Do remisu w 39 minucie doprowadził Trytko, a 16 minut później ten sam zawodnik wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Później do bramki Jagiellonii trafiali Pyłypczuk oraz Kiełb, który w 82 minucie wykorzystał rzut karny.

Po spotkaniu Korony z Jagiellonią przyszedł czas na hit tej kolejki, czyli pojedynek Górnika Zabrze ze Śląskiem Wrocław. Kibice zgromadzeni na stadionie im. Ernesta Pohla w Zabrzu z pewnością nie mogli narzekać na brak emocji. Po pierwszej połowie i dwóch golach Marco Paixao wrocławianie prowadzili z gospodarzami 2:0, jednak już na początku drugiej odsłony do bramki strzeżonej przez Rafała Gikiewicza trafił Sobolewski. Prawdziwe emocje przyszły jednak dopiero w doliczonym czasie gry, kiedy to obrona WKS-u nieco się pogubiła i dała sobie strzelić aż dwie bramki. Najpierw do wrocławskiej bramki trafił Bartosz Iwan, a tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego wynik spotkania ustalił Prejuce Nakoulma.

W sobotnich spotkaniach również padło wiele bramek. Na początek Zawisza Bydgoszcz dość niespodziewanie pokonał 3:1 Wisłę Kraków. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przegrywali z Białą Gwiazdą od 38 minuty, jednak w drugiej odsłonie zdecydowanie przeważali na boisku i co ważne dla nich, potrafili to udokumentować zdobyciem trzech bramek. Wisła dopiero w 12. kolejce doznała pierwszej porażki w obecnym sezonie. Wcześniej krakowianie pięciokrotnie wygrywali i sześciokrotnie remisowali ze swoimi przeciwnikami. Wiślacy pomimo porażki zdołali utrzymać się na podium Ekstraklasy, tracąc do Legii zaledwie sześć oczek, a ich sobotni przeciwnik wskoczył na 12 lokatę.

Kolejny sobotni mecz i kolejna huśtawka nastrojów na trybunach. W Lubinie od 65 minuty po bramce Eduardsa Visnakovsa prowadził Widzew, jednak łodzianie w zaledwie osiem minut dali sobie strzelić aż trzy gole i ostatecznie przegrali z gospodarzami 1:3. Strzelanie dla miejscowych w 77 minucie rozpoczął Adrian Błąd, trzy minuty później piłkę do bramki gości posłał Dorde Cotra, a pięć minut przed zakończeniem pojedynku swoją drugą bramkę w tym pojedynku zdobył Błąd. Trzeba przyznać, że w drugiej połowie tego spotkania niesamowitym trenerskim nosem popisał się Orest Lenczyk, który w odpowiednim momencie wpuścił na boisko strzelca dwóch goli.

Bramkę więcej niż w Lubinie zobaczyli kibice zgromadzeni na PGE Arenie w Gdańsku. Dziwnym trafem i w tym spotkaniu drużyna, która pierwsza zdobyła gola, poległa i to bardzo wysoko. W 24 minucie gospodarze objęli prowadzenie za sprawą celnego uderzenia Deleu, później jednak strzelali już tylko goście z Poznania. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał się prezentujący coraz lepszą formę Łukasz Teodorczyk, a po jednej bramce dołożył Gergo Lovrencsics oraz Kasper Hamalainen. Szkoleniowca gdańskiej drużyny Michała Probierza z pewnością martwi bilans bramkowy z ostatnich dwóch spotkań, który wynosi 2:8 na niekorzyść Lechii.

Ligowcy nie przestali strzelać także w niedzielę. Do bardzo ciekawego spotkania doszło w Krakowie, gdzie Cracovia podejmowała Podbeskidzie. Gospodarze już w 16 minucie wyszli na prowadzenie po celnym strzale z rzutu karnego Milosa Kosanovića, jednak goście siedem minut później zdołali wyrównać, a gola na swoim koncie zapisał Anton Sloboda. Kiedy przyjezdni tuż po przerwie wyszli na prowadzenie na trybunach zapadła konsternacja, jednak kolejne fragmenty meczu przynosiły radość już tylko kibicom Pasów. W 66 minucie Vladimir Boljević wyrównał stan gry, a niespełna dwie minuty później niezawodny Saidi Ntibazonkiza wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Wynik spotkania w 90 minucie ustalił Przemysław Kita, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem słabo prezentującego się w tym spotkaniu bramkarza gości.

W ostatnim niedzielnym spotkaniu mistrz Polski z Warszawy mierzył się z Piastem Gliwice. Podopieczni Jana Urbana stanęli na wysokości zadania i rozgromili przyjezdnych aż 4:1. Dwukrotnie do bramki gości trafiał Wladimir Dwaliszwili, a po jednym golu dołożyli Helio Pinto i Jakub Rzeźniczak. Gospodarze aż trzy bramki zdobyli w zaledwie pięć minut, trafiając kolejno w 60, 63 i 65 minucie spotkania. A Piast? Można powiedzieć, że z wiosennej rewelacji pozostało już naprawdę niewiele.

Na koniec tej serii spotkań Ruch Chorzów na stadionie przy ulicy Cichej grał z Pogonią Szczecin. Odkąd śląski zespół przejął Jan Kocian, Ruch jeszcze nie przegrał i tak również było tym razem. Gospodarze podzielili się punktami z Portowcami, remisując z Pogonią 1:1. W następnej kolejce szczecinianie przyjmą u siebie Koronę, zaś Ruch uda się na spotkanie do Bielska.

Wyniki 12. kolejki T-Mobile Ekstraklasy:
Korona Kielce Jagiellonia Białystok 4:1
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 3:2
Zawisza Bydgoszcz - Wisła Kraków 3:1
Zagłębie Lubin - Widzew Łódź 3:1
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:4
Cracovia - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:2
Legia Warszawa - Piast Gliwice 4:1
Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin 1:1
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław