Wydarzenia

Podsumowanie 37. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

2014-06-01 21:25:56
Sezon 2013/2014 T-Mobile Ekstraklasy możemy oficjalnie uznać za zakończony. W weekend piłkarze rozegrali bowiem ostatnią turę spotkań ligowych. W sobotę padło aż dwadzieścia goli, a duża w tym zasługa piłkarzy Śląska Wrocław, którzy trafiali do siatki aż pięciokrotnie. W niedzielę ważyły się jeszcze losy trzeciego miejsca, a w pojedynku na szczycie Legia Warszawa pokonała Lecha Poznań.
Zawodnicy WKS-u zakończyli swoje zmagania ligowe bardzo mocnym akcentem. Pokonali bowiem na wyjeździe Koronę Kielce aż 5:1. Bohaterem spotkania został kapitan ekipy z Oporowskiej Marco Paixao, który zdobył hat-tricka. Wrocławianie potwierdzili tym samym bardzo wysoką dyspozycję, przedłużając świetną passę meczów bez porażki do dziewięciu i notując zarazem trzecią wygraną z rzędu. Triumf w stolicy w województwa świętokrzyskiego zapewnił im także pierwsze miejsce w tabeli grupy spadkowej. Dla kielczan była to dopiero druga porażka na swoim terenie w tym roku. W ostatecznym rozrachunku Złocisto-Krwiści uplasowali się na trzynastej pozycji w tabeli.

W Lubinie doszło do konfrontacji drużyn, które już kilka tygodni temu musiały pogodzić się ze spadkiem, a więc Zagłębia i Widzewa Łódź. Kibice, którzy zdecydowali się przyjść na stadion absolutnie nie mieli czego żałować. Obejrzeli bowiem intensywne widowisko i aż sześć goli. Piłkarze udali się do szatni przy stanie 3:3, ale wszystko wskazuje na to, że końcowy rezultat zostanie zmieniony na 3:0 dla Widzewa Łódź. W doliczonym czasie gry kibice Miedziowych rzucili na murawę race, dlatego sędzia tego spotkania musiał przedwcześnie zakończyć pojedynek. Zgodnie z przepisami w takich sytuacjach drużynie przeciwnej zostaje przyznany walkower.

Cracovia to drużyna, która przed 37. kolejką odniosła najwięcej porażek przed własną publicznością (dziewięć przegranych) i najrzadziej w tym roku trafiała do siatki rywali (dziesięć razy). W pojedynku z Jagiellonią Białystok na swoim stadionie Pasy zaprezentowały zupełnie inne oblicze. Do 88. minuty prowadziły 2:1, ale wówczas gola wyrównującego dla gości zdobył Jan Pawłowski. Dla podopiecznych Michała Probierza był to czwarty mecz z rzędu bez zwycięstwa. Podział punktów oznaczał, że na zakończenie zmagań ligowych Jadze przypadła jedenasta , a gospodarzom dopiero czternasta pozycja w klasyfikacji.

Na nudę nie narzekali także sympatycy Piasta Gliwice i Podbeskidzia Bielsko-Biała, a więc zespołów, które stanęły do bezpośredniej konfrontacji. Po pierwszej połowie gliwiczanie występujący w roli gospodarzy prowadzili już 2:0 i wydawało się, że nic nie będzie w stanie wydrzeć im zwycięstwa. Atmosferę niepewności wprowadził w 52. minucie gol obrońcy Górali Błażeja Telichowskiego, a w doliczonym czasie gry stan pojedynku wyrównał Tomasz Górkiewicz. Co ciekawe, chwilę później bielszczanie mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale rzutu karnego nie wykorzystał Marek Sokołowski. Ostatecznie obie ekipy podzieliły się punktami. Wywalczone oczko pozwoliło podopiecznym Leszka Ojrzyńskiego zająć drugie miejsce w grupie spadkowej. Piastunki zostały ostatecznie sklasyfikowane trzy pozycje niżej.

Choć gracze Ruchu Chorzów w ostatnich czterech meczach zanotowali dwa zwycięstwa, remis i tylko jedną porażkę, przed ostatnią turą spotkań nie mogli czuć się pewni brązowych medali. Za ich plecami czaił się bowiem Górnik Zabrze. By nie oglądać się na rywali, podopieczni Jana Kociana musieliby oczywiście wygrać lub przynajmniej zremisować swój niedzielny mecz z Pogonią Szczecin. Chorzowianie wykonali plan minimum bezbramkowo remisując z Portowcami przed własną publicznością, dzięki czemu przypieczętowali najniższy stopień podium. Zdobyty punkt nie wystarczył gościom, by awansować w tabeli. W końcowym rozrachunku zajęli oni siódmą pozycję w stawce.

Zawodnicy Górnika Zabrze po dwóch zwycięstwach z rzędu, przed ostatnią kolejką zachowali jeszcze szanse na najniższy stopień podium. Musieli jednak najpierw pokonać Lechię Gdańsk przed własną publicznością i liczyć jednocześnie na potknięcie wyżej notowanego Ruchu Chorzów. Gracze Roberta Warzychy nie udźwignęli jednak ciążącej na nich presji i przegrali z Biało-Zielonymi 0:2 po dwóch rzutach karnych skutecznie egzekwowanych przez Stojana Vranjesa. Wygrana pozwoliła zawodnikom Ricaro Moniza wskoczyć na czwarte miejsce kosztem ich dzisiejszych przeciwników.

Najbardziej wyczekiwanym meczem 37. kolejki była bez wątpienia potyczka w Warszawie pomiędzy miejscową Legią i Lechem Poznań, a więc nowym mistrzem i wicemistrzem Polski. Choć końcowy rezultat nie przyniósłby żadnej ze stron wymiernych korzyści, stawką pojedynku był niewątpliwy prestiż. W niedzielne popołudnie zapracowali sobie na niego Wojskowi, którzy wygrali z Kolejorzem 2:0 stawiając kropkę nad i tytułu mistrzowskiego w tym sezonie.

Wisła Kraków i Zawisza Bydgoszcz to zespoły, które ostatnio nie dostarczały swoim kibicom zbyt wielu powodów do radości. Piłkarze spod znaku Białej Gwiazdy nie wygrali od czterech kolejek, a podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zdobyli komplet oczek zaledwie raz w ośmiu ostatnich spotkaniach ligowych. Ostatecznie w lepszych humorach na urlopy udadzą się krakowianie, którzy pokonali bydgoszczan 2:1. Triumf pozwolił graczom Franciszka Smudy awansować na piąte miejsce w finalnym układzie tabeli. Zawiszy przypadło ósme, ostatnie miejsce w grupie mistrzowskiej.

Mecze 37. kolejki

Sobota, 31 maja
Cracovia – Jagiellonia Białystok 2:2 (2:1)
Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 3:3 (1:2)
Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (2:0)
Korona Kielce – Śląsk Wrocław 1:5 (1:2)

Niedziela, 1 czerwca
Ruch Chorzów – Pogoń Szczecin 0:0
Legia Warszawa – Lech Poznań 2:0 (0:0)
Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 0:2 (0:0)
Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz 2:1 (2:1)

Szymon Biegas
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław