Pomeczowa konferencja prasowa
2008-10-30 16:55:33
Prezentujemy zapis wypowiedzi z konferencji prasowej po meczu Śląsk ŁKS. Witold Mroziewski (trener ŁKS-u): - O naszej porażce zadecydowały dwa proste elementy - pierwszy z nich to mniejsze umiejętności piłkarskie, a drugi to upływający brak sił od około 55. minuty. Tak wygląda zespół, który jest składany w ostatniej chwili, który jest pozbawiony przygotowań. Zespół oddaje serce, ale niestety nie starczy mu umiejętności. Myślę, że mojej drużynie należy się skromna pochwała, bo do momentu straty drugiej bramki graliśmy dobrze. Mieliśmy też okazje na zdobycie gola.
Prawdopodobnie nie odwróciłoby to losów meczu, ale byłaby to jakaś drobna satysfakcja. Widać wyraźnie, że musimy dużo popracować, żeby dorównać najlepszym zespołom. Słowa uznania należą się też naszym nielicznym kibicom, którzy przyjechali i starali się nas wspierać dopingiem. To nie jest przypadek, że Śląsk dzisiaj wygrał. Wrocławianie już w poprzednie spotkania z Kmitą Zabierzów i Zniczem Pruszków powinni rozstrzygnąć na swoją korzyść. Gdyby piłkarze Śląska zaprezentowali w nich lepszą skuteczność, prawdopodobnie te mecze zakończyłyby się takim samym wynikiem, jak ten dzisiejszy.
![](http://www.slaskwroclaw.pl/sklad/tarasiewicz.jpg/><strong>Ryszard Tarasiewicz</strong> (trener Śląska): - Chciałbym przede wszystkim podziękować swoim zawodnikom, bo to był naprawdę trudny mecz. Szczególnie biorąc pod uwagę balast psychologiczny z poprzednich spotkań. Gra nie była taka zła wcześniej, ale dzisiaj poprawiliśmy pewne elementy. Martwią mnie kartki, bo Pokorny, Sztylka, Klofik i Łudziński nie będą mogli zagrać w następnym meczu. Musimy nadal potwierdzać naszą dobrą grę i przygotowanie fizyczne poprzez wyniki. Dzisiaj stworzyliśmy sobie taką samą ilość groźnych sytuacji, jak w pierwszych trzech meczach, ale tym razem potrafiliśmy je wykorzystać. Dziękuję kibicom za wspaniały doping pomimo wcześniejszych przegranych. <strong>Pytania</strong> <strong>Ma pan już jakiś pomysł na skład w następnym meczu?</strong> <strong>R.Tarasiewicz</strong>: Nie mam, bo nie mogę mieć od razu po tym spotkaniu. Jutro mamy rozruch, przed nami cały tydzień, więc zobaczymy. Jest jeszcze Przybyszewski, są Marciniak, Kluzek, Ulatowski, Imeh. Pole manewru jest małe, ale takie jest życie. Nie będę narzekał, są kartki i musimy sobie z tym jakoś poradzić. <strong>Czy Wojciech Kaczmarek na dłużej będzie pierwszym bramkarzem?</strong> Olszewski miał niefart, tak się ułożyły te wcześniejsze mecze. Obaj nie mieli zbyt wielu interwencji. Padły dwa gole z dystansu, reszta to bramki, które padają również na innych stadionach. Chodziło przede wszystkim o dobro zespołu, wiadomo jaka by była reakcja, więc trudno było oczekiwać innej decyzji. Na każdego jest czas, a tym bardziej na bramkarza. Kaczmarek dostał szansę, zagrał dobrze i oby tak było dalej. Odpowiedzialność za porażki biorą wszyscy, nie można zwalać na Olszewskiego. Mieliśmy dzisiaj komfort w postaci strzelonej pierwszej bramki i grało nam się spokojniej. <strong>Czy dzisiejsza postawa braci Gancarczyków gwarantuje im miejsce w podstawowym składzie?</strong> Nie ma powodów, żeby ich zmieniać. Oni dobrze wiedzą, że nie po to przebiegli tyle kilometrów w Zieleńcu, żeby ktoś miał patent na grę. Sparingi na Cyprze przekonały mnie, że ci zawodnicy, którzy grali wcześniej są w najlepszej formie. Patrzymy przez pryzmat wyników, ale oni nie zagrali źle. Analizowaliśmy to kilkakrotnie, brakowało po prostu wykończenia akcji. Ale prawdą jest, że dzisiaj bardzo dobrze zagraliśmy skrzydłami. <strong>W związku z tą wygraną kryzys WKS-u został zażegnany?</strong> Podobna sytuacja była na jesieni, wtedy też musieliśmy w każdym meczu udowadniać swoją wartość. Kryzys mógłby być, gdy zespół przegrywał 0:3 i by nie istniał na boisku. W tych przegranych trzech meczach to my głównie prowadziliśmy grę, więc nie użyłbym słowa kryzys.</div>
<div class=)