Wydarzenia

\"Pomogę Śląskowi\"- Jarosław Fojut o przenosinach do Śląska Wrocław

2009-05-20 11:02:02
Prezentujemy zapis rozmowy z Jarosłwm Fojutem (na fotografii na lotnisku w Pradze), najnowszym nabytkiem Śląska Wrocław. W minioną środę podpisałeś kontrakt ze Śląskiem, a już następnego dnia odleciałeś na Cypr. Co z przeprowadzką? - Dzięki pomocy Tomka Kuszczaka mam już gdzie mieszkać. Pozostaje jeszcze kwestia transportu moich rzeczy z Anglii. Przez kilka lat pobytu zagranicą trochę się tego nazbierało. Kupiłem też niedawno samochód. Zajmę się tym jednak dopiero po powrocie z Cypru. Nie sprawdziłem tylko, czy w nowym mieszkaniu jest telewizor i playstation (śmiech).
A jeśli nie ma? - To w przyszłym tygodniu wybieram się na zakupy. Problem z nadmiarem wolnego czasu? - Wprost przeciwnie. Nie umiem się nudzić, szukam nowych zajęć. W Anglii piłkarz nie żyje tylko od treningu do treningu. To, jak spędza wolny czas, ma ogromny wpływ na jego formę. To efekt pracy zagranicznych szkoleniowców, którzy zmieniają mentalność angielskich piłkarzy. Chciałbym kontynuować naukę, poznać Wrocław, który jest znacznie ciekawszym miejscem do życia niż robotniczy Bolton. W wolnych chwilach lubię np. gotować. Ulubiona potrawa? - Dania z kurczaka pod każdą postacią i kuchnia hinduska. Miałem w Boltonie taką hinduską restaurację, do której często zaglądałem ze znajomymi. Mam nadzieję, że znajdę również dobrą we Wrocławiu. Pomoże Ci w tym któraś z wrocławianek? - Nie mam dziewczyny, jeśli o to pytasz (śmiech). Jak wygląda życie młodego piłkarza na Wyspach? - Trafiłem na Wyspy jako piętnastolatek. Mieszkałem na stancji u angielskiego małżeństwa, które otrzymywało od klubu pieniądze na moje utrzymanie. Zawsze przychodziłem do klubu wcześnie przed treningiem, by przygotować się do zajęć, skorzystać z siłowni. W akademii życie toczyło się wokół piłki we wszystkich aspektach. Mieliśmy regularne spotkania z dietetykiem, doradcami finansowymi, którzy mówili nam, jak inwestować zarobione później pieniądze. Młody zawodnik powinien mieć pełną wiedzę, jak najlepiej dbać o swoją formę i być optymalnie przygotowany do meczu i treningu. Nie było Ci po drodze z menedżerem Kłusaków" Garym Megsonem? - Megson to bardzo dziwny człowiek. Zupełne przeciwieństwo Sama Allardyc'a, który mnie sprowadził jako juniora i dawał szansę gry. Megson jest zamknięty, ma swoich faworytów i styl prowadzenia zespołu zupełnie niepodatny na krytykę. Osiąga cel, jaki stawia przed nim zarząd, czyli utrzymanie w Premiership, ale nic poza tym. Drużyna gra nieciekawie, wszystko oparte jest na walce, bieganiu, długich podaniach. To taka stara angielska szkoła kick and run. Nie dziwię się, że Ebi Smolarek nie potrafi pokazać swoich możliwości w takim systemie. Dziwi mnie natomiast, dlaczego Megson postanowił go ściągnąć latem, skoro nie daje mu szansy gry. No właśnie, Bolton to obecnie drużyna walczaków, a przecież jeszcze niedawno miała w swoim składzie takich zawodników, jak: Jay-Jay Okocha, Fernando Hierro, Ivan Campo czy Nicolas Anelka. - To była właśnie przemyślana polityka transferowa Allardyc'a. Ściągał zawodników z nazwiskami, którzy nigdzie indziej nie mogli już liczyć na taką pozycję i zarobki. W przypadku Anelki dał mu szansę powrotu na Wyspy Brytyjskie. Oni odpłacali się wielkim zaangażowaniem, widowiskową grą. Wymieniony wcześniej Okocha stał się ulubieńcem kibiców, zadziwiając ich bajeczną techniką. W skrótach meczowych nadawanych przez BBC mnóstwo było jego niekonwencjonalnych zagrań. Bolton był wtedy bardzo solidną drużyną, zdolną urwać punkty czołowej czwórce. Bardzo ciepło wyrażasz się o swoim byłym szkoleniowcu. - Mam ku temu powody. Wierzył we mnie, u niego zadebiutowałem i byłem przekonany, że stanę się podstawowym zawodnikiem Boltonu. Allardyce to typowy angielski menedżer, rzadko prowadził treningi. Zajmował się taktyką, transferami, udoskonalaniem systemu szkolenia i odnowy biologicznej. Za jego rządów w Boltonie mogliśmy korzystać z zabiegów akupunktury, jogi. Poza tym "Big Sam" jest bardzo komunikatywny, dużo rozmawia z zawodnikami, chce, aby każdy czuł się potrzebny i gotowy do gry w każdej chwili. Dlaczego zdecydowałeś się na powrót do Polski? - To najczęściej zadawane pytanie. Odpowiedź jest prosta: muszę grać! W jednym zespole, przez kilka sezonów, z tymi samymi ludźmi wokół siebie. Tylko wtedy będę mógł się rozwijać i myśleć o grze w kadrze. Śląsk jest właśnie takim klubem, z charyzmatycznym trenerem, perspektywicznym składem i wielkimi ambicjami. Chcę Śląskowi pomóc w walce o najwyższe cele. Rozmawiał Zbigniew Szwarc"
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław