Wydarzenia

Powrót z Wronek bez punktów

2009-11-01 09:54:57
Zespół Śląska Wrocław mimo dobrej gry przeciwko Lechowi wraca do stolicy Dolnego Śląska bez punktów. Jedyną bramkę w meczu zdobył w 36 minucie po strzale z rzutu karnego Bartosz Bosacki.
Wrocławianie do Wronek udali się bez dochodzącego do pełni formy po urazie Krzysztofa Wołczka, a także kontuzjowanych Ivo Vazgeča, Bartosza Kaśnikowskiego i Łukasza Tymińskiego. Trener Ryszard Tarasiewicz zdecydował się zatem zabrać na mecz z Lechem Pawła Trojana, bramkarza z zespołu Młodej Ekstraklasy, a na ławce rezerwowych znalazło się także miejsce dla Patryka Klofika.

Szkoleniowiec WKS-u zdecydował się na kilka zmian w wyjściowej jedenastce w porównaniu do zwycięskiego meczu z Zagłębiem Lubin. Od pierwszej minuty na boisku pojawił się Vuk Sotirović, a Tomasz Szewczuk przeszedł na prawe skrzydło. Niespodziewanie na prawą flankę przesunięty został Janusz Gancarczyk, a do środka pola powrócił Krzysztof Ulatowski, który ostatnio musiał pauzować za żółte kartki. Po raz pierwszy w tym sezonie spotkanie z ławki rezerwowych musiał oglądać Amir Spahić.

Trener Jacek Zieliński przez meczem z WKS-em niemiał optymalnej sytuacji. Wydawało się, że do gry przeciwko zielono-biało-czerwonym będzie Manuel Arboleda, jednak Kolumbijczyk nie jest jeszcze w pełni zdrów. Na murawie nie mógł pojawić się także Krzysztof Chrapek, którego leczenie potrwa do rundy wiosennej. Na bóle mięśni brzucha narzekał także Bartosz Bosacki, ale dzięki zabiegom sztabu medycznego ten doświadczony defensor był zdolny do gry w sobotnie popołudnie.

- Myślę, że Śląsk zaprezentuje otwarty futbol, zobaczymy dobre widowisko, a kibice na tym tylko skorzystają – mówił przed meczem trener Zieliński i przypuszczenia szkoleniowca Lecha sprawdziły się co do joty. Wrocławscy zawodnicy podbudowani zwycięskimi derbami z Zagłębiem nie zamierzali na stadionie we Wronkach skupiać się tylko na defensywie.

Nieliczna, kilkutysięczna widownia na stadionie we Wronkach od pierwszych minut była świadkiem emocjonującej potyczki. Fani szczególną uwagę zwracali na powołanych przez nowego selekcjonera kadry Franiszka Smudę – Janusza Gancarczyka w zespole WKS-u, a także Seweryna Gancarczyka, Roberta Lewandowskiego i Sławomira Peszko z drużyny Lecha.

Gospodarze rozpoczęli mecz z animuszem i w 4. minucie byli bliscy objęcia prowadzenia, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Semira Stilicia bliski dojścia do piłki był Lewandowski. Chwilę później aktywny Peszko próbował szczęścia uderzając z ostrego kąta, a w 9 minucie efektowną dwójkową akcję ze Stliciem, Bośniak zakończył uderzeniem nad poprzeczką. Gospodarze mogli jednak mówić o dużym szczęściu w 13. minucie, gdy Mila na spółkę z Ulatowskim rozmontowali defensywę lechitów, ale piłka po strzale „Oka” przeleciała obok słupka bramki strzeżonej przez Jasmina Buricia.

Obi drużyny starały się grac ofensywny futbol, co zaowocowało kolejnymi bramkowymi sytuacjami. Najpierw Djurdjević i Peszko uderzali z dystansu, a po chwili po podaniu Mili w dogodnej sytuacji znalazł się Sotirović, ale blokowany nie zdołał oddać strzału. Kluczowa dla przebiegu meczu akcja miała miejsce w 35 minucie. Po rzucie rożnym Celeban przytrzymywał w polu karnym Lewandowskiego, a Marcin Szulc bez wahania wskazał na jedenasty metr. Pierwszy w tym sezonie rzut karny dla Lecha w meczu ligowym pewnie wykorzystał Bosacki i wyprowadził poznanian na prowadzenie.

Piłkarze WKS-u mogli w szatni być bardzo źli na siebie, bo rozgrywali bardzo dobre zawody, walcząc na wyjeździe jak równy z równym z rywalem dysponującym dużo większym piłkarskim potencjałem. Po zmianie stron zadowoleni z wyniku gospodarze grali spokojnie, starali się długo grać piłką, skupiając się na destrukcji i niedopuszczaniu piłkarzy Śląska pod własną bramkę. Wrocławianie mieli spore problemy ze sforsowaniem poznańskiej linii obronnej. W 55 minucie kontrę Śląska zakończył uderzeniem Janusz Gancarczyk, a dziesięć minut później po rzucie wolnym w piłkę nie trafił czysto Antoni Łukasiewicz. Szkoleniowiec WKS-u starał się wzmocnić siłę ofensywną i desygnował na plac gry Łukasza Madeja, jednak były gracz Lecha nie zdołał odmienić losów meczu. Wrocławianie walczyli, starali się atakować, jednak dobrze grający w defensywie gospodarze nie pozwalali na wiele, a sami groźnie kontrowali. Gorąco pod wrocławską bramką było po strzałach Kikuta, Stilicia i Możdżenia, ale Kaczmarek nie dał się zaskoczyć.

Sympatycy Śląska do ostatniego gwizdka arbitra liczyli na powtórkę wyniku z 25 października 2008 roku, kiedy to zdziesiątkowani grypą wrocławianie zremisowali na Bułgarskiej 1:1 z faworyzowanym Lechem, jednak w sobotni wieczór piłkarze WKS-u nie zdołali ani razu znaleźć sposobu na pokonanie Buricia. Najlepsze okazje na wyrównanie miał na cztery minuty przed końcem Mariusz Pawelec, który po rzucie wolnym uderzał przewrotka, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką, a w 88 minucie z kilku metrów w zamieszaniu podbramkowym główkował Piotr Celeban, jednak Burić zdołał chwycić piłkę. Fani klubu ze stolicy Dolnego Śląska z pewnością nie byli jednak zawiedzeni postawą pupili, którzy na boisku we Wronkach pozostawili dużo zdrowia i szczególnie w pierwszej połowie rozgrywali bardzo dobre zawody. Poczynania wrocławskich graczy „na żywo” obserwowało kilkunastu kibiców Śląska Wrocław zrzeszeni w Klubie Kibiców Niepełnosprawnych.

W najbliższy weekend wrocławianie na stadionie przy ul. Oporowskiej podejmować będą Piasta Gliwice.

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)
Bartosz Bosacki 36’ (k.)

Lech Poznań: Buric - Gancarczyk, Djurdjevic (Bandrowski 46'), Bosacki, Wojtkowiak - Wilk, Stilic (Możdżeń 72'), Injac, Kikut, Peszko- Lewandowski (Mikołajczak 90') Trener: Jacek Zieliński
Śląsk Wrocław:(stroje: zielono-białe) W.Kaczmarek - Fojut, Pawelec, Socha, Celeban - Łukasiewicz, J.Gancarzyk (Sztylka 90'), Mila (Madej 65'), Ulatowski (Biliński 88'), Szewczuk - Sotirović Trener: Ryszard Tarasiewicz
Żółte kartki: Djurdjevic, Peszko, Gancarczyk – Sotirović, Fojut
Sędzia: Marcin Szulc
Widzów: 2000
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław