Wydarzenia

Prawdziwie Wielki Czwartek! (relacja)

2011-04-21 23:16:56
Cóż za mecz! Wrocławianie pokonali lidera rozgrywek, głównego kandydata do mistrzostwa Wisłę Kraków 2:0 (1:0) i ponownie są w grze o europejskie puchary.
Ustawienie Śląska w tym meczu i praca trenera Oresta Lenczyka w jego trakcie były szkoleniowym majstersztykiem, dzięki którym po golu samobójczym Radosława Sobolewskiego i bramce Łukasza Gikiewicza WKS zdobył bardzo ważne trzy punkty. Tym samym Śląsk awansował na trzecie miejsce w tabeli!

Po dwóch niezbyt udanych meczach w wykonaniu Śląska, trener Lenczyk postanowił zmienić taktykę i wzmocnić przede wszystkim defensywę, wystawiając w podstawowym składzie sześciu graczy, których podstawowym zadaniem było bronienie własnej bramki. Zaskoczeniem było postawienie w ataku na Marka Gancarczyka, który często wymieniał się pozycjami z Piotrem Ćwielongiem. Zawieszonego za kartki Dariusza Sztylkę w środku pomocy zastąpił Antoni Łukasiewicz. Z kolei do składu Białej Gwiazdy powrócili Radosław Sobolewski i Patryk Małecki, nie zagrał kontuzjowany Cwetan Genkow.

Defensywna taktyka trenera Lenczyka była adekwatna do tego, co działo się na boisku. A działo się wiele już od początku spotkania. W 2. minucie po stałym fragmencie gry piłka trafiła w polu karnym do Przemysława Kaźmierczaka, który mając przed sobą tylko bramkarza Wisły zdecydował się na strzał swoją gorszą prawą nogą, piłka niefortunnie odbiła się od Radosława Sobolewskiego i wpadła do siatki. Ten gol został zapisany na konto kapitana Białej Gwiazdy, bo futbolówka po strzale „Kaza” nie leciała nawet w światło bramki.

Wymarzony początek dla Śląska ustawił resztę tego spotkania. Wrocławianie całą drużyną cofnęli się na własną połowę i próbowali grać z kontry. Mimo wszystko to gospodarze stworzyli sobie więcej sytuacji podbramkowych. Chwilę po objęciu prowadzenia przed szansą stanął Piotr Celeban, który ma niesamowitą intuicję pod bramką przeciwnika, ale tym razem zabrakło mu nieco szczęścia. Wcześniej bliski podwyższenia na 2:0 był Piotr Ćwielong, a w 20. minucie strzał Marka Gancarczyka zza pola karnego był minimalnie niecelny. Najgroźniej pod bramką Mariana Kelemena było w 25. minucie, kiedy Jarosław Fojut wybił piłkę z linii bramkowej.

Gracze Wisły drugą część spotkania rozpoczęli od bardzo dobrej okazji Andraża Kirma, który z bliskiej odległości po strzale głową przeniósł piłkę nad poprzeczką. Mający olbrzymią przewagę optyczną przyjezdni nie potrafili znaleźć recepty na szczelną obronę Śląska. Bezradni Wiślacy powinni być skarceni po raz drugi w 57. minucie, kiedy piękną akcję Kaźmierczaka, Mili i Ćwielonga ten ostatni powinien zamienić na bramkę, ale w sytuacji sam na sam strzelił niecelnie. Chwilę później na boisku w miejsce Spahicia pojawił się Łukasza Gikiewicz. Trener Lenczyk widząc słabość Wisły postanowił wzmocnić ofensywę i było to kolejne świetne posunięcie doświadczonego szkoleniowca. W 63. minucie po jednej z wielu kontr Gancarczyk i Gikiewicz wyszli sami na Sergieja Pareikę i po strzale tego drugiego Śląsk prowadził już dwoma golami.

Chwilę później Biała Gwiazda mogła być już na kolanach, ale Ćwielong po raz drugi mając przed sobą tylko golkipera gości nie potrafił tej sytuacji wykorzystać. Podrażniona Wisła w końcu w 70. minucie rozmontowała obronę Śląsk. Przed szansą na zdobycie bramki po raz drugi w tym meczu stanął Kirm, ale ofiarna interwencja Pawelca wespół z Kelemenem zażegnała niebezpieczeństwo.

Trener Robert Maaskant nie miał nic do stracenia i postanowił w miejsce obrońcy Erika Cikosa wprowadzić gracza ofensywnego, jakim jest Andres Rios. Na reakcję trenera Lenczyka nie trzeba długo czekać – na boisku pojawili się szybcy Waldemar Sobota i Łukasz Madej. To było znakomite posunięcie szkoleniowca Śląska, bo dwaj przebojowi zawodnicy napsuli sporo krwi krakowskim zawodnikom i tylko dzięki szczęściu Wiślacy nie stracili kolejnych bramek. To był prawdziwie Wielki Czwartek przy Oporowskiej, którego bohaterami zostali nie tylko gracze Śląska, ale przede wszystkim trener Lenczyk, którego imię i nazwisko po meczu skandowali kibice.

Śląsk Wrocław 2:0 (1:0) Wisła Kraków
Bramki:
Sobolewski 2-samobójcza, Gikiewicz 63

Śląsk: Kelemen – Pawelec, Celeban, Fojut, Spahić (59 Gikiewicz) – Socha, Łukasiewicz, Kaźmierczak, Mila, Gancarczyk (85 Madej) – Ćwielong (83 Sobota)
Wisła: Pareiko – Cikos (68 Rios), Chavez, Jaliens, Paljić – Kirm, Sobolewski, Siwakow (46 Żurawski), Jirsak (68 Garguła), Melikson – Małecki

Żółte kartki: Pawelec, Mila (Śląsk)
Sędzia: Paweł Gil (Lubelski ZPN)
Widzów: 8500
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław