Wydarzenia

Przemysław Kaźmierczak: Nie podpalam się

2011-11-17 10:48:52
- Mecz z Jagiellonią to kolejna szansa, by nie tylko utrzymać się na prowadzeniu w lidze, ale i zwiększyć dystans nad resztą stawki - mówi pomocnik Śląska Przemysław Kaźmierczak przed piątkowym pojedynkiem w Białymstoku.
Rozmowę o jutrzejszym rywalu Śląska zacznijmy może od ostatniego meczu z nim z poprzedniego sezonu. Takiej historii chyba w naszej lidze jeszcze nie było…
Też mi się tak wydaje. Mieliśmy początkowo z Jagiellonią grać w grudniu, ale spadł śnieg. Całą kolejkę przeniesiono na wiosnę, ale wtedy my znowu nie zagraliśmy, bo w Białymstoku panowała zima. Udało się za trzecim podejściem.

Rozumiem, że w związku z tym rywala omawialiście trzy razy, a co za tym idzie mieliście go rozpracowanego jak żadnego innego?
(Śmiech) Każdy rywal jest tak samo rozpracowywany, a później i tak wszystko weryfikuje boisko. Nasz sztab trenerski bardzo dobrze przygotowuje nas do spotkania z każdym przeciwnikiem. Mamy wideo z ich meczami, skróty spotkań, stałe fragmenty gry. Akurat tak się złożyło, że wtedy przekładano nam to spotkanie kilka razy i kilka razy omawialiśmy niemal to samo. Ale warto było.

Jechaliście wtedy do Białegostoku, jak to się mówi, na ścięcie. Tymczasem byliście zespołem zdecydowanie lepszym i gdyby nie błąd sędziego, pewnie wygralibyście ten mecz. Poza tym Ty zdobyłeś wtedy pięknego gola.
To był dobry mecz w naszym wykonaniu. Z remisu nie do końca byliśmy zadowoleni, chociaż z drugiej stron punkt zdobyty na wyjeździe i to na takim trudnym terenie, powinien cieszyć. Z tego co pamiętam, to my mieliśmy więcej sytuacji bramkowych. Cóż, taki jest sport.

Liczysz, że w końcu wyjdziesz w podstawowym składzie? W ogóle czujesz się na siłach, by zagrać pełne 90 minut?
To trener podejmuje decyzję i trudno mi teraz powiedzieć, jaka ona będzie. Wszyscy trenujemy i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, aby grać w pierwszej jedenastce. Ja mogę jedynie powiedzieć, że z każdym tygodniem czuję się coraz lepiej. Wiadomo, że miałem jakieś braki, bo nie przepracowałem okresu przygotowawczego z powodu kontuzji, ale jest już ze mną coraz lepiej. Ciężko mi jednak powiedzieć, czy dałbym już radę wytrzymać na boisku przez pełne 90 minut. Ja się nie podpalam. Dla mnie każde wejście jest ważne i nie ma żadnego obrażania się. Zespół gra bardzo dobrze i nie ma co na siłę tego przestawiać tylko dlatego, że ja wróciłem do zdrowia.

Przed meczem z Zagłębiem trener Lenczyk powiedział, że nie wie, czy byś wytrzymał już cały mecz, a chce mieć pewność, że będziesz mógł pomóc drużynie w końcówce spotkania, gdy mogą się ważyć losy pojedynku. To chyba miłe, że trener uważa Cię za tak kluczowego gracza, że jego zdaniem Twoja obecność na boisku w ostatnich minutach może decydować o wyniku?
To bardzo fajnie usłyszeć takie słowa. I wcześniej, kiedy leczyłem kontuzję, i teraz mam takie sygnały, że trener cały czas na mnie liczy. To bardzo ważne dla piłkarza, bo stanowi dodatkowy bodziec do pracy. Gdy trener okazuje zaufanie, to zawodnik robi wszystko, by tego nie zniszczyć i odwdzięczyć się ciężką pracą. Tak jest ze mną – nie obrażam się, że wchodzę na razie na ostatnie 15-20 minut, bo zespół gra naprawdę dobrze i wie, co robi.

Jedziecie do Białegostoku, gdzie jeszcze nikt nie wygrał w tym sezonie. Rozmawiacie o tym w szatni?
Gdzieś ktoś taki sygnał puścił, ale nie rozmawiamy o tym. To dla nas kolejny ważny mecz, kolejny etap i szansa, aby nie tylko utrzymać się na prowadzeniu, ale nawet zwiększyć przewagę. Tak jak się to stało w ostatniej kolejce, gdzie Legia straciła punkty i nawet jak wygra w zaległym meczu, to nas nie dogoni. Robimy swoje.

A to, że już się nie mówi o Śląsku jak o przypadkowym liderze, ale jak o jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski, może wam zaszkodzić czy pomóc?
Naprawdę już się to zmieniło? Nawet nie wiedziałem, bo mówiąc szczerze nie śledzę tego, co się pisze w prasie.

Już się zmieniło i od kilku dni Śląsk jest traktowany na równi z Legią, Lechem, czy Wisłą.
To chyba miłe, że w końcu zostaliśmy docenieni. Przecież ta nasza dobra seria trwa już dobrych kilka miesięcy. Rozumiem, że nie ma sensu dmuchać balonu po dwóch czy trzech udanych meczach, ale my mamy, licząc tak na szybko, chyba już z 40 spotkań, w których przegraliśmy może ze cztery mecze. To znaczy, że jest jakaś systematyka. Mnie to dziwiło, że ludzie nas nie doceniali, bo to nie łatwo mieć taką serię, zwłaszcza że nie mieliśmy udanego początku poprzedniego sezonu. Zdobyliśmy wicemistrzostwo, teraz też nam dobrze idzie, a więc to nie może być przypadek. Ludzie mówią, że graliśmy defensywnie, a mieliśmy w poprzednim sezonie najwięcej strzelonych bramek. Teraz też niby niektórym nie podoba się nasza gra, a my znowu mamy najwięcej goli na koncie. Są mecze, w których może nie gramy super dla oka, ale są też takie, że nasza gra powinna się podobać. Nie można zawsze grać do przodu. Nawet najlepsi tak nie robią. Ale w sumie to nie nasz problem, że komuś nasz styl się nie podoba. Ważne, że prowadzimy w tabeli.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław