Wydarzenia

R. Tarasiewicz: Wyciągniemy wnioski

2010-02-17 10:51:44
Trenerzy we wtorkowy wieczór obejrzeli nagranie z meczu z Mordowiją i dokładnie przeanalizowali grę zespołu Śląska. Po porannym rozruchu trener Ryszard Tarasiewicz poświęcił chwilę na rozmowę, nie tylko o bolesnej porażce z rosyjskim zespołem.
Wynik meczu z Mordowiją zaskoczył chyba także trenera?
- Wszystkich zaskoczył. W pierwszych 15 minutach graliśmy dobrze i trochę nas to uspokoiło. Potem, gdy zaczęliśmy grać wysokim pressingiem, to okazało się, że nie pomagamy sobie, tylko przeciwnikowi. Nie wpływa to korzystnie na organizację naszej gry i po takiej lekcji potwierdziło się, że najlepsze mecze rozgrywamy, gdy gramy trochę niżej.

Czy trenera nie martwi fakt, że szybcy gracze rywala z taką łatwością uciekali defensorom Śląska?
- Tak, tylko normalnie ta przestrzeń ma 25 metrów od bramki i po takiej długiej piłce może interweniować bramkarz, czy obrońca może nadrobić ten dystans, a tu gdy strefa ta miała 45 metrów, to po takim prostopadłym podaniu, nawet niecelnym, szybki napastnik wychodził sam na sam z bramkarzem. Chcieliśmy szybko po straconej bramce odrobić straty i ten pośpiech przeradzał się w nasze błędy.

W przerwie i po meczu dużo tłumaczył trener coś stoperom.
- Amir i Jarek grali trochę za daleko od siebie, przy większym zawężeniu gry takie prostopadłe piłki zostałyby przechwycone. Rozmawialiśmy o tym na gorąco i myślę, że wyciągnęli wnioski. Na pewno nie jest to przyjemna sytuacja dla nas, gdy inkasuje się sześć bramek, ale dobrze, że dzieje się to w meczach sparingowych. Ćwiczymy w nich pewne warianty i wyciągamy wnioski. Z tej gry wpłynie nauka, że w meczach ligowych, gdy będziemy musieli gonić wynik, nie możemy w taki sposób grać, bo podchodząc bardziej do przodu może nam się udać zdobyć bramkę, ale równie dobrze możemy ją sami stracić.

Czy mecze sparingowe w kolejne trzy dni to nie za duże obciążenie dla piłkarzy?
- W poprzednich latach graliśmy w sparingach cały czas dwoma składami i każdy grał po 45 minut, a później w lidze łapaliśmy rytm dopiero w 3-4 kolejce. Organizm musi się zaadaptować to wysiłku i zawodnicy muszą odczuć, że są w stanie w dobrym rytmie rozegrać cały mecz i bez problemów to wytrzymać. Gdy przychodzi pierwszy mecz ligowy, a wcześniej nie mają w nogach żadnego spotkania w pełnym wymiarze czasowym, to potem na boisku zachowują się nienaturalnie.

Mimo takiej porażki można znaleźć pewne pozytywy – dobry mecz rozegrał Sebastian Mila, a Vuk Sotrirović zdobył ładną bramkę.
- Wiemy jak funkcjonuje Vuk – to jest zawodnik, który ma w pewnym momencie przebłysk geniuszu, a przez 20 minut może być niewidoczny, ale tym charakteryzują się klasowi napastnicy. Sebek Mila nie ma żadnych urazów i potwierdziło się w kolejnym meczu, że jest dynamiczny i inicjuje groźne akcje ofensywne. Widać już pewność w jego grze, czuje się także dobrze pod względem fizycznym i jest to duży atut siły ofensywnej Śląska.

W dzisiejszym meczu sparingowym zagrają zawodnicy, którzy wczoraj odpoczywali, a jakiego zestawienia można spodziewać się w czwartek?
- Dzisiaj zagrają cały mecz pozostali zawodnicy, a w czwartek prawdopodobnie znów teoretycznie najsilniejszy skład, z ewentualnymi korektami. Patrząc przez pryzmat wyniku ktoś mógłby powiedzieć, że trzeba zrobić rewolucję w składzie, ale przecież nie zostaliśmy rozklepani kilkoma podaniami, tylko poprzez długie prostopadle podania za plecy defensywy. Wyciągając z tego wnioski i stając nieco głębiej, już do tych sytuacji nie będzie dochodzić. Ten sam skład zagrał bardzo dobrze w meczu z Jabloncem, podobnie z RAD-em, gdy rywale może i grali więcej piłką, ale byliśmy dobrze zorganizowani, graliśmy niżej i przeciwnik nie stworzył sobie sytuacji bramkowych.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław