Wydarzenia

Robert Pich: Wiele słyszałem o wrocławskich fanach

2014-02-27 18:07:09
- Wiele dobrego słyszałem o wrocławskich fanach, którzy są prawdziwym dwunastym zawodnikiem tej drużyny - mówi nowy zawodnik Śląska Wrocław Robert Pich.
Wychowywałeś się 10 km od granicy z Polską i niejednokrotnie bywałeś w naszym kraju. Zapewne w związku z tym nie masz problemu z aklimatyzacją w drużynie?
Częste odwiedziny waszego kraju na pewno mi pomogły. Mogę swobodnie porozumiewać się w waszym języku, bowiem doskonale wszystko rozumiem. Może jest nieco gorzej z mówieniem, ale myślę, że koledzy z szatni i tak wszystko rozumieją. Jestem naprawdę zadowolony z tego, jak przyjęli mnie w drużynie. Mam z nimi bardzo dobry kontakt i z każdym staram się zamienić choćby słowo. W dodatku w zespole jest Słowak Marian Kelemen oraz dwóch Czechów Lubos Adamec i Lukas Droppa, z którymi rozumiem się najlepiej.

Miałeś oferty także z innych polskich klubów. Dlaczego zdecydowałeś się akurat na tę ze Śląska Wrocław?
Była najbardziej konkretna, a poza tym znałem historię klubu. Zaimponowały mi ostatnie sukcesy Śląska, a przede wszystkim zdobycie krajowego mistrzostwa. Wierzę, że już ze mną w składzie, niebawem także sięgniemy po to trofeum. Poza tym klub jest prowadzony profesjonalnie i ma przed sobą świetlaną przyszłość. Wiele dobrego słyszałem także o wrocławskich fanach, którzy są prawdziwym dwunastym zawodnikiem tej drużyny.

Do klubu sprowadził Cię trener Stanislav Levy. Czeski szkoleniowiec został zwolniony, a stery w klubie przejął Tadeusz Pawłowski. Nie boisz się, że możesz nie pasować do jego koncepcji?
Nie wiem jak to będzie, ale wierzę, że umiejętności, które posiadam, spodobają się także obecnemu trenerowi. Na treningach będę dawał z siebie wszystko i wówczas szkoleniowiec oceni moją przydatność dla drużyny. Ściągał mnie tutaj trener Levy, ale wcale nie jest powiedziane, że nie będę pasował do stylu, który preferuje nasz nowy szkoleniowiec. Czas pokaże.

Jesteś zawodnikiem z doświadczeniem międzynarodowym. Myślisz, że to będzie Twój atut w walce o podstawową jedenastkę?
Myślę, że trener będzie bardziej patrzył na to, w jakiej dyspozycji jesteśmy obecnie, a nie w jakiej byliśmy, albo co kiedyś osiągnęliśmy. Jeśli wzniesiemy się na wyżyny swoich umiejętności, to na pewno każdy z nas będzie w stanie pomóc drużynie w awansie w ligowej tabeli.

Nowy szkoleniowiec zapowiedział, że bierze pod uwagę grę dwoma napastnikami. Jesteś nominalnym skrzydłowym, ale w ataku również prezentujesz się bardzo dobrze. Stworzysz z Marco Paixao najlepszy duet snajperów w polskiej lidze?
Jeszcze przed przejściem do MKS Żilina grałem jako podwieszony napastnik. Dopiero później, z biegiem czasu, zmieniłem swoją pozycję na lewoskrzydłowego. Sądzę jednak, że doskonale poradzę sobie w ataku, a razem z takim zawodnikiem jak Marco Paixao możemy stworzyć naprawdę zabójczy duet. Najpierw jednak muszę wywalczyć miejsce w podstawowym składzie i udowodnić trenerowi, że zasługuję na grę w tym zespole. To od szkoleniowca będzie zależało na jakiej pozycji mnie wystawi, a ja dam z siebie wszystko niezależnie od tego, gdzie będę musiał występować.

Jesteś w Polsce już od jakiegoś czasu. Czy przez ten okres udało Ci się już obejrzeć chociaż kilka spotkań T-Mobile Ekstraklasy?
Na żywo oglądałem tylko jeden mecz. Był to niedzielny pojedynek Śląska Wrocław z Ruchem Chorzów i byłem bardzo zasmucony, że moja nowa drużyna i moi koledzy z szatni nie zdobyli w tym spotkaniu choćby punktu. Było blisko, ale ostatecznie się nie udało. Dowiedziałem się, że w polskiej lidze jest kilka dobrych klubów, a my przecież jesteśmy jednym z nich. Naszym celem jest stworzenie dobrze działającego kolektywu, który będzie zdobywał kolejne ligowe punkty. Chcemy bić się o najwyższe cele i wierzę, że z biegiem czasu tak będzie.

Już w niedzielę spotkanie z Cracovią. Zostałeś zgłoszony do rozgrywek, więc będzie okazja do debiutu.
Na pewno bardzo bym chciał zadebiutować i pokazać się naszym kibicom, o których słyszałem tyle dobrego. Jestem do dyspozycji trenera i z niecierpliwością czekam na jego decyzję. Gdy tylko dostanę znak, że mam wybiec na boisko, wówczas zrobię wszystko, aby każdy był ze mnie bardzo zadowolony.

Polskie media wychwalają Twoją sylwetkę. Dużo pracujesz nad rozwojem swojej muskulatury?
Muszę szczerze przyznać, że to chyba raczej dzięki świetnej genetyce wyglądam tak, jak wyglądam. Nie jestem człowiekiem, który codziennie chodzi na siłownię i wylewa tam hektolitry potu. Nie przestrzegam też jakiejś specjalnej diety. Po prostu prowadzę bardzo aktywny tryb życia i staram się wyglądać i czuć się jak najlepiej. A że ktoś to docenił, bardzo mi miło.

Na Twojej koszulce widnieje numer 27, wiąże się z tym jakaś historia?
W Bańskiej Bystrzycy grałem z numerem 7. Po przejściu do Żyliny również chciałem występować z tą cyfrą na plecach, jednak numer był już przez kogoś zajęty, więc zdecydowałem się na liczbę 17. Sytuacja powtórzyła się w Śląsku, gdzie ta liczba była zajęta. Porozmawiałem ze swoją dobrą przyjaciółką, która stwierdziła, że 27 przyniesie mi szczęście. W dodatku moja znajoma urodziła się 27 grudnia, więc z przyjemnością wybrałem ten numer.

Patryk Załęczny
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław