Wydarzenia

Ruch zatrzymany

2009-09-27 19:59:05
Śląsk w piątym kolejnym meczu w Ekstraklasie nie odniósł zwycięstwa – WKS zremisował z chorzowskim Ruchem 0:0, chociaż obie drużyny miały kilka dogodnych okazji do objęcia prowadzenia.
Bliżsi zdobycia trzech punktów byli goście, ale skuteczne interwencje Ivo Vazgecza zapobiegły utracie gola. Graliśmy z zespołem, który do tej pory prezentował się bardzo dobrze. Biorąc jeszcze pod uwagę, że w środę niektórzy moi zawodnicy rozegrali aż 120 minut, możemy być zadowoleni z tego wyniku. Pokazaliśmy charakter - stwierdził trener Ryszard Tarasiewicz.

Wrocławianie zagrali aż bez pięciu podstawowych piłkarzy. Z powodu kontuzji nie mogli wystąpić Marek Gancarczyk, Krzysztof Wołczek i Vuk Sotirović, a za kartki pauzowali Janusz Gancarczyk i Piotr Celeban. Na szczęście do pełni sił powracają Jarosław Fojut i Sebastian Mila, a szansę występu po raz pierwszy w podstawowym składzie w Ekstraklasie dostał Kamil Biliński. Z kolei w drugiej połowie zadebiutował w Śląsku młody obrońca Bartosz Kaśnikowski. W tak zmienionym składzie podopieczni trenera Tarasiewicz musieli zmierzyć się z rewelacją ligi – Niebiescy w tym sezonie z siedmiu meczów wygrali pięć i przed tą kolejką zajmowali trzecie miejsce.

Mocno przemeblowany Śląsk miał od początku spotkania problemy z przetrzymaniem piłki i jej dokładnym rozegraniem. Pod polem karnym przeciwnika częściej byli goście – defensywa WKS-u grała jednak uważnie. Gracze trenera Tarasiewicza przejęli inicjatywę po kwadransie gry i za sprawą Tomasza Szewczuka mogli w 15. minucie objąć prowadzenie, ale Krzysztof Pilarz zdołał wybić na rzut rożny piłkę zmierzającą w samo okienko jego bramki. Gdyby Szewczuk strzelił gola, byłby to znakomity prezent w jego setnym meczu w barwach Śląska.

Dobrą okazję miał także Sebastian Dudek w 27. minucie, ale jego mocny strzał z linii pola karnego został zablokowany. Chorzowianie zepchnięci do obrony próbowali grać z kontry i jedna z takich akcji mogła zakończyć się golem. W 37. minucie Andrzej Niedzielan mógł już tylko pomyśleć, w który róg bramki Śląska strzelić. Na szczęście w ostatniej chwili sytuację uratował Mariusz Pawelec, którego wślizg nie dopuścił do groźnego strzału.

Głośny doping kibiców, którzy do przerwy milczeli, od początku drugiej połowy mocno zmotywował piłkarzy obu drużyn. W 49. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem Ruchu znalazł się Kamil Biliński, ale Pilarz wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. W odpowiedzi nieatakowany w polu karnym Artur Sobiech sprawdził formę Ivo Vazgecza, ten jednak nie dał się zaskoczyć.

Bramkarz Śląska na pewno będzie pamiętał szczęśliwą dla niego 70. minutę. Najpierw spotkał się oko w oko z Wojciechem Grzybem, a po chwili z Niedzielanem. Vazgec popisał się dwoma świetnymi interwencjami i wyrósł na bohatera w swoim zespole. Na treningu Andrzej 8 na 10 takich sytuacji wykorzystuje, tym razem się nie udało, trudno - powiedział po spotkaniu trener Ruchu Waldemar Fornalik. Do końca meczu obie jedenastki nie stworzyły sobie już żadnej dogodnej sytuacji i przy Oporowskiej padł drugi raz z rzędu bezbramkowy remis.

Śląsk Wrocław 0:0 Ruch Chorzów

Śląsk: Vazgec – Socha (74’ Kaśnikowski), Fojut, Pawelec, Spahić, - Szewczuk, Łukasiewicz, Dudek, Ulatowski, Mila (88’ Madej) – Biliński (64’ Klofik).

Ruch: Pilarz - Jakubowski, Sadlok, Grodzicki, Brzyski (90’ Stawarczyk) - Grzyb, Baran, Straka, Janoszka (77’ Balaz) – Sobiech (87 Pulkowski), Niedzielan.

Widzów: 6500.
Sędziował: Tomasz Mikulski (KS Lublin).
Żółte kartki: Biliński, Ulatowski (Śląsk), Sobiech, Brzyski, Jakubowski (Ruch).

Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław