Wydarzenia

Sebastian Mila: Bardzo chciałbym zagrać w Krakowie

2011-09-17 09:48:07
Sebastian Mila musiał wziąć sobie przymusowe wolne od piłki z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego uda. Pomocnik nie zagrał w Kielcach z Koroną, ale chce już wrócić na najbliższy mecz z Cracovią. Zapraszamy do lektury wywiadu z kapitanem WKS-u.
Czujesz się już przygotowany do gry?
Od początku tygodnia trenuję z drużyną, na początku nieco lżej, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Nie ma jednak pewności, że ta kontuzja się nie odnowi. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Wierzę, że to jest na tyle zagojone, że będę mógł wystąpić w meczu w Krakowie i wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie.

Jak doszło to tej kontuzji? Można odnieść wrażenie, że na piłkarskim święcie w Żmigrodzie Twój uraz został trochę niezauważony...
Nie wiem, czy nie był zauważony, ja na pewno go dostrzegłem (śmiech). W końcówce pierwszej połowy poczułem ukłucie w mięśniu dwugłowym podczas strzału lewą nogą i od razu wiedziałem, że to coś poważniejszego. Okazało się, że to kontuzja może nie zbyt groźna, ale uciążliwa. Pojechałem do Spały, liczyłem, że na miejscu dojdę do siebie, ale w czwartek przed spotkaniem z Koroną ból znów się pojawił, więc zapadła decyzja o powrocie do Wrocławia.

Ale mecz widziałeś. Czego zabrakło do korzystnego rezultatu?
Nie będę się wypowiadał na temat tamtego meczu, bo w nim nie uczestniczyłem. Więcej mogliby powiedzieć chłopcy, którzy byli w Kielcach, widzieli jak wyglądał przeciwnik, jak wszystko się działo. W telewizji wszystko fajnie wygląda i łatwo wyciąga się wnioski, ale nie znamy tych kulis, które mają najważniejszy wpływ na przebieg meczu i końcowy rezultat.

Wielu obserwatorów zgodnie potwierdziło, że brakowało Sebastiana Mili. Jak się do tego odniesiesz?
Nie! Uważam, że jest to zupełna nieprawda. Śląsk wielokrotnie wygrywał beze mnie. Co prawda teraz akurat przegrał, ale to nie ma znaczenia, czy gram, czy nie gram. Mamy szeroką kadrę i kiedy jeden z zawodników wypada, czy to ze względu na kontuzję czy kartki, są zmiennicy, którzy potrafią go godnie zastąpić. Nie ma ludzi niezastąpionych.

Macie jednak na koncie już dwie przegrane z rzędu.
Strzelecko może nie najgorzej to wygląda, ale druga porażka faktycznie nas martwi i denerwuje każdego z osobna. Wiemy, jak pracowaliśmy na sukces i niewiele zabrakło do fazy grupowej Ligi Europy. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko zdobywać punkty, a porażki nas bolą, a najgorsze, że trudne spotkania wciąż przed nami. Po Cracovii czekają nas starcia z Lechem Poznań i Polonią Warszawa. Zrobimy wszystko, by przerwać złą passę jak najszybciej, już w niedzielę.

Wspomniałeś Ligę Europy - jak ocenisz pierwsze mecze polskich drużyn w fazie grupowej tych rozgrywek?
Legia przegrała z PSV Eindhoven, ale trudno to uważać za niespodziankę. Legioniści po meczu z nami mówili, że się oszczędzali na Spartak i faktycznie wtedy wygrali. Teraz przegrali z Podbeskidziem, pewnie znowu się oszczędzali... Może tego oszczędzania już starczy. Byli słabsi, widać było, że PSV to drużyna lepiej poukładana, dojrzalsza. Natomiast Wisła nie była gorsza, mogła pokusić się o zwycięstwo, ale Odense pokazało charakter. Podobało mi się to, że Biała Gwiazda zaatakowała, mimo że nie miała swojego dnia, było to przyjemniejsze dla oka. A Legia zagrała jednym napastnikiem, który na dodatek często cofał się po piłkę.

Nie tak dawno mieliście okazję odwiedzić nowy wrocławski stadion. Co o nim sądzisz?
Z niecierpliwością czekamy na przenosiny na nowy stadion. Nie tylko kibice, ale też piłkarze. Powiedziałbym nawet, że marzymy o tym (śmiech). Chcielibyśmy przenieść się już tam, rozegrać pierwsze mecze i poczuć się po europejsku. Wszyscy znajdziemy się w innym świecie. Mam nadzieję, że kibicom będzie się podobało i stworzymy tam atmosferę taką, jak na Oporowskiej. Bardzo bym chciał, żeby tak się stało.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław