Wydarzenia

Sebastian Mila: Pracowaliśmy na to przez cały sezon

2011-05-28 14:28:10
- Żałuję, że w tak ważnym momencie nie będzie mnie na boisku - mówi Sebastian Mila, który z powodu kartek nie zagra w niedzielnym meczu z Arką. Zapraszamy do przeczytania całej rozmowy z kapitanem Śląska.
Komisja Ligi nie uwzględniła odwołania Śląska od żółtej karki, jaką otrzymałeś w poprzednim pojedynku z Ruchem Chorzów. Jesteś rozczarowany tą decyzją?
Absolutnie tak. Ja naprawdę nie powiedziałem nic złego. Zapytałem się tylko sędziego, czy za zagranie zawodnika Ruchu nie należy się żółta kartka. Nie wydaje mi się, że zasłużyłem na to upomnienie. Żałuję, że klub – chcąc się odwołać i umożliwić mi występ w spotkaniu z Arką – musiał wydać na mnie pieniądze. Okazało się, że to pieniądze wyrzucone w błoto.

To była Twoja żółta kartka, co oznacza, że nie zagrasz w niedzielnym meczu z Arką – najważniejszym w tym sezonie, na który chyba czekałeś od powrotu do polskiej ligi.
Mecze z Arką zawsze były dla mnie wyjątkowe – nigdy nie ukrywałem mojego przywiązania do gdańskiej Lechii, której największym lokalnym rywalem jest właśnie Arka. Poza tym każdy wie, jak ważny z punktu widzenia układu tabeli jest niedzielny pojedynek. Przez cały sezon ostro zasuwaliśmy, by znaleźć się w tym miejscu. Mówiąc „my” mam na myśli nie tylko piłkarzy, ale także kibiców, trenerów, pracowników klubu, dziennikarzy. Każdy z nas zdaje sobie sprawę zarówno z tego, jak długą drogę już przebyliśmy, jak i z tego, że musimy zrobić jeszcze jeden, najważniejszy krok i pokonać w niedzielę Arkę. Dlatego bardzo żałuję, że nie będzie mnie w tym momencie na boisku i nie będę mógł pomóc kolegom w wywalczeniu tytułu wicemistrzowskiego. Ta sytuacja jest dla mnie trudna do zaakceptowania. Z drugiej jednak strony wiem, że drużyna sobie świetnie beze mnie poradzi – w wielu meczach już udowadnialiśmy, że potrafimy wygrywać mimo braków kadrowych. Nie jestem najważniejszą osobą w tym zespole, a jedynie jednym z jego elementów. Ze mną czy beze mnie – ta maszynka zawsze będzie dobrze funkcjonować.

Dla Ciebie sezon już się skończył. Jak to jest z Twojego Puntu widzenia – jeszcze trenujesz z zespołem na pełnych obrotach, czy powoli dajesz już sobie taryfę ulgową?
Trenuję normalnie, tak, jakbym w niedzielę miał wystąpić. Mam duży szacunek dla chłopaków i nie mógłbym teraz odpuścić. Jestem kapitanem, a moja rola nie sprowadza się tylko do wyprowadzania drużyny na przedmeczową prezentację. W każdej chwili muszę pokazywać swoje zaangażowanie i profesjonalizm. Niedzielny mecz jest ważny dla wszystkich, nie tylko dla tych, którzy w nim wystąpią, ale także dla tych, którzy pauzują z powodu kartek czy kontuzji. Dlatego cały czas jestem przy drużynie i chcę dawać z siebie wszystko. Prawdopodobnie pojadę także z chłopakami na przedmeczowe zgrupowanie.

W niedzielę Śląsk zagra jeden z najważniejszych meczów w ostatnich latach. Rozmawiacie ze sobą o stawce tego pojedynku?
To nie tylko istotny mecz w historii klubu, ale dla wielu z nas najważniejszy w dotychczasowej karierze. Ale nie rozmawiamy o europejskich pucharach, nie rozmawiamy o pieniądzach, mówimy tylko o szansie, jaka przed nami się otworzyła i jak trudne spotkanie nas czeka. Absolutnie nie dzielimy skóry na niedźwiedziu. Przeżywaliśmy w Śląsku różne momenty: dobre i złe. Wszyscy wiemy, jak ciężko pracowaliśmy na ten sukces i zdajemy sobie sprawę, że gdyby – nie daj Boże – coś poszło nie tak, plulibyśmy sobie w brodę przez następnych kilkadziesiąt lat. Każdy z nas chciałby na starość poopowiadać wnukom, jak trudny się miało sezon, a mimo to udało się wywalczyć wicemistrzostwo kraju. Jednak by ten moment nadszedł, w niedzielę nie możemy sobie pozwolić na jakikolwiek moment rozprężenia.

Już wiadomo, kto w Twoim zastępstwie wyprowadzi w niedzielę Śląsk na murawę?
Liczę na to, że Darek Sztylka. I trochę zatrzymam się przy tym temacie. Przyznam szczerze, że już jakiś czas temu ułożył mi się w głowie pewien plan. Wszyscy wiemy, jak ważną postacią dla Śląska jest Darek i jak wiele przeszedł z tym klubem i z drużyną. Chciałem więc w tym ostatnim meczu, który może dać nam największy sukces w ostatnich latach, przekazać Darkowi kapitańską opaskę. Plan się nie uda, bo w niedzielę nie będę grał, ale mam nadzieję, że Darek tak czy siak będzie naszym kapitanem w tym ważnym momencie i to on poprowadzi Śląsk do pucharów.

Wszyscy piłkarze mówią o tym, jak trudno ogląda się mecze swojej drużyny z poziomu trybun ze świadomością, że nie można pomóc kolegom. Jak będzie z Tobą – pojawisz się w niedzielę przy Oporowskiej, czy obejrzysz spotkanie w domu przed telewizorem?
To rzeczywiście nie jest łatwe, tym bardziej że przez te kilka lat strasznie się związałem emocjonalnie ze Śląskiem. Początkowo nie wiedziałem, co będzie lepsze w moim przypadku. Najpierw myślałem, że nie dam rady wytrzymać na stadionie. Potem stwierdziłem jednak, że w tak ważnym i historycznym momencie należy być z drużyną.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław