Wydarzenia

Śląsk - Górnik (rys historyczny)

2009-05-20 11:12:52
Z Łódzkim Klubem Sportowym zagraliśmy częściej w lidze, z Legią Warszawa mierzyliśmy się więcej razy w ekstraklasie, ale to z Górnikiem Zabrze rywalizowaliśmy w meczach rangi mistrzowskiej już 66 razy. Ponadto siedmiokrotnie (w tym 6 razy w ćwierćfinale) spotkały się w Pucharze Polski, w których to rozgrywkach Śląsk zdołał wywalczyć zaledwie remis.
Historyczny pojedynek OWKS-u z Górnikiem Zabrze rozegrany został 20 maja 1951 r. we Wrocławiu. Goście wygrali 2:0 po bramkach Manfreda Fojcika i Antoniego Franosza. Po 6 latach obaj będą tworzyć legendę górnośląskiego klubu zdobywając dla niego pierwsze mistrzostwo kraju. W rewanżu zabrzanie rozbili wrocławian aż 7:0. Wynik ten do dziś pozostaje najwyższą porażką Śląska w historii i został tylko raz wyrównany. W 1992 r. w tych samych rozmiarach wygrało z nami Zagłębie Lubin. Wrocławianie zajęli ostatnie, 8. miejsce w grupie i zostali zdegradowani. Górnicy" zaś zostali wyprzedzeni tylko przez swoich imienników z Wałbrzycha. Kolejna konfrontacja z tym przeciwnikiem była na Dolnym Śląsku wypatrywana z niecierpliwością. W sezonie 1964/65 r. zabrzanie byli obrońcą tytułu mistrzowskiego i już pięciokrotnym jego zdobywcą. 2 września 1964 r. w Zabrzu kibice znów oglądali kanonadę. Gospodarze zwyciężyli 6:3. Śląsk bronił się do 39. minuty, aż prowadzenie uzyskał Zygfryd Szołtysik. Jeszcze przed przerwą podwyższył Ernest Pol, który tuż po zmianie stron ponownie wpisał się na listę strzelców, a w 65. minucie zakończył hat-trick. Pierwszy w historii występów WKS-u w ekstraklasie. Po przerwie rozwiązał się worek z golami. Dwa zdobył sam Włodzimierz Lubański, ale w ostatnich 30 minutach skuteczni byli także wrocławianie. Lubańskiego dogonił Paweł Śpiewok, zaś wynik meczu ustalił Joachim Stachuła. W spotkaniach wrocławian w I lidze nigdy nie padło więcej niż 9 goli. Tylko raz ten rekord został wyrównany. W 1977 r. dokładnie takim samym rezultatem zakończył się pojedynek w Warszawie z Legią. Zanim doszło do ligowego rewanżu Górnik wizytował stolicę Dolnego Śląska w ćwierćfinale pucharu zwyciężając 3:1. Jednak w ramach walki o punkty rozegrano kolejne legendarne spotkanie. Kiedy już w 4. minucie Rainer Kuchta strzelił samobója wydawało się, że płonne są nadzieje wrocławian na niespodziankę. Piłkarze WKS-u jednak nie poddali się. Patent na bramkarza Huberta Kostkę miał bowiem Śpiewok, który podobnie jak na wyjeździe dwukrotnie skierował piłkę do siatki. Ponadto gola bezpośrednio z rzutu rożnego strzelił Paweł Świerniak i zapachniało sensacją. Mistrzowie zdołali jednak doprowadzić do remisu po bramkach Erwina Wilczka i Romana Lentnera. To, co nie udało się w debiutanckim sezonie wrocławskiego zespołu, stało się faktem w następnych rozgrywkach. Wielki Górnik przegrał we Wrocławiu 1:3! Na gole Andrzeja Kaczewskiego i Jana Weisa odpowiedział tylko Jerzy Musiałek, zaś na 2 minuty przed ostatnim gwizdkiem rywali dobił nie kto inny jak Śpiewok. W Zabrzu jednak gospodarze pokazali klasę. Kolejny dublet Lubańskiego oraz bramka Musiałka nie pozostawiały złudzeń, kto był lepszy. Jeszcze większej klęski doznał Śląsk u siebie w drugiej z rzędu batalii o półfinał Pucharu Polski. Górnik wygrał aż 4:0. To największa klęska WKS-u na własnym boisku w pucharach. Wrocławianie od tej pory nie zdobyli bramki w 7 kolejnych grach z tym przeciwnikiem. Złą passę przełamali dopiero wiosną 1969 r. nieoczekiwanie pokonując aspirujących do mistrzostwa rywali 2:1. Tytuł przypadł Legii Warszawa, która skończyła z dwupunktową przewagą nad “Górnikami". Nie pomogła za to w utrzymaniu Śląska w lidze. Jednocześnie jednak zapoczątkowała wspaniałą serię 7 zwycięstw nad zabrzanami we Wrocławiu. Po powrocie do ekstraklasy rozpoczął się bowiem najlepszy okres w historii wrocławskiego futbolu. Pierwszy po 4 sezonach przerwy wyjazdowy mecz w I lidze WKS co prawda przegrał - 0:1 w Zabrzu po trafieniu Andrzeja Szarmacha, ale w następnych 11 spotkaniach obu klubów Górnik wywalczył zaledwie 3 punkty, ani razu nie odnosząc zwycięstwa! Lata 80-te ubiegłego wieku stały pod znakiem rywalizacji zabrzan z... Ryszardem Tarasiewiczem. Obecny trener Śląska wyrównał rekord Lubańskiego strzelając w ligowych pojedynkach tych zespołów aż 7 bramek. "Górnicy" zazwyczaj byli górą. Szczególnie u siebie, gdzie nie doznali porażki od 1979 r., kiedy jeszcze byli beniaminkiem. Ale nie były to wysokie zwycięstwa. Wyjątkiem są rozgrywki 1985/86, podczas których WKS stracił na stadionie przy ul. Roosvelta... 10 goli! Najpierw w 3. już ćwierćfinale pomiędzy oboma drużynami zabrzanie po remisie we Wrocławiu triumfowali w domu 5:2, a następnie rozgromili Śląsk w lidze aż 5:0. To najwyższa wygrana Górnika z wrocławianami w ekstraklasie, ale nie ostatni efektowny triumf. 2 lata później zabrzanie odnieśli w ciągu sezonu aż 4 zwycięstwa z ekipą ze stolicy Dolnego Śląska. W rewanżu 1/4 finału PP zdeklasowali rywala aż 6:0. Z kolei jesienią 1990 r. podczas ostatniego do dziś (i chyba już na zawsze) pierwszoligowego pojedynku na Stadionie Olimpijskim jedenastka z Zabrza ograła WKS 4:1. Śląsk z Górnikiem nigdy dotąd nie wygrał wyżej niż różnicą 2 trafień (poprzednio w 1982 r.), a na wyjeździe triumfował tylko dwukrotnie w minimalnych rozmiarach (po 1:0). Poprzedni punkt (i bramkę) na terenie "Górników" wrocławianie zdobyli wiosną 1996 r. odrabiając dwugolową stratę i remisując 2:2, zaś w rundzie jesiennej 8 lat wcześniej po trafieniu Tarasiewicza (1:1). Co ciekawe w spotkaniach rozgrywanych we Wrocławiu nie zanotowano wyniku 0:0. Jesienią 2008 roku wrocławianie po bramkach Tomasz Szewczuka i Piotr Celebana zwyciężyli 2:1. Na koniec warto dodać, że przy Roosvelta debiutował we wrocławskim klubie Dariusz Sztylka (wiosna 2001). Filip Podolski"
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław