Śląsk ME - Korona ME 3:2 (0:0)
2009-09-19 14:52:03
Kibice zgromadzeni w słoneczną sobotę na stadionie przy ul. Oporowskiej zobaczyli drugie w tym sezonie zwycięstwo ekipy Młodego Śląska. Znów wiodącą postacią we wrocławskiej ekipie był zdobywca dwóch bramek - Dariusz Góral (na zdjęciu).
Pierwsze minuty sobotniego spotkania zapowiadały duże emocje. Drużyna Andrzeja Ignasiaka bardzo chciała poprawić swoje notowania w ligowej tabeli i choć Korona Kielce miała na początku dwa rzuty rożne, to właśnie Młody Śląsk powinien objąć prowadzenie. Świetną kontrę po kornerze rywali zapoczątkował Paweł Trojan, Barski zagrał do Jędrzejowskiego, a ten znalazł na skrzydle Dariusza Górala, który wyszedł sam na sam z golkiperem gości. Jego uderzenie było jednak za słabe i obrońca zdążył wybić piłkę lecącą do bramki Korony.
Niestety, po elektryzującym starcie kolejne minuty meczu rozczarowywały. Goście z Kielc w zasadzie jedyne zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry i w 12 minucie mogli zdobyć pierwszą bramkę. Po kolejnym rzucie rożnym piłka, przy biernej postawie defensywy Śląska, przeleciała przez pole karne, a zamykającemu akcję na długim słupku Szajnie zabrakło precyzji, by wykorzystać tę okazję.
Młoda drużyna z Wrocławia szukała swoich okazji prostopadłymi zagraniami do skrzydłowych i napastników, jednak wiele prób było słusznie przerywanych przez sędziego liniowego, wskazującego pozycję spaloną. W 23 minucie, po podobnej akcji jak z początku spotkania, Jędrzejowski w dogodnej sytuacji uderzył z kolei za mocno i piłka tylko musnęła poprzeczkę. Kolejna akcja Śląska powinna zakończyć się rzutem karnym dla gospodarzy, ale ku zdziwieniu zgromadzonej publiczności, sędzia nie dopatrzył się ewidentnego przewinienia na Baranowskim. Na kilka minut przed przerwą goście próbowali się odgryźć i bliski strzelenia bramki był Jamróz, jednak Barski zablokował jego uderzenie.
Zespół Ignasiaka dobrze rozpoczął również drugą połowę spotkania i w 51 minucie wreszcie objął prowadzenie. Szybką i ładną solową akcję przeprowadził Kaczmarek, w sytuacji sam na sam próbował mijać bramkarza, który wybił mu spod nóg piłkę. Dopadł do nie jednak Dariusz Góral i mając tylko obrońcę stojącego w bramce, mierzonym uderzeniem pod poprzeczkę dał przewagę swojej drużynie.
Prowadzenie najwyraźniej rozprężyło zawodników Młodego Śląska i to było przyczyną prostych, indywidualnych błędów obrony. W 61 minucie fatalnie zachował się Frey, Jamróz w dziecinny sposób odebrał mu piłkę, popędził w stronę bramki gospodarzy i bez problemów doprowadził do wyrównania. Po tych emocjonujących minutach znów jednak nastąpił okres bezbarwnej i brutalnej gry. Najbardziej ucierpiał Marcin Trojanowski, który kulejąc musiał opuścić boisko po ostrym faulu Chrzanowskiego. Na szczęście Śląsk miał w swoich szeregach świetnie dysponowanego Górala, który wręcz w pojedynkę prowadził grę gospodarzy i znów dał prowadzenie drużynie Andrzeja Ignasiaka. W 76 minucie zszedł on do prawego skrzydła, dostał prostopadłe podanie, zostawił w tyle całą defensywę Korony i pewnie posłał piłkę do siatki obok bezradnego bramkarza.
Młody Śląsk, zamiast dalej atakować, ponownie cofnął się do obrony i znów nie trzeba było długo czekać na wyrównanie rywali. Rzut wolny po faulu przed polem karnym gospodarzy na bramkę zamienił w 85 minucie Paweł Buśkiewicz. Gdy sędzia doliczył trzy minuty wydawało się, że właśnie remisem zakończy się to spotkanie, ale raz jeszcze szybki atak przeprowadził Śląsk Wrocław. Kolejna świetna indywidualna akcja Krzysztofa Kaczmarka zakończona mocnym uderzeniem pod wybiegającym bramkarzem dała gospodarzom zwycięstwo w 91 minucie meczu.
Śląsk Wrocław ME - Korona Kielce ME 3:2 (0:0)
Bramki: Góral 51, 76, Kaczmarek 90+1 - Jamróz 61, Buśkiewicz 85
Żółte kartki: Trojanowski, Jędrzejowski, Góral, Barski, Kaczmarek - Kiercz, Chrzanowski, Szajna, Malinowski, Kal
Śląsk: Trojan - Trojanowski (68 Bąk), Barski, Frey, Abramowicz, Jędrzejowski, Milczarek, Kaczmarek, Baranowski, Menzel (73 Koppenhagen), Góral (90 Suppan)
Korona: Kwiecień - Szajna (83 Górecki), Kiercz, Malarczyk, Kal, Markowski (46 Malinowski), Strzębski, Czarnecki (46 Jędryka), Chrzanowski (66 Piróg), Buśkiewicz, Jamróz
Niestety, po elektryzującym starcie kolejne minuty meczu rozczarowywały. Goście z Kielc w zasadzie jedyne zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry i w 12 minucie mogli zdobyć pierwszą bramkę. Po kolejnym rzucie rożnym piłka, przy biernej postawie defensywy Śląska, przeleciała przez pole karne, a zamykającemu akcję na długim słupku Szajnie zabrakło precyzji, by wykorzystać tę okazję.
Młoda drużyna z Wrocławia szukała swoich okazji prostopadłymi zagraniami do skrzydłowych i napastników, jednak wiele prób było słusznie przerywanych przez sędziego liniowego, wskazującego pozycję spaloną. W 23 minucie, po podobnej akcji jak z początku spotkania, Jędrzejowski w dogodnej sytuacji uderzył z kolei za mocno i piłka tylko musnęła poprzeczkę. Kolejna akcja Śląska powinna zakończyć się rzutem karnym dla gospodarzy, ale ku zdziwieniu zgromadzonej publiczności, sędzia nie dopatrzył się ewidentnego przewinienia na Baranowskim. Na kilka minut przed przerwą goście próbowali się odgryźć i bliski strzelenia bramki był Jamróz, jednak Barski zablokował jego uderzenie.
Zespół Ignasiaka dobrze rozpoczął również drugą połowę spotkania i w 51 minucie wreszcie objął prowadzenie. Szybką i ładną solową akcję przeprowadził Kaczmarek, w sytuacji sam na sam próbował mijać bramkarza, który wybił mu spod nóg piłkę. Dopadł do nie jednak Dariusz Góral i mając tylko obrońcę stojącego w bramce, mierzonym uderzeniem pod poprzeczkę dał przewagę swojej drużynie.
Prowadzenie najwyraźniej rozprężyło zawodników Młodego Śląska i to było przyczyną prostych, indywidualnych błędów obrony. W 61 minucie fatalnie zachował się Frey, Jamróz w dziecinny sposób odebrał mu piłkę, popędził w stronę bramki gospodarzy i bez problemów doprowadził do wyrównania. Po tych emocjonujących minutach znów jednak nastąpił okres bezbarwnej i brutalnej gry. Najbardziej ucierpiał Marcin Trojanowski, który kulejąc musiał opuścić boisko po ostrym faulu Chrzanowskiego. Na szczęście Śląsk miał w swoich szeregach świetnie dysponowanego Górala, który wręcz w pojedynkę prowadził grę gospodarzy i znów dał prowadzenie drużynie Andrzeja Ignasiaka. W 76 minucie zszedł on do prawego skrzydła, dostał prostopadłe podanie, zostawił w tyle całą defensywę Korony i pewnie posłał piłkę do siatki obok bezradnego bramkarza.
Młody Śląsk, zamiast dalej atakować, ponownie cofnął się do obrony i znów nie trzeba było długo czekać na wyrównanie rywali. Rzut wolny po faulu przed polem karnym gospodarzy na bramkę zamienił w 85 minucie Paweł Buśkiewicz. Gdy sędzia doliczył trzy minuty wydawało się, że właśnie remisem zakończy się to spotkanie, ale raz jeszcze szybki atak przeprowadził Śląsk Wrocław. Kolejna świetna indywidualna akcja Krzysztofa Kaczmarka zakończona mocnym uderzeniem pod wybiegającym bramkarzem dała gospodarzom zwycięstwo w 91 minucie meczu.
Śląsk Wrocław ME - Korona Kielce ME 3:2 (0:0)
Bramki: Góral 51, 76, Kaczmarek 90+1 - Jamróz 61, Buśkiewicz 85
Żółte kartki: Trojanowski, Jędrzejowski, Góral, Barski, Kaczmarek - Kiercz, Chrzanowski, Szajna, Malinowski, Kal
Śląsk: Trojan - Trojanowski (68 Bąk), Barski, Frey, Abramowicz, Jędrzejowski, Milczarek, Kaczmarek, Baranowski, Menzel (73 Koppenhagen), Góral (90 Suppan)
Korona: Kwiecień - Szajna (83 Górecki), Kiercz, Malarczyk, Kal, Markowski (46 Malinowski), Strzębski, Czarnecki (46 Jędryka), Chrzanowski (66 Piróg), Buśkiewicz, Jamróz