Wydarzenia

Śląsk na piątkę!

2008-10-30 16:56:52
Ten niesamowicie ważny dla układu tabeli mecz przyciągnął na stadion sporą ilość spragnionej ligowej piłki kibiców, którzy na pewno się nie rozczarowali. Nie zabrakło goli, sporych emocji i dramaturgii, a przede wszystkim zwycięstwa Śląska. Wrocławianie pokonali Arkę Gdynia 2:1 (1:1) i utrzymał się w górnej części tabeli. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo. Drużyna trenera Czesława Michniewicza postawiła twarde warunki gry, w której lepiej odnaleźli wrocławianie. Dla Arki to była trzecia ligowa porażka z rzędu.
Już sam początek spotkania zwiastował ciekawy i szybki mecz. Piłkarze Śląska i Arki od razu ruszyli do ataku. W rezultacie wrocławianie przy odrobinie szczęścia mogli w pierwszych akcjach meczu objąć prowadzenie, ale w kilku sytuacjach zabrakło kluczowego podania. W 15. minucie piłkę do własnej siatki po raz drugi w tym sezonie omal nie skierował Piotr Celeban. Śląsk przeprowadził po chwili akcję marzenie, bo tak można nazwać kontrę Krzysztofa Ostrowskiego, który po kilkudziesięciometrowym dryblingu podał do wychodzącego na czystą pozycję Sebastiana Mili, a ten technicznym uderzeniem w samo okienko pokonał bezradnego Norberta Witkowskiego. Trener Michniewicz miał spory ból głowy, bo Śląsk na boisku prezentował się znacznie lepiej, w dodatku z powodu kontuzji w 25. minucie murawę opuścić musiał Dariusz Żuraw, podpora defensywy Arki. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do przyjezdnych. Śląskowi grało się trudno, a liczne dośrodkowania w pole karne na Grzegorza Nicińskiego siały popłoch w polu karnym wrocławskiej drużyny. Śląsk bronił się jednak skutecznie i gdy wydawało się, że podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza zejdą do szatni z jednobramkową przewagą, trybunami wstrząsnął gol Brazylijczyka Santosa Silvy Andersona. Już w doliczonym czasie gry z rzutu rożnego Marcin Wachowicz zagrał krótko do Tomasza Sokołowskiego, a ten dośrodkował na długi słupek, gdzie kompletnie niepilnowany Santos z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki wrocławian. Szok i konsternacja, bo po tym golu sędzia Mirosław Górecki odgwizdał koniec pierwszej części. Remis mógłby zadowolić jedynie przyjezdnych, dlatego Śląsk po zmianie stron chciał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wrocławianom udało się zdominować środek pola i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 62. minucie po pięknym podaniu Antoniego Łukasiewicza sam na sam z Witkowskim wychodził Janusz Gancarczyk, ale minimalnie szybszy okazał się golkiper Arki. W tej samej akcji po chwili tuż przed linią boczną pola karnego gdynian faulowany był Sebastian Dudek. Z rzutu wolnego Mila zagrał przed szesnastkę do Łukasiewicza, a ten technicznym strzałem mógł wyprowadzić Śląsk na prowadzenie, ale dobrze interweniował Witkowski. Po chwili do wrocławian uśmiechnęło się trochę szczęścia, bo znakomitej okazji nie wykorzystał Niciński, po którego strzale z kilku metrów piłka odbiła się od słupka, a następnie z linii bramkowej wybił ją Jacek Banaszyński, rozgrywający swoje setnie spotkanie w Ekstraklasie. W drugiej połowie większą aktywność niż w pierwszej przejawiał Janusz Gancarczyk i to właśnie po jego akcji gospodarze strzelili upragnionego gola. Jego strzał z lewej strony pola karnego bramkarz Arki zdołał jeszcze obronić, ale przy trochę przypadkowej dobitce niezawodnego Tomasza Szewczuka był już bez szans. Od tego momentu Śląsk cofnął się na swoją połowę, ale to właśnie wrocławianie grali lepiej, nękając przyjezdnych kontrami. Śląsk nie pozwolił wyrwać sobie cennych trzech punktów, dzięki czemu utrzymał się w ligowej czołówce. Śląsk Wrocław Arka Gdynia 2:1(1:1) Śląsk Wrocław: Banaszyński - Socha, Celeban, Pawelec, Wołczek(Wójcik 76) - J. Gancarczyk, Dudek, Łukasiewicz, Mila(Ulatowski 78), Ostrowski(k) - Szewczuk Arka Gdynia: Witkowski - Sokołowski, Żuraw(Łabędzki 26), Płotka(Ława 78), Ulanowski - Niciński(k), Anderson, Pietroń, Przytuła - Wachowicz, Nawrocik(Karwan 50) Żółta kartka: Dudek - Łabędzki Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice) Widzów: 7 000
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław