Wydarzenia

Śląsk nadal rządzi w regionie! (relacja z meczu)

2011-05-11 00:26:10
Śląsk kontynuuje serię udanych meczów przeciwko Zagłębiu Lubin, z którym nie przegrał od 2002 roku! Zwycięstwo na boisku lokalnego rywala wrocławianie świętują dzięki bramce Piotra Celebana, zdobytej po rzucie wolnym Sebastiana Mili.
Obrońca WKS-u w 63 minucie wykorzystał błąd Bojana Isailovicia, który wypluł piłkę z rąk po uderzeniu z rzutu wolnego Sebastiana Mili. W końcówce wyborną interwencją popisał się Marian Kelemen. Zanim jednak doszło do tych wydarzeń, kibice Śląska przecierali oczy ze zdumienia.

Trener Lenczyk nie przestał zaskakiwać i tym razem niemal całkowicie przemeblował ustawienie wrocławskiej drużyny. W porównaniu z meczem z Polonią, na boisku od pierwszej minuty pojawiły się trzy nowe twarze. O ile przeciw bytomianom nie było nominalnego napastnika, tak na Miedziowych szkoleniowiec Śląska posłał do boju Tomasza Szewczuka i Remigiusza Jezierskiego. Swoją szansę otrzymał także Łukasz Madej. Z kolei Jan Urban desygnował do gry identyczną jedenastkę, jak w pojedynku z Ruchem.

Śląsk mimo zmian personalnych od początku starał się grać swoje. W zależności od sytuacji na boisku, Jezierski bądź Szewczuk cofali się do linii środkowej i wspierali kolegów w odbiorze piłki. W efekcie ataki Zagłębia były zduszane w zarodku, a klarowne okazje gospodarze stwarzali sobie w wyniku piłkarskiego bilarda w polu karnym. W pierwszym zamieszaniu na piątym metrze Celeban zdołał ubiec Traore. Jeszcze niebezpieczniej było w 27 minucie, gdy Śląsk nie stracił gola tylko dzięki indolencji strzeleckiej Osmanagicia, który nie trafił w bramkę.

Przyczajeni piłkarze z Wrocławia starali się zaskoczyć rywali szybkimi kontrami. Brylował zwłaszcza Sebastian Mila, który raz po raz zagrywał niekonwencjonalne prostopadłe piłki do wybiegających za plecy lubinian partnerów. Po jednym z takich zagrań pomylił się Kocot i w dobrej sytuacji znalazł się Madej. Pomocnik WKS-u uderzył po długim rogu, lecz minimalnie chybił. Po jednej z akcji kapitana Śląska padł nawet gol, lecz Szewczuk, który wystawił Jezierskiemu piłkę do pustej bramki, był na spalonym.

Konsekwentna gra Śląska przyniosła efekt po przerwie. Z szarżą na bramkę lubinian ruszył rezerwowy Waldemar Sobota. Błyskotliwego pomocnika powalił na ziemię Csaba Horvath, a do rzutu wolnego podszedł Mila. Jego strzał z 25 metrów atomowy wcale nie był, ale Isailović mimo to wypuścił piłkę z rąk. Z prezentu skorzystał Piotr Celeban i z bliska wpakował piłkę do siatki.

Wrocławianom nie pozostało nic innego, jak pilnować korzystnego wyniku. I ku uciesze licznej grupy kibiców Śląska ta sztuka udawała im się znakomicie. Miedziowi przyprawili ich o palpitację serc trzykrotnie, ale zawodnicy Śląska wychodzili zawsze obronną ręką. Po wstrzeleniu piłki przez Pawłowskiego wzdłuż bramki Spahić uprzedził Traore. W końcówce gorąco było po dośrodkowaniach z rzutów wolnych Dawida Plizgi. Szansę zmarnował Kamil Wilczek, który główkował prosto w Kelemena, a trzy punkty ostatecznie uratował wrocławianom właśnie słowacki bramkarz, który fenomenalną robinsonadą wybronił strzał Plizgi w okienko.

Śląsk tuż przed końcem meczu pokusił się o strzelenie drugiej nieuznanej bramki. W samo okienko z dystansu trafił Rok Elsner, lecz przyjmując piłkę pomógł sobie ręką. Mimo pięciu doliczonych przez sędziego minut, WKS dowiózł prowadzenie do końca. To oznacza, że drużyna Oresta Lenczyka jest już na podium.

Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
Bramka:
Celeban (63)

Zagłębie: Isailović – Rymaniak, Horvath, Reina, Kocot, Pawłowski (70 Wilczek), Osmanagić (88 Błąd), Hanzel, Plizga, Abwo, Traore
Śląsk: Kelemen – Socha, Celeban, Pawelec, Spahić, Madej, Łukasiewicz, Elsner, Mila (76 Sztylka), Szewczuk (81 Diaz), Jezierski (46 Sobota)

Żółte kartki: Horvath, Wilczek, Hanzel – Elsner, Pawelec
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław