Wydarzenia

Śląsk - Podbeskidzie 2:0

2008-10-30 16:55:15
Dzisiaj wiemy na pewno, że remis z Wartą był wypadkiem przy pracy. Śląsk pewnie wygrywa kolejny mecz u siebie, tym razem pokonując Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:0 (1:0).
18. kolejkę II ligi rozpoczeło Podbeskidzie. Już w 1. minucie na uderzenie zdecydował się Dariusz Sztylka, ale piłka po tym strzel przeleciała wysoko ponad poprzeczką. Początek spotkania był spokojny i raczej wyrównany. Oba zespoły grały futbol bez ryzyka, brakowało kontr i dynamicznych akcji. Pierwszą dobrą sytuację Śląsk odnotował w 11. minucie. Z autu piłkę wyrzucił Klofik, ta trafiła pod nogi Imeha, który będa w dobrej sytuacji zdecydował się na podanie do Łudzińskiego, którego strzał został zablokowany. Po pierwszym kwadransie klarowała się przewaga wrocławian. Śląsk grał o wiele składniej i pewniej niż goście, którzy mimo wszystko nie odpuszczali gospodarzom. W 17. minucie po podaniu Sochy do piłki doszedł Klofik, minął obrońcę i gdy wydawało się, że będzie bramka, strzelił niecelnie. Wrocławianie w swoich poczynaniach byli ostrożnie, w dalszym ciągu nie było nagłych zrywów i elementu zaskoczenia. W 25. minucie błąd, który mógł kosztowac Śląska utratę gola, popełnił Petr Pokorny. Rozpędzonego Matusa zdołał jednak powstrzymac Zbigniew Wójcik. Minutę później Matus znów znalazł się w świetnej sytuacji, która także sprezentował mu Pokorny. Tym razem napastnik gości spudłował w sytuacji \"sam na sam\". Zespoły wyraźnie próbowały dojśc do prowadznia wykorzystując do tego najprostsze środki, wciąż nie obserwowaliśmy rajdów przy linii bocznej, czy szybkich kontr. W grze nie brakowało jednak walki i determinacji. Sytuacja przełomowa, zmieniająca obraz gry miała miejsce w 38. minucie. Będacy przy piłce Patrky Klofik, wypatrzył wychodzącego na wolne pole Benjamina Imeha, który po uprzednim przyjęciu piłki zdobył gola. Ta bramka przekonała zawodników Śląska do odważniejszej gry. Do końca pierwszej części spotkania piłka prawie cały czas znajdowała się na połowie gości. Jedynie przed samym gwizdkiem sędziego w dobrej sytuacji znalazł się Pater, ale próba przelobowania Radka Janukiewicza była nieudana. Drugą połowę obie drużyny rozpoczęły bez zmian. Gra znów toczyła się w środku pola. W 50. minucie kibice Podbeskidzie mogliby się cieszy ze zdobytej bramki, ale Matus, po otrzymaniu podania od Żmudziński, zamiast uderzyc na bramkę padł w polu karnym. Sędzia pozostał niewzruszony. Mimo tego, że mecz odbywał się w spokojnej atmosferze u Krzyśka Ostrowskiego górę wzieły emocje. Po ładnym rajdzie prawą stroną nie udało mu się skutecznie dośrodkowac. Swoją dezaprobatę wyraził poprzez potraktowanie sążnym kopniakiem chorągiewki, ta nie wytrzymnała takiego uderzenia i pękła. Za ten pokaz sędzia obdarował go żółtą kartką. Kolejny prezent od defensywy Śląska bielszczanie otrzymali w 62. minucie. Nieatakowani przez nikogo wrocławscy obrońcy wybili piłkę wprost pod nogi pędzącego Patera, który na szczęście uderzył minimalnie obok słupka. Sytuacja na boisku odwróciła się w stronę gości, którzy mieli teraz lekką przewagę. Kwadrans przed końcem prawą stroną ruszył Gancarczyk, ale został sfaulowany. Sędzią podyktował rzut wolny. W między czasie na boisku pojawił się Ulatowski, który zmienił Sochę. Do piłki podszedł Górski, wrzucił ją wprost na głowę Ulatowskiego, ten zgrał ją do Sztylki, który huknął z woleja i zdobył drugą bramkę dla Śląska. Po utracie drugiej bramki goście, sprawiali wrażenie pogodzonych z porażką. Do podwyższenia rezultatu dążył jednak Śląsk. W dobrych sytuacjach znaleźli się jeszcze Klofik i Szewczuk, ale żaden z nich nie był w stanie w pojedynkę pokonac Merdy. Do regulaminowego czasu gry arbiter doliczył 3 minuty, chwilę po tym zakończył ostatnie spotkanie Śląska we Wrocławiu w tym roku kalendarzowym.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław