Wydarzenia

Śląsk przegrał z Wisłą Kraków. Awans był blisko...

2008-10-30 16:55:13
Jeden przestrzelony rzut karny sprawił, że Śląsk Wrocław przegrał z Wisłą Kraków w meczu 1/16 Pucharu Polski. Po bardzo ciekawym i pełnym dramaturgii meczu wrocławianie ulegli Wiśle 4:5 w serii \"jedenastek\". W regulaminowym czasie gry padł remis 2:2. Takiego obrotu sprawy nikt się przed spotkaniem nie spodziewał.
Zainteresowanie meczem Śląska z Wisłą było ogromne. Bilety na to spotkanie rozeszły się praktycznie w dwa dni. Rywala tej klasy co \"Biała Gwiazda\" nie było we Wrocławiu od dawna i na Oporowskiej spodziewano się powiewu dobrej piłki. Mało kto chyba jednak się spodziewał tak ciekawego i emocjonującego widowiska. Święto mieli także fani obu zespołów. Kibice Śląska i Wisły od lat darzą się wielką sympatią. W środowym meczu zapewnili świetną oprawę. Za to należą im się słowa uznania. Początek meczu upłynął pod znakiem bardzo wyrównanej walki. Nieco lepiej prezentowali się wrocławianie, którzy nie przestraszyli się rywala i śmiało atakowali. Wisła wydawała się być nieco zaskoczona postawą Śląska. Szybko jednak zaczęła grać swoje. Pierwszy raz krakowianie groźnie zaatakowali w 13. minucie - z lewej strony dośrodkował Kamil Kosowski, a Marek Zieńczuk mocno uderzył. Jego strzał przeleciał jednak nad bramką Śląska. Od tego momentu Wisła zaczęła przeważać na boisku. Po zespole Macieja Skorży widać było, jak duży ma potencjał. Wiślakom wystarczyło jedno, dwa podania, by wyprowadzić groźny atak. Widać było, że krakowianie są świetnie wyszkoleni technicznie. Mimo lekkiej przewagi, Wisła nie potrafiła znaleźć drogi do bramki Radosława Janukiewicza. Śląsk zaś starał się grać rozsądnie i rozważnie, szanując piłkę. Widać było, że wrocławscy piłkarze byli uczulani przez trenera Tarasiewicza, by nie dawali Wiśle być za długo przy piłce. Gdy jednak przychodziło do konstruowania ataków, to pojawiały się spore trudności. Przy przewadze rywala w środku pola, Śląsk starał się grać na skrzydła, ale nie przynosiło to efektu. Po lewej stronie cieniem samego siebie z meczów ligowych był Robert Rosiński, na prawej Tomasz Szewczuk bez powodzenia ścierał się z Dariuszem Dudką. Największe zagrożenie stwarzali Przemysław Łudziński i Beniamin Imeh. To właśnie po akcji tego duetu i Szewczuka, Śląsk miał najlepszą okazję bramkową w pierwszej połowie. W 23. minucie Szewczuk wymienił parę podań z Imehem, uwolnił się od obrońcy i dograł w pole karne. Tam wbiegał już Łudziński i mocno strzelił głową. Uderzył jednak minimalnie niecelnie. Wisła po chwili groźnie odpowiedziała. Z lewej strony precyzyjnie dośrodkował Kosowski, Paweł Brożek strzelił \"szczupakiem\", Janukiewicz nie zareagował, na szczęście dla Śląska piłka minimalnie minęła słupek. W 37. minucie Wisła otworzyła wynik meczu. Po dośrodkowaniu w pole karne, Cleber zgrał piłkę głową do Brożka, a ten pewnie pokonał Janukiewicza. Przy tej akcji nie popisała się wrocławska defensywa, która wyraźnie przysnęła i nie upilnowała wiślaków. - Nie chcę operować nazwiskami - nigdy tego nie robię - ale uważam, że zwłaszcza pierwszej bramki mogliśmy uniknąć - mówił po meczu Ryszard Tarasiewicz. Kolejną bramkę Wisła zdobyła tuż przed przerwą, w 45. minucie. Cała akcja do złudzenia przypominała sytuację z niedawnego meczu Portugalia - Polska, kiedy Jacek Krzynówek pokonał Ricardo. Kosowski strzelił z 17 metrów, Janukiewicz rzucił się na murawę, lecz nie sięgnął piłki, ta odbiła się jeszcze od jego pleców i wpadła do bramki. Odrobić dwie bramki w meczu z takim rywalem jak Wisła to ciężkie zadanie. Piłkarze Śląska sprostali jednak temu wyzwaniu. Po przerwie wrocławianie grali odważnie i aktywnie. Spora w tym zasługa zmienników - Patryka Klofika i Krzysztofa Ostrowskiego, którzy wnieśli do gry Śląska sporo ożywienia. Wysiłki Śląska przyniosły efekt. W 60. minucie nie popisał się Marcin Baszczyński, który w dziecinny sposób tuż przed polem karnym dał sobie odebrać piłkę Ostrowskiemu. Ten natychmiast odegrał do Imeha, wrocławski napastnik wpadł w pole karne i został sfaulowany przez Juszczyka. Arbiter bez wahania podyktował rzut karny, a \"jedenastkę\" pewnie wykorzystał Łudziński. - Śląsk wykorzystał rzut karny i złapał wiatr w żagle. Od tego momentu rywal naciskał - analizował po meczu trener Wisły, Maciej Skorża. Po zdobyciu kontaktowej bramki, wrocławianie zdobyli przewagę. W środku pola bardzo dobrze grali Dariusz Sztylka i Wojciech Górski, którzy mądrze kierowali grą zespołu. Skorża próbował pomóc swojej drużynie, wprowadzając na boisko Radosława Sobolewskiego w miejsce Tomasa Jirsaka i Rafała Boguskiego za Patryka Małeckiego. Te zmiany nie dały jednak efektów. Śląsk przeważał i kilkakrotnie groźnie atakował. Dwie świetne sytuacje miał Łudziński, ale nie udało mu się powiększyć swojego dorobku bramkowego. Na początku dogrywki lekką przewagę miała Wisła. Śląsk cofnął się nieco za głęboko. Żadnej z drużyn nie udało się przechylić szali korzyści na swoją stronę. Sporo działo się zaś w drugiej połowie dogrywki. Śląsk był bardzo bliski zdobycia zwycięskiej bramki. Minimalnie mylili się Klofik, Łudziński i Ulatowski. Po ich akcjach kibicom pozostało tylko łapać się za głowy ze smutkiem. W serii rzutów karnych więcej szczęścia dopisało Wiśle. Piłkarze z Krakowa pewnie egzekwowali \"jedenastki\", przy stanie 5:4 dla Wisły minimalnie przestrzelił Górski i to \"Biała Gwiazda\" awansowała do kolejnej rundy. Oba zespoły zasłużyły na słowa uznania. Śląsk i Wisła stworzyły świetne widowisko. Szczególna pochwała należy się jednak wrocławianom. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza zaprezentowali się bardzo dobrze. Wytrzymali zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Przez całą drugą połowę gonili rywala i dopięli swego. Przy odrobinie szczęścia, w dogrywce mogli zapewnić sobie zwycięstwa. Tak grającego Śląska nie było już dawno. Z meczu na mecz wrocławianie prezentują się coraz lepiej, nie tylko pod względem waleczności, ale również piłkarskim. Oby więcej takich spotkań!
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław