Wydarzenia

Śląsk przegrywa w meczu przyjaźni

2010-03-13 22:14:32
Niestety nie udał się Śląskowi rewanż za ostatnią porażkę przed własną publicznością z Jagiellonią Białystok. Wrocławianie przegrali drugi mecz z rzędu na własnym stadionie, a tym razem lepsza od drużyny trenera Ryszarda Tarasiewicza okazała się Lechia Gdańsk, która wygrała 2:1 (1:1).
Uważam, że na pewno nie byliśmy w tym spotkaniu gorsi i nie powinniśmy przegrać - twierdzi szkoleniowiec WKS-u. Dla gości to było pierwsze ligowe zwycięstwo w tym roku – Śląsk będzie musiał na nie jeszcze poczekać.

Mecz dla wrocławian rozpoczął się wręcz znakomicie, bo już w 7 minucie po koronkowej akcji Piotra Ćwielonga, Vuka Sotirovicia i Łukasza Madeja, ten ostatni technicznym strzałem z pola karnego pokonał bezradnego Pawła Kapsę. Trzy minuty później powinno być 2:0, ale wybornej okazji do podwyższenia nie wykorzystał Sotirović, który mając przed sobą tylko Kapsę nie potrafił skierować piłki do siatki przeciwnika. Niestety ta sytuacja się zemściła. W 13. minucie po akcji lewym skrzydłem Marcina Kaczmarka i jego dośrodkowaniu w pole karne na 1:1 wyrównał Ivans Lukjanovs.

Po tych dwóch bramkach obie jedenastki miały spore problemy ze stworzeniem sobie dogodnej okazji do objęcia prowadzenia. W Śląsku po raz kolejny spudłował Sotirović, ale dużo groźniejszej szansy nie wykorzystał Lukjanovs, po którego strzale piłka trafiła w poprzeczkę.

Sotirović tego wieczoru chyba nie wyregulował odpowiednio celownika, bo mógł w tym spotkaniu strzelić przynajmniej dwa gole i zapewnić swojemu zespołowi trzy punkty. Serbski napastnik w 53 minucie ponownie wypracował sobie sytuację do pokonania Kapsy, ale golkiper przyjezdnych i tym razem nie dał się zaskoczyć, wygrywając już drugi pojedynek z Sotiroviciem. Powiedziałem Kapsie w przerwie, że po to stoi w bramce, żeby takie sytuacje bronić – mówił zadowolony z postawy swojego golkipera trener Lechii Tomasz Kafarski.

Kluczowa akcja meczu miała miejsce w 74 minucie. Mariusz Pawelec nie upilnował Tomasza Dawidowskiego i w rezultacie musiał ratować się faulem w polu karnym, za co sędzia spotkania bez wahania podyktował jedenastkę. Kapitan zespołu Hubert Wołąkiewicz pewnie pokonał Mariana Kelemena i dzięki temu trafieniu Lechia wywiozła z Wrocławia bardzo cenne trzy punkty. Moim zdaniem przy podaniu do Dawidowskiego był ewidentny spalony i stąd się wziął później ten faul - nie krył poirytowania trener Tarasiewicz.

Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk
Madej 7’, Lukjanovs 13’, Wołąkiewicz 74’

Śląsk Wrocław: Kelemen - Wołczek, Celeban, Fojut (77’ Szewczuk), Pawelec - Madej, Sztylka, Mila (65’ Ulatowski), Dudek, Ćwielong – Sotirović

Lechia Gdańsk: Kapsa - Bąk, Wołąkiewicz, Kozans, Mysona - Suma, Nowak (84’ Pietrowski), Lukjanovs – Dawidowski (90’ Piątek), M. Kaczmarek

Żółte kartki: Pawelec, Celeban, Ćwielong (Śląsk), Dawidowski (Lechia)
Widzów: 7500
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław