Wydarzenia

Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1 (relacja)

2011-04-17 20:32:09
Śląsk przegrał z Koroną Kielce 0:1 po trafieniu Pavola Stano z 74. minuty. Wrocławianie rozpoczęli swoją imponującą passę jesienią, ogrywając na wyjeździe kielczan i właśnie w niedzielnym meczu z Koroną po raz pierwszy od 14. kolejek przegrali i zakończyli fenomenalną serię.
Korona przyjechała do Wrocławia w osłabieniu. Trener Marcin Sasal nie mógł zabrać ze sobą do Wrocławia Pawła Sobolewskiego oraz Aleksandara Vukovicia. Okazało się, że nie przeszkodziło to kieleckiej drużynie w zdobyciu trzech punktów. Kielczanie na zwycięstwo w ekstraklasie czekali od października zeszłego roku. Wtedy po raz ostatni Korona pokonała na wyjeździe gdańską Lechię. Do meczu przy Oporowskiej obie drużyny podchodziły więc w zgoła odmiennych nastrojach: z jednej strony niepokonany Śląsk i z drugiej Korona, która od dawna nie potrafiła wygrać.

Przed meczem wiadomo było, że aż pięciu podopiecznych trenera Oresta Lenczyka było zagrożonych pauzą w następnej kolejce za nadmiar żółtych kartek. Z grona: Socha, Celeban, Fojut, Ćwielong, Sztylka, ukarany został ten ostatni, wskutek czego, nie zobaczymy go na pewno w czwartkowym meczu przeciwko Wiśle Kraków.

Od pierwszych minut na boisku w zespole Śląska pojawił się Cristian Diaz. Argentyńczyk ostatni raz wszedł na boisko w 83. minucie w meczu przeciwko Jagiellonii. Niestety mimo bardzo dobrej gry w pierwszej połowie Diaz nie zdołał sprawić, żeby passa wrocławian została przedłużona. Diaz robił co mógł, tak samo zresztą jak reszta zespołu, ale bramkarz Korony – Zbigniew Małkowski był po prostu nie do pokonania.

Początek meczu nie zapowiadał ciekawego widowiska. Obie drużyny popełniały proste błędy w rozegraniu, ale wydawało się, że z każdą kolejną minutą na boisku zaczyna rządzić Śląsk. Co prawda o pierwszy strzał w tym meczu najpierw pokusili się goście, ale strzał Tomasza Lisowskiego nie znalazł drogi do siatki. W odpowiedzi dogodną sytuacje stworzyli sobie gospodarze, jednak ostre dośrodkowanie Mariusza Pawelca wyłapał pewnie Zbigniew Małkowski. To był dopiero początek pewnych interwencji bramkarza Korony.

Nie udało się Pawelcowi, ale także później Piotr Ćwielong, Sebastian Mila i Cristian Diaz nie dali rady zaskoczyć golkipera gości. Wszyscy czekali na strzały głową Przemysława Kaźmierczaka, ale kiedy już się doczekali okazało się, że Kaz również nie jest w stanie pokonać świetnie dysponowanego tego popołudnia Małkowskiego.

Korona nie angażowała się zbytnio w akcje ofensywne. Kielczanie skupili się na zagęszczeniu środka boiska i niwelowaniu ofensywnych atutów gospodarzy. Trener gości, Marcin Sasal, wiedział, że, jeśli jego podopieczni wyłączą z gry Milę i Kaźmierczaka, poważnie osłabią ataki swoich rywali.

Bardzo aktywny od początku meczu Cristian Diaz dwoił się i troił, żeby pokazać się trenerowi i kibicom z jak najlepszej strony. Argentyńczyk świetnie spisywał się zarówno w ofensywie jak i w defensywie. Kilkakrotnie swoimi interwencjami zatrzymywał dobrze zapowiadające się kontry rywali. Śląsk był zespołem lepszym, ale po przerwie ta różnica między gospodarzami i gośćmi nieco się zatarła.

Zmotywowani po przerwie podopieczni trenera Marcina Sasala rzucili się od początku do ataku. Akcje Ediego i Andrzeja Niedzielana napędziły sporo strachu w szeregach Śląska, ale goli kibice wciąż nie widzieli. Żadna z drużyn za wszelką cenę nie chciała przegrać tego meczu i to widać było dobitnie w drugiej połowie niedzielnego spotkania.

Mimo optycznej przewagi gospodarzy do bramki trafili przyjezdni. Marian Kelemen rzadko mylił się w tym sezonie, jednak w 74. minucie źle obliczył lot piłki, wpadł na stojącego w polu karnym Jarosława Fojuta, a do piłki dopadł Pavol Stano, który błyskawicznie wpakował futbolówkę do siatki.

Kibice liczyli, że Śląsk, podobnie jak w meczu z Widzewem, uratuje remis w samej końcówce, ale mimo świetnych sytuacji podopiecznych trenera Lenczyka, gola nie udało się strzelić. Wszystko za sprawą wspomnianego Zbigniewa Małkowskiego, który strzegł pilnie swojej bramki, a już w sobie tylko wiadomy sposób obronił piłkę zmierzającą do siatki po strzale głową Kaźmierczaka 20 minut przed końcem meczu.

W samej końcówce wyrównać mógł jeszcze kapitan Śląska, Mila, ale i jego strzał zatrzymał efektownie Małkowski. Nie było mocnych na golkipera kielczan i trudno winić piłkarzy Śląska, za to, że nie zdołali dziś pokonać go ani razu. Kibicom WKS-u pozostaje wierzyć zatem w pozytywny rezultat w czwartkowym meczu przeciwko krakowskiej Wiśle.

Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1 (0:0)
Bramka:
Stano 74

Śląsk:Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Pawelec - Madej, Sztylka (79 Dudek), Kaźmierczak, Mila, Ćwielong (79 Sobota) - Diaz (68 Ł. Gikiewicz)
Korona: Małkowski - Golański (88 Malarczyk), Hernani, Stano, Lisowski - Markiewicz, Lech (75 Puri), Jovanović, Korzym (68 Dirceu) - Andradina, Niedzielan

Żółte kartki: Sztylka, Madej - Jovanović
Sędziował: Sebastian Jarzębak (Bytom)
Widzów: 8500
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław