Śląsk wygrywa w Białymstoku! (relacja)
2011-11-19 19:11:36
Śląsk odniósł pierwsze, historyczne zwycięstwo w Białymstoku! W 14. kolejce T-Mobile Ekstraklasy wrocławianie pokonali na wyjeździe Jagiellonię 2:0. Gole dla wrocławian padły po strzale Jarosława Fojuta oraz po samobójczym trafieniu Thiago Cionka.
Za faworyta tego starcia uważano Śląsk. Wrocławianie przewodzą w tabeli T-Mobile Ekstraklasy, a na wyjazdach spisują się bardzo dobrze. Jednak w Białymstoku jeszcze nigdy w historii nie wygrali. Z kolei Jagiellonia na własnym obiekcie gra dość solidnie i nie przywykła do straty punktów. W porównaniu z ostatnim ligowym pojedynkiem trener Orest Lenczyk nie dokonał żadnych zmian w składzie. Wszystko to zwiastowało interesujące widowisko.
Początek meczu należał do podopiecznych Oresta Lenczyka. Już w drugiej minucie piłka zatrzepotała w bramce Jagiellonii po strzale Cristiana Diaza, jednak arbiter wcześniej zasygnalizował pozycję spaloną Argentyńczyka. Wicemistrzowie Polski w pierwszym kwadransie niemal całkowicie zdominowali wydarzenia na murawie i wyraźnie przeważali. Niemniej ta przewaga nie przełożyła się na zdobycze bramkowe.
Miejscowi również nie próżnowali. W 13. minucie groźnie z dystansu uderzał Rafał Grzyb, jednak trafił wprost w bramkarza Śląska Rafała Gikiewicza. Tymczasem goście wciąż atakowali. Kilka chwil po okazji Grzyba, potężnie z rzutu wolnego huknął Sebastian Mila, ale bramkarz Jagi Tomasz Ptak wypiąstkował futbolówkę. Przyjezdni mieli jeszcze jedną świetną sytuację przed przerwą. Dariusz Pietrasiak przejął piłkę na środku pola, zagrał do Mili i włączył się do akcji ofensywnej. Kapitan WKS-u odegrał obrońcy, a ten podał na trzynasty metr do Piotra Ćwielonga, ale uderzenie tego ostatniego poszybowało nad poprzeczką. Do przerwy w Białymstoku bramki nie padły.
Piłkarze Jagiellonii chcieli strzelić gola za wszelką cenę, dlatego rzucili się do ataków zaraz na początku drugiej połowy. Jednak to Śląsk pierwszy stworzył groźną sytuację. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła Cristian Diaz przyjął piłkę w polu karnym i technicznie uderzył, ale pomylił się dosłownie o centymetry. Niespełna kwadrans później z ostrego kąta Dariusz Pietrasiak trafił w słupek! Jego strzał zdołał jeszcze sparować golkiper Jagiellonii. Co się odwlecze, to nie uciecze - jak mówi popularne przysłowie. Co nie udało się w 67. minucie Pietrasiakowi, wyszło niespełna 300 sekund potem innemu wrocławskiemu obrońcy, Jarosławowi Fojutowi. Z rzutu rożnego dośrodkował Sebastian Mila, a defensor najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym i głową skierował piłkę do bramki. Śląsk prowadził 1:0!
Kilka chwil później powinien być remis. W szeregach wrocławskiej obrony doszło do małego niezrozumienia, co mógł wykorzystać Jan Pawłowski, ale jego strzał minął słupek bramki Gikiewicza. Sama końcówka piątkowego widowiska to dominacja Śląska. Przemysław Kaźmierczak dwukrotnie potężnymi uderzeniami próbował zaskoczyć Tomasza Ptaka, ale bramkarz Jagiellonii każdorazowo z największym trudem wybijał piłkę.
Już w doliczonym czasie gry wrocławianie podwyższyli prowadzenie. Waldemar Sobota pociągnął akcję lewym skrzydłem, ograł dwóch obrońców i zagrał w pole karne w kierunku Johana Voskampa. Obrońca Jagi Thiago Cionek przeciął tor lotu piłki, jednak zrobił to tak niefortunnie, że skierował ją do własnej siatki. Śląsk prowadził już 2:0 i było już wtedy wiadomo, że nic nie odbierze mu trzech punktów. Niespełna dwie minuty później arbiter główny spotkania Dawid Piasecki zakończył mecz. Piłkarze Oresta Lenczyka odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu!
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 0:2 (0:0)
Bramki: Fojut 72, Thiago Cionek 90 (s)
Jagiellonia: Ptak - Bartczak, Porębski, Thiago Cionek, Norambuena, Hermes (46 Seratlic), Grzyb, Kupisz, Cetkovic (75 Pawłowski), Pejovic (46 Arłukowicz), Frankowski.
Śląsk: R.Gikiewicz - Celeban, Fojut, Pietrasiak, Pawelec, Ćwielong, Elsner (69 Kaźmierczak), Dudek, Mila, Sobota (90 Wasiluk), Diaz (67 Voskamp).
Żółte kartki: Cetkovic, Ptak, Bartczak, Arłukowicz, Pawłowski - Mila, Pawelec, Elsner
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 4 198
Początek meczu należał do podopiecznych Oresta Lenczyka. Już w drugiej minucie piłka zatrzepotała w bramce Jagiellonii po strzale Cristiana Diaza, jednak arbiter wcześniej zasygnalizował pozycję spaloną Argentyńczyka. Wicemistrzowie Polski w pierwszym kwadransie niemal całkowicie zdominowali wydarzenia na murawie i wyraźnie przeważali. Niemniej ta przewaga nie przełożyła się na zdobycze bramkowe.
Miejscowi również nie próżnowali. W 13. minucie groźnie z dystansu uderzał Rafał Grzyb, jednak trafił wprost w bramkarza Śląska Rafała Gikiewicza. Tymczasem goście wciąż atakowali. Kilka chwil po okazji Grzyba, potężnie z rzutu wolnego huknął Sebastian Mila, ale bramkarz Jagi Tomasz Ptak wypiąstkował futbolówkę. Przyjezdni mieli jeszcze jedną świetną sytuację przed przerwą. Dariusz Pietrasiak przejął piłkę na środku pola, zagrał do Mili i włączył się do akcji ofensywnej. Kapitan WKS-u odegrał obrońcy, a ten podał na trzynasty metr do Piotra Ćwielonga, ale uderzenie tego ostatniego poszybowało nad poprzeczką. Do przerwy w Białymstoku bramki nie padły.
Piłkarze Jagiellonii chcieli strzelić gola za wszelką cenę, dlatego rzucili się do ataków zaraz na początku drugiej połowy. Jednak to Śląsk pierwszy stworzył groźną sytuację. Po dośrodkowaniu z lewego skrzydła Cristian Diaz przyjął piłkę w polu karnym i technicznie uderzył, ale pomylił się dosłownie o centymetry. Niespełna kwadrans później z ostrego kąta Dariusz Pietrasiak trafił w słupek! Jego strzał zdołał jeszcze sparować golkiper Jagiellonii. Co się odwlecze, to nie uciecze - jak mówi popularne przysłowie. Co nie udało się w 67. minucie Pietrasiakowi, wyszło niespełna 300 sekund potem innemu wrocławskiemu obrońcy, Jarosławowi Fojutowi. Z rzutu rożnego dośrodkował Sebastian Mila, a defensor najlepiej odnalazł się w zamieszaniu podbramkowym i głową skierował piłkę do bramki. Śląsk prowadził 1:0!
Kilka chwil później powinien być remis. W szeregach wrocławskiej obrony doszło do małego niezrozumienia, co mógł wykorzystać Jan Pawłowski, ale jego strzał minął słupek bramki Gikiewicza. Sama końcówka piątkowego widowiska to dominacja Śląska. Przemysław Kaźmierczak dwukrotnie potężnymi uderzeniami próbował zaskoczyć Tomasza Ptaka, ale bramkarz Jagiellonii każdorazowo z największym trudem wybijał piłkę.
Już w doliczonym czasie gry wrocławianie podwyższyli prowadzenie. Waldemar Sobota pociągnął akcję lewym skrzydłem, ograł dwóch obrońców i zagrał w pole karne w kierunku Johana Voskampa. Obrońca Jagi Thiago Cionek przeciął tor lotu piłki, jednak zrobił to tak niefortunnie, że skierował ją do własnej siatki. Śląsk prowadził już 2:0 i było już wtedy wiadomo, że nic nie odbierze mu trzech punktów. Niespełna dwie minuty później arbiter główny spotkania Dawid Piasecki zakończył mecz. Piłkarze Oresta Lenczyka odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu!
Jagiellonia Białystok - Śląsk Wrocław 0:2 (0:0)
Bramki: Fojut 72, Thiago Cionek 90 (s)
Jagiellonia: Ptak - Bartczak, Porębski, Thiago Cionek, Norambuena, Hermes (46 Seratlic), Grzyb, Kupisz, Cetkovic (75 Pawłowski), Pejovic (46 Arłukowicz), Frankowski.
Śląsk: R.Gikiewicz - Celeban, Fojut, Pietrasiak, Pawelec, Ćwielong, Elsner (69 Kaźmierczak), Dudek, Mila, Sobota (90 Wasiluk), Diaz (67 Voskamp).
Żółte kartki: Cetkovic, Ptak, Bartczak, Arłukowicz, Pawłowski - Mila, Pawelec, Elsner
Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk)
Widzów: 4 198