Wydarzenia

Śląsk zwycięża, Arka nadal płynie

2010-05-15 22:21:58
Piłkarze Śląska pokazali charakter. Wrocławianie przegrywali z Arką po golu Tshibamby, lecz potrafili się podnieść i w końcówce dzięki bramkom Pawelca i Sotirovicia przechylili szalę na swoją korzyść. WKS udanie zakończył wiosnę, gdynianie mimo porażki pozostają w Ekstraklasie.
Ryszard Tarasiewicz po udanym spotkaniu w Wodzisławiu Śl. nie eksperymentował i postawił na zawodników, którzy we wtorek wywalczyli pierwsze zwycięstwo na wiosnę. Szkoleniowiec gości Dariusz Pasieka nie mógł skorzystać z kluczowego obrońcy, reprezentanta młodzieżówki, Mateusza Sieberta. Miejsce w defensywie zajął Maciej Szmatiuk, a na ławce zasiadł doświadczony Dariusz Ulanowski. Straszyć Mariana Kelemena miał groźny duet Trytko – Tshibamba.

Ławka rezerwowych Arki od początku meczu z pewnością musiała nasłuchiwać wieści z Gliwic, gdzie Piast mierzył się Cracovią. Gdyby zespól z Górnego Śląska odniósł zwycięstwo, żółto-niebiescy musieliby we Wrocławiu zdobyć trzy punkty, by utrzymać się w Ekstraklasie.

I po pierwszej połowie wszystko wskazywało na to, że ta sztuka im się uda. W 21 minucie Filip Burkhardt zagrał za linię obrony WKS-u długą piłkę. Zdezorientowani piłkarze Śląska spodziewali się, że sędzia asystent podniesie chorągiewkę, nic takiego się jednak nie stało. Joel Tshibamba w polu karnym spokojnie opanował futbolówkę i bez problemu umieścił piłkę w bramce gospodarzy. Na ławce rezerwowych i w sektorze gości wybuchła wielka radość, gdynianie zrobili wielki krok w stronę utrzymania. Po chwili Burkhardt zagrał kolejną znakomitą piłkę, tym razem na prawą stronę do Przemysława Trytki. Napastnik gości został jednak uprzedzony przez skoncentrowanego Kelemena.

Mecz od początku był otwarty, obie drużyny starały się atakować, tylko sytuacji pod obiema bramkami było jak na lekarstwo. Bramkę Tshibamby poprzedził jeszcze groźny strzał Ćwielonga z dystansu, wyłapany przez Witkowskiego na raty. Popularny „Pepe” mógł także pokusić się o wyrównanie, lecz ani efektowna przewrotka, ani przejęcie piłki i szarża po błędzie defensywy Arki nie spowodowały wybuchu radości przy Oporowskiej.

Nie stało się tak także po szarży Ćwielonga już po zmianie stron, gdy minął Kowalskiego i wyłożył piłkę Sotiroviciowi. Serb fatalnie skiksował, po chwili poprawił zza pola karnego, ale zbyt lekko, by zaskoczyć golkipera Arki. Trzeba było poczekać do 77 minuty, gdy z rzutu rożnego dośrodkował niezawodny asystent Mila. Głowę w szesnastce dostawił Mariusz Pawelec i zdobył swoją pierwszą bramkę w historii występów w najwyższej klasie rozgrywkowej. A był to jego 128 występ na tym szczeblu. Zawsze jednak jest ten pierwszy raz…

Uskrzydlony Śląsk ruszył do przodu jeszcze odważniej, by godnie pożegnać się ze swoimi kibicami. Wiatru w żagle dostał zwłaszcza Sotirović. Serba najpierw zatrzymał Witkowski, parując groźny strzał na rzut rożny, a później zabrakło mu szczęścia, gdy przeciął uderzenie Sztylki głową i przeniósł piłkę nad poprzeczką. W końcu najlepszy strzelec Śląska dopiął swego i na sześć minut przed końcem pięknie przymierzył w okienko z 18 metrów. Witkowski odprowadził tylko piłkę wzrokiem, a jego koledzy z pola musieli ruszyć do przodu. Śląsk nie zamierzał się w tej sytuacji tylko bronić, więc kibice oglądali emocjonującą końcówkę. Po końcowym gwizdku arbitra powody do radości mieli gracze obu drużyn, gdyż Cracovia wygrała w Gliwicach i Arka w lidze się utrzymała. Z kolei wrocławianie udanie zakończyli rundę wiosenną i zajęli w Ekstraklasie w sezonie 2009/10 9. miejsce.

Śląsk Wrocław – Arka Gdynia 2:1 (0:1)

Strzelcy: Tshibamba 21’ – Pawelec 77’, Sotirović 84’

Śląsk: Kelemen – Wołczek, Pawelec, Sztylka, Spahić (68. Socha), Szewczuk, Łukasiewicz (46. Madej), Dudek, Mila, Ćwielong (90. Gancarczyk), Sotirović

Arka: Witkowski – Sokołowski, Szmatiuk, Kowalski, Mrowiec, Burkhardt, Bożok, Budziński, Ława, Trytko, Tshibamba (87. Wachowicz)

Żółte kartki: Spahić, Mila, Socha – Tshimamba, Mrowiec, Budziński Sędziował:

Widzów: 7000
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław