Środowy trening na bocznej płycie

Odprawa trwała ok. trzydzieści minut. Po niej zawodnicy wyszli na boisko treningowe, gdzie po tradycyjnej rozgrzewce drużyna została podzielona na pięć grup. Cztery z nich rozpoczęły rywalizację w siatkonogę. Grano dwóch na dwóch na czterech boiskach. Rywalizacja była bardzo zacięta, a piłkarze momentami bardzo się poświęcali, byle tylko wstrzelić w pole rywali trudną do odbioru piłkę. Owacje od kolegów zebrał zwłaszcza Rok Elsner, który efektownymi nożycami uderzył w wydawałoby się straconą już piłkę i ku zaskoczeniu wszystkich zdobył punkt.

Przez długi czas bardzo dobrze szło duetowi Marek Gancarczyk – Waldemar Sobota. Dwaj skrzydłowi nieźle radzili sobie z parą Sebastian Dudek – Tadeusz Socha. Karta odwróciła się, gdy ich grze zaczął przyglądać się fizjoterapeuta drużyny Jarosław Szandrocho.

– Maser przyniósł nam „żabę” – krótko skomentował Marek Gancarczyk, gdy kolejny raz z rzędu popełnił błąd w dość prostej sytuacji.

Mnóstwo emocji towarzyszyło także pojedynkowi Sebastian Mila-Marian Kelemen kontra Antoni Łukasiewicz-Łukasz Czajka. Grano do dziesięciu punktów, a w pewnym momencie para złożona z kapitana drużyny i słowackiego bramkarza prowadziła już 8:3. Połączonym siłom zawodniczo-trenerskim udało się jednak doprowadzić do stanu 8:7. Gdy remis był bardzo blisko, trener Orest Lenczyk zarządził koniec gry, co jednocześnie dało zwycięstwo duetowi Mila-Kelemen.

– Czujemy się jednak moralnymi zwycięzcami – śmiali się Antoni Łukasiewicz i trener Łukasz Czajka.

W czasie, gdy na czterech polach trwała rywalizacja w siatkonogę, piąta grupa w drugiej części boiska trenowała stałe fragmenty gry. Gdy piłkarze wykonali wszystkie ćwiczenia, zmieniali się miejscami z jedną grupą siatkonogi. W ten sposób w ciągu 1,5 godziny wszyscy zawodnicy mieli na koncie kilka gierek oraz zajęcia pod bramką strzeżoną na zmianę przez Mariana Kelemena i Rafała Gikiewicza.