Stanislav Levy ocenia sparing z Gaz Metan Medias

Stanislav Levy: Dzisiaj chciała grać tylko jedna drużyna. Nasz przeciwnik nastawił się wyłącznie na defensywę. Przez całe spotkanie się bronił i chciał grać tylko z konrataku. Praktycznie cały mecz mieliśmy pod kontrolą. Niestety, w pierwszych minutach po stałym fragmencie gry nie pokryliśmy jednego zawodnika i straciliśmy gola. Stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji, ale albo trafialiśmy w słupek, albo bronił bramkarz.

Chcielismy dzisiaj zobaczyć, jak zawodnicy będą wyglądali w przekroju 90 minut, dlatego praktycznie nie zrobiliśmy zmian. Gdybyśmy wzorem naszych rywali wpuścili na boisko świeżych zawodników, to wynik mógł być inny. Jednak nie o wynik nam dziś chodziło. Jutro również zagramy jedną jedenastką. Chcemy zobaczyć, jak po tych niemal czterech tygodniach przygotowań wygląda gra piłkarzy w pełnym wymiarze czasowym.

Do dzisiejszego meczu, tak jak do poprzednich, przystąpiliśmy z pełnego treningu. I choć w drugiej połowie nasi rywale wymienili całą jedenastkę, to nadal dominowaliśmy na boisku. To na pewno cieszy. Brakowało mi jednak zimnej krwi pod bramką przeciwnika, dokładnego ostatniego podania. Pod koniec obozu to jednak normalne. Zawodnicy są zmęczeni, stąd w ich grze nie wszystko się jeszcze zazębia. Walczyliśmy jednak do ostatniej minuty i za to należą się brawa.

Ten mecz pokazał nam, co musimy jeszcze poprawić przed startem ligi. Była to też dobra szkoła futbolu dla naszych młodych zawodników. Zobaczyli, jaka jest różnica między piłką młodzieżową a europejską.

Sędzia podjął dzisiaj kilka kontrowersyjnych decyzji, m.in. nie podyktował karnego za ewidentny faul na Marco Paixao. Nie chcę jednak krytykować sędziów ani zrzucać na nich odpowiedzialności za końcowy rezultat. To normalna rzecz na zgrupowaniach, że sparingi prowadzone są przez arbitrów o różnej klasie.