Wydarzenia

Stanislav Levy: Zrobimy wszystko, aby wejść do ósemki

2014-02-12 20:49:35
- Jeżeli w lidze będziemy grać tak jak w sparingu z Mariupolem, wówczas wszystko będzie realne, a na przyszłość popatrzymy z optymizmem. Nie może nam się jednak przydarzyć to, co w ostatnim sparingu z Hradcem. Jeżeli tak będzie, mamy zero szans na sukces - mówi przed startem rundy wiosennej trener Śląska Stanislav Levy.
Za Śląskiem miesiąc treningów, dwa obozy oraz osiem sparingów. Jak ocenia Pan te przygotowania?
Klub zapewnił nam dobre warunki do treningów, co na pewno przełożyło się na jakość tych zajęć. Co prawda, nie zawsze pogoda nam dopisywała, ale i z tym sobie daliśmy radę. Jedyne, na co mogę narzekać, to urazy zawodników, którzy zostali wyłączeni z treningów na dłuższy czas.

Na co sztab szkoleniowy kładł szczególną uwagę podczas zimowych przygotowań do rundy rewanżowej T-Mobile Ekstraklasy?
Zajęcia podczas okresu przygotowawczego były bardzo intensywne, ale przecież to właśnie o to chodzi. Od początku mojej pracy w Śląsku w każdym okresie przygotowawczym zwiększamy obciążenia, aby zawodnicy wskoczyli na wyższy poziom. Pracowaliśmy również nad dyscypliną taktyczną, aby wszystko było odpowiednio poukładane i aby każdy doskonale wiedział, jakie są jego zadania na boisku. Tylko w ten sposób możemy osiągnąć zamierzone cele.

Ponoć narzucone w Turcji obciążenia były tak wysokie, że piłkarze sami prosili trenerów o choćby odrobinę dłuższego odpoczynku?
Obciążenia może i były wysokie, ale na pewno wszystko było odpowiednio dobrane pod naszych piłkarzy. Przede wszystkim mieliśmy na uwadze ich dobro. Na pewno nie robiliśmy niczego, aby im zaszkodzić. Zawodnicy muszą być przygotowani na sto procent, by mogli odpowiednio rywalizować na najwyższym poziomie. Robiliśmy wszystko, aby tak się stało. Na pewno nie wszystko udało się już wypracować i wciąż wiele pracy przed nami, aby piłkarze prezentowali się jeszcze lepiej.

Kiedy przychodził Pan do Śląska, stwierdził, że zadaniem trenera jest nie tylko przygotowanie zawodników do konkretnego meczu, ale także sprawienie, aby ich umiejętności stale się podnosiły. Czy patrząc przez pryzmat zimowych treningów może Pan powiedzieć, że w szeregach klubu są piłkarze, którzy zrobili krok do przodu?
Nie chcę skupiać się na konkretnych zawodnikach i mówić, kto moim zdaniem zrobił większy, a kto mniejszy progres. Powiem tylko tyle, że piłkarze chcą ciężko pracować. W szeregach Śląska jest na pewno kilku ciekawych chłopaków, którzy w przyszłości mają szansę grać na wyższym poziomie niż polska liga.

Na osiem rozegranych sparingów, wygraliście pięć, dwa przegraliście i jeden zremisowaliście. Wasza gra wyglądała dobrze, jednak w ostatnim meczu odnieśliście porażkę i straciliście dość dużo bramek. Jaka jest zatem prawda o formie Śląska?
Podczas drugiego obozu w Turcji mogliśmy zobaczyć, na co tak naprawdę stać drużynę. Jeżeli graliśmy zdyscyplinowanie, agresywnie od pierwszej do ostatniej minuty i potrafiliśmy wykrzesać z siebie waleczność, wówczas byliśmy w stanie grać jak równy z równym nawet z najlepszymi drużynami. Z drugiej strony przekonaliśmy się, że jeśli tak jak w spotkaniu z Hradec Kralove będzie nam brakowało agresywności, zlekceważymy niektóre sytuacje i nie zaprezentujemy dyscypliny taktycznej, to będziemy mieć duży problem w lidze.

Jak na razie w zimowej przerwie do Śląska Wrocław trafili Tom Hateley, Paweł Zieliński i Wojciech Pawłowski. Czym wspomniana trójka przekonała Pana do siebie, że zasłużyła sobie na kontrakt ze Śląskiem Wrocław?
Wojciech Pawłowski to bardzo młody bramkarz, który ma zadatki na świetnego golkipera. Jest pracowity i chce podjąć rywalizację z Marianem Kelemenem o miejsce między słupkami. Myślę, że wyjdzie to na dobre im obojgu. Paweł Zieliński to zawodnik bardzo dobrze przygotowany pod względem motorycznym i szybkościowym. Grając na prawej obronie może dać drużynie wiele dobrego w ofensywie. Pochodzi z regionu, co na pewno nie jest bez znaczenia. Tom Hateley ma 24 lata i już dość duże doświadczenie z trudnych meczów w szkockiej lidze. Bardzo dobrze prezentuje się od strony taktycznej.

Paweł Zieliński był najdłużej testowanym piłkarzem w Pana karierze trenerskiej?
Tak naprawdę decyzja w jego sprawie została podjęta dość szybko. Najważniejsze było jednak dojście do porozumienia ze Ślęzą Wrocław. Jestem bardzo zadowolony, że w końcu ta sprawa się wyjaśniła i obie strony są chyba zadowolone z przebiegu negocjacji.

Na pierwszym obozie przygotowawczym testowani byli także Japończyk Minori Sato oraz Fin Petteri Forsell. Czego im zabrakło w zdobyciu zaufania sztabu szkoleniowego?
Mogę powiedzieć, że piłkarsko byli to dobrzy zawodnicy, ale grając w polskiej ekstraklasie mieliby znaczne problemy pod względem fizycznym. Nie widziałem szans, aby grali w podstawowej jedenastce Śląska, tym samym nie byliby odpowiednią konkurencją dla zawodników, których posiadamy w swoich szeregach. Dlatego też zrezygnowaliśmy z ich usług.

A jak wygląda temat testowanego przez WKS Ziriego Hammara?
Ziri przeszedł pozytywnie testy sportowe, teraz jesteśmy w trakcie testów medycznych. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to myślę, że może zostać naszym zawodnikiem. Wierzę, że decyzja w tej sprawie zapadnie w ciągu najbliższych dwóch dni.

Na pewno kibiców interesuje także kwestia Flavio Paixao. Czy wiadomo coś więcej na temat jego możliwej gry już wiosną w barwach Śląska?
Wierzę, że jak najszybciej uda nam się otrzymać zgodę FIFA na potwierdzenie Flavio Paixao do rozgrywek, bowiem z pewnością taki zawodnik bardzo by nam się przydał. Jest to piłkarz, który jest wielkim wzmocnieniem. Im szybciej będzie mógł grać, tym lepiej. Nie wszystko w tej kwestii zależy jednak od Śląska.

Do końca okienka transferowego pozostało wciąż trochę czasu. Czy planuje Pan jeszcze jakieś wzmocnienia?
Musimy wziąć pod uwagę to, że nieoczekiwanie przydarzyła nam się kontuzja Tomka Hołoty, który będzie wyłączony z gry na dłużej. Nie jesteśmy jeszcze w stanie określić daty powrotu Mariusza Pawelca do pełnej dyspozycji. To są zawodnicy, którzy jesienią stanowili o sile Śląska, dlatego ich strata to dla nas wielki cios. Poza tym zawsze powtarzam, że w każdej drużynie potrzebna jest konkurencja. A u nas szczególnie w ofensywie konkurencja wciąż nie jest taka, jaka być powinna.

Jak oceniłby Pan naszą młodzież, która w zimowych sparingach zaprezentowała się chyba z dobrej strony?
Chłopcy pracowali bardzo dobrze, ale okazało się, że gdy w grę wchodzi presja ze strony kibiców, zaczynają się małe kłopoty. Nie chcę powiedzieć, że zaprezentowali się źle w ostatnim spotkaniu z Hradec Kralove, ale sami się przekonali, że muszą jeszcze wylać wiele potu na treningach, aby osiągnąć poziom, z którego każdy będzie zadowolony. Byłem krytykowany, że nie daję szansy młodym zawodnikom, ale proszę mi wierzyć, że oni potrzebują jeszcze czasu, aby stanowić o sile drużyny.

Z drużyną pożegnał się Mateusz Cetnarski. Ciężko było się z nim rozstać?
Mateusz przyszedł do klubu już jakiś czas temu jako konkurencja dla Sebastiana Mili. Nie był jednak w stanie zastąpić kapitana WKS-u na boisku, przez co nie wywalczył sobie miejsca w pierwszej jedenastce. Chciał regularnie występować, ale ja nie mogłem mu tego zagwarantować. Doszedł do wniosku, że będzie mógł realizować się w Widzewie, dlatego umożliwiliśmy mu ten transfer.

Wiosną Pańską drużynę czeka ciężka walka o pierwszą ósemkę. W dziewięciu meczach musicie odrobić sześć punktów. Na ile jest to realny scenariusz?
Na pewno jest to bardzo trudne zadanie. Odrobienie straty sześciu punktów z pewnością nie będzie łatwe. Jeżeli w lidze będziemy w stanie co mecz grać tak jak w sparingu z Mariupolem, wówczas wszystko będzie realne i moglibyśmy patrzeć w przyszłość z optymizmem. Nie wszystko jest jednak w naszych rękach. Oczekuję od wszystkich w klubie, drużyny i trenerów, że zrobimy wszystko, aby wejść do ósemki. Nie będziemy mogli sobie pozwolić na żadne błędy, bo nie będziemy mieli czasu, by je odrabiać. Od pierwszego meczu musimy walczyć na maksimum naszych możliwości. Nie może nam się przydarzyć to, co w ostatnim sparingu z Hradcem. Jeżeli tak będzie, mamy zero szans na sukces.

Niestety, terminarz nie będzie sprzymierzeńcem. Na początek wyjazdowy mecz z Lechem.
Z tego co wiem, w zespole Lecha dwóch doświadczonych zawodników - Rafał Murawski i Bartosz Ślusarski - zostało przeniesionych do rezerw. Kadra Lecha jest jednak na tyle szeroka, że zespół może śmiało rywalizować o mistrzostwo Polski. Musimy jednak patrzeć na siebie. Wiemy, że w niedziele czeka nas trudne spotkanie, ale z drugiej strony wszystkie mecze wiosną będą trudne. W rundzie rewanżowej dziewięć razy czeka nas walka o wszystko.

Na pewno jednak dobry początek w Poznaniu ułatwiłby Śląskowi walkę o pierwszą ósemkę.
Dobry start jest bardzo ważny. Meczów jest aż dziewięć i tylko dziewięć. Mamy jednak nieco problemów we własnych szeregach, bowiem do naszej dyspozycji nie będzie ani Mariusz Pawelec, ani Tomasz Hołota, zaś za kartki nie zagra Dalibor Stevanović. Musimy nagłowić się, jak tych wartościowych graczy zastąpić.

Jak bardzo kontuzje Mariusza Pawelca i Tomasza Hołoty oraz absencja pauzującego za kartki Dalibora Stevanovicia burzy Pana koncepcję gry?
Jest to mój trzeci okres przygotowawczy w Śląsku i do podobnych problemów już się trochę przyzwyczaiłem. Ponownie w ostatnich sekundach ktoś wypada nam z zespołu, w związku z czym musimy zmienić naprawdę sporo w swojej taktyce. Rok temu w ostatniej chwili odszedł Jodłowiec, latem Kowalczyk, Ćwielong i Sobota. Teraz sytuacja się powtarza. Nie jest to łatwe, bo ze składu na dłużej wypadają nam szybcy i agresywni Tomek Hołota i Mariusz Pawelec. Musimy sobie jednak dać z tym radę.

W ostatnich dniach w treningach nie uczestniczył Marco Paixao. Jak wygląda sytuacja z tym zawodnikiem?
Dziś Marco pracował jeszcze indywidualnie, ale w środę powinien już uczestniczyć w zajęciach zespołowych. Wszystko wskazuje na to, że będzie do dyspozycji w Poznaniu.

Zamykając temat personaliów, ma Pan już w głowie skład na spotkanie z Lechem?
Przed meczem z Hradec Kralove miałem w zasadzie pewność co do obsady dziesięciu pozycji. Nie chcę powiedzieć, że ten sparing wszystko zmienił, ale na pewno po tym, co zobaczyłem w niedzielę, decyzję o wyjściowym składzie podejmiemy dopiero po ostatnim treningu.

Po ostatnim grudniowym spotkaniu było odrobinę czasu na odpoczynek. Jest Pan jednak znany ze swojego wielkiego zaangażowania w pracę, zatem czy udało się choć odrobinę odpocząć?
Tak naprawdę nie miałem czasu na odpoczynek, a cały urlop spędziłem ze Śląskiem i z piłką nożną. Analizowałem spotkania i m.in. wybrałem się do Turcji, aby zobaczyć obiekty, na których mieliśmy sposobność przygotowywać się do rundy rewanżowej, a także na Cypr, gdzie szukałem kandydatów do gry w naszej drużynie. Cały urlop poświęciłem klubowi. Chciałem mieć czyste sumienie, że zrobiłem wszystko, aby nowa runda była lepsza. Jedyną okazją do odpoczęcia od piłki były dwa mecze hokeja, na które udało mi się wybrać w grudniu.

W czerwcu kończy się Panu umowa ze Śląskiem Wrocław. Co dalej?
W ostatnim czasie dostałem kilka ofert pracy w innych klubach, ale ich nie przyjąłem, bowiem wiąże mnie z WKS-em ważny kontrakt i w jego trakcie chcę całkowicie poświęcić się Śląskowi. Zamiast już teraz myśleć o czerwcu, wolę skupić się na tym, by wiosną zespół zagrał na miarę oczekiwań nas wszystkich. Pod koniec sezonu zarząd i właściciele na pewno ocenią moje dokonania i na tej podstawie podejmą decyzję co do dalszej współpracy. Z drugiej strony ja też będę chciał wiedzieć, jakie są plany właścicieli względem klubu i rozwoju drużyny. Jeśli nasze wizje będą spójne, to wszystko jest możliwe.


Patryk Załęczny
Michał Mazur
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław