Wydarzenia

Stanislav Levy: Życzę radości jak po meczu z Legią

2012-12-18 12:28:44
- Przez większość rundy mieliśmy kłopoty z wahaniami formy, jednak w ostatnich czterech spotkaniach zrobiliśmy mały kroczek do przodu. W przerwie zimowej wciąż czeka nas jednak dużo pracy - podsumowuje rundę jesienną trener Śląska Stanislav Levy.
Rozmawiamy kilka dni po zakończeniu treningów. Piłkarzy już dawno nie ma w klubie, a Pan i pozostali trenerzy nadal pracują.
To chyba normalne. Zostałem zatrudniony przez Śląsk i oczekuje się ode mnie, że będę rzetelnie wykonywał swoją pracę. I właśnie staram się to robić. Ponieważ pracy było i jest dużo, to pracuję.

Po tych kilku miesiącach pobytu w Śląsku już wiadomo, gdzie jest najwięcej rzeczy do zrobienia?
Kiedy przychodziłem do Śląska miałem inne wyobrażenie o przygotowaniu zespołu. Proszę mnie dobrze zrozumieć - nie chcę, aby to zabrzmiało jak usprawiedliwianie się, szukanie alibi lub krytykowanie kogokolwiek. Jednak każdy trener ma swoje wyobrażenie o tym, jak piłkarze powinni być przygotowani, zarówno pod względem taktycznym, jak i motorycznym. Przez ostatnie trzy miesiące pracowaliśmy, aby wyglądało to tak, jak chcę. Chodzi o ogólnie pojętą grę zespołu.

Udało się?
Przez większość rundy mieliśmy kłopoty z wahaniami formy. Dotyczyło to nie tylko całych meczów, ale także poszczególnych ich fragmentów. Jednak w ostatnich czterech spotkaniach nasza forma zaczęła iść w górę. Widać to już było w Krakowie, w tym pechowo przegranym pojedynku z Wisłą, a także w meczu z Jagiellonią, kiedy głupio straciliśmy dwa punkty, ale do momentu czerwonej kartki graliśmy naprawdę dobrze i dojrzale. Można powiedzieć, że pod koniec rundy zrobiliśmy mały kroczek do przodu, ale w przerwie zimowej wciąż czeka nas bardzo dużo ciężkiej pracy.

To jak będą wyglądały te przygotowania?
Większą część przygotowań do rundy wiosennej spędzimy we Wrocławiu i będziemy ćwiczyli na naszych obiektach. Nasza baza w zupełności wystarczy do tego, co będziemy w tym okresie robili. Później pojedziemy na dwa tygodnie na Cypr, a ostatnie dni przed startem ligi znowu spędzimy we Wrocławiu. Łącznie zimą rozegramy jedenaście sparingów.

Wspomniał Pan o meczach z Wisłą i Jagiellonią. Był Pan po nich bardziej załamany czy wściekły?
Nie da się ukryć, że były to złe wyniki dla nas. Ale w tych meczach widać też było, że nasza gra się poprawia i idzie w dobrym kierunku. Widziałem u zawodników sportową złość i nie musiałem mieć obaw o ich mobilizację. Zespół się podniósł. I pokazały to kolejne mecze, które nie tylko kończyły się korzystnym wynikiem, ale zaprezentowaliśmy się w nich tak, jak chciałem.

Tych straconych punktów może na finiszu ligi zabraknąć. W tej chwili do Legii Śląsk traci siedem oczek, a do drugiego Lecha trzy. To dużo?
Legia jest na pewno dobrą drużyną, a siedem punktów to spora przewaga. Ale teraz powinniśmy się skupić na sobie. Musimy być jak najlepiej przygotowani do rundy wiosennej, aby odpowiednio wykorzystać moment, kiedy zespołom przed nami przydarzy się słabszy okres. Każdy w klubie, drużynie czy w sztabie szkoleniowym chce walczyć o najwyższe cele. Zrobimy wszystko, by sezon zakończył się dla nas jak najlepiej.

Na końcową pozycję Śląska z pewnością wpływ będzie miało zimowe okienko transferowe. Już Pan rozmawiał na ten temat z włodarzami Śląska?
Uważam, że na nasze wyniki wiosną najważniejszy wpływ będzie miał okres przygotowawczy. Jeżeli dobrze go przepracujemy, ominą nas kontuzje, to powinno być dobrze. Co do zmian personalnych w zespole, to konkretne decyzje będą zapadały wyłącznie na podstawie szczegółowej analizy każdego z zawodników.

W prasie huczy od plotek na temat tego, kto zimą pożegna się z klubem. Może Pan uchylić rąbka tajemnicy?
To, że ktoś ostatnio grał mniej, nic jeszcze nie znaczy. Przeanalizujemy każdego zawodnika – jak prezentował się podczas meczów, jakie było jego zaangażowanie na treningach i co może w przyszłości dać drużynie. Nikogo w tej chwili nie skreślam.

A jak wygląda kwestia ewentualnych wzmocnień?
Nie chcę mówić o nazwiskach czy pozycjach. Tej drużynie potrzebna jest jednak większa szybkość i agresja. Będziemy szukali zawodników posiadających te cechy. I jeżeli ktoś tutaj trafi, to będzie piłkarz, który wzmocni pierwszą jedenastkę, a nie tylko poszerzy kadrę. Poza tym moim zadaniem nie jest wyłącznie wzmacnianie zespołu przez sprowadzanie nowych graczy, ale sprawienie, że nasi obecni zawodnicy zrobią krok naprzód. I liczę, że tak się stanie.

Z jakiego kierunku należy spodziewać się wzmocnień? Z pewnością ma Pan dobre rozeznanie na rynku czeskim i niemieckim.
Nie ma dla mnie znaczenia, z jakiego kraju pochodzi zawodnik. To, że jestem Czechem, nie oznacza automatycznie, że będę chciał sprowadzać rodaków. A jeżeli już tak się stanie, to będzie musiał być zdecydowanie lepszy od zawodników z obecnej kadry. Interesuje mnie wyłącznie to, co dany gracz może dać drużynie i jakie ma cechy. Jeżeli będzie spełniał moje oczekiwanie, to nie będzie istotne, czy jest Niemcem, Polakiem czy Czechem.

Szykuje Pan zimą zmiany w linii obrony? Formacja ta przez długi czas miała kłopoty, ale dwa ostatnie mecze w jej wykonaniu były wręcz rewelacyjne.
Długo nie wyglądało to dobrze i złożyło się na to kilka przyczyn. Były zmiany w sposobie trenowania i zmieniła się taktyka. Chciałem, abyśmy atakowali jak największa liczbą graczy, a to wymagało włączania się obrońców do akcji. Zawodnicy musieli się tego nauczyć i przystosować. W piłce nożnej nie ma czegoś takiego, że naciska się magiczny przycisk i już wszystko jest zrobione. Zmiany wymagają czasu. Ostatnie mecze pokazały, że drużyna zrobiła postęp. Może nie duży, ale zawsze jest to krok do przodu.

Czy wiosną zawodnicy z Młodego Śląska lub zespołu juniorów będą mieli szansę na zaistnienie w pierwszym zespole?
Obserwowaliśmy rozgrywki Młodej Ekstraklasy i wynikiem tego będzie dołączenie kilku młodych graczy do pierwszej kadry w trakcie przygotowań do rundy wiosennej. To już od nich będzie zależało, czy wykorzystają swoją szansę. Nie może być tak, że jedynym ich atutem będzie młodość. Muszą pokazać umiejętności, które pozwolą im powalczyć o miejsce w kadrze pierwszej drużyny. Poza tym dla mnie zawodnik, który ma 21 czy 22 lata, to nie jest już młody i rokujący gracz. W tym wieku powinien być przynajmniej w szerokiej kadrze pierwszej drużyny i walczyć o miejsce w podstawowej jedenastce.

Jak pracuje się Panu we Wrocławiu?
Na nic nie mogę narzekać. Warunki do pracy i organizacja klubu są na najwyższym poziomie i niczego mi ani zespołowi nie brakuje. Stadion, baza treningowa – wszystko jest. To, co mnie zaskoczyło, to kibice. Są z nami nie tylko na meczach we Wrocławiu, ale także na wyjazdach i cały czas nas dopingują. Nawet jak wynik jest niekorzystny, oni nas wspierają. To niesamowite. Przyznam się, że mógłbym w Śląsku pracować długie lata. Ale to już nie zależy tylko ode mnie.

Czego w takim razie życzyć Panu z okazji Świąt i Nowego Roku?
Aby nie opuszczało nas zdrowie i aby udało nam się zająć co najmniej miejsce dające prawo gry w europejskich pucharach. Życzyłbym sobie też widzieć po każdym meczu u zawodników i kibiców taką radość, jak widzieliśmy po spotkaniu z Legią Warszawa.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław