Sylwester Patejuk: Zadecydowały względy sportowe

Po udanym sezonie w Podbeskidziu chyba nie narzekałeś na brak ofert?
Faktycznie, było trochę propozycji. Najpierw prowadziłem zaawansowane rozmowy z Lechią Gdańsk, ale z racji ich problemów wewnętrznych nie doszło do finalizacji umowy. I wyszło mi to na dobre, bo trafiłem do ciekawszego, silniejszego zespołu o większym potencjale i z większymi aspiracjami. Na pewno bardzo cieszę się z tego, że tu jestem. Były także inne oferty, bo mam za sobą w miarę udany sezon i kartę na ręce, ale nie wdawajmy się w szczegóły.

Co zadecydowało o wyborze oferty Śląska?
Wrocław jest fajnym i ładnym miastem. Najbardziej zadecydowały jednak względy sportowe. Skoro mam za sobą udany sezon, to uznałem, że warto powalczyć o wyższe cele, niż walka o utrzymanie w ekstraklasie. Choć i tak zrobiliśmy w Podbeskidziu niezłą robotę. Na pewno przejście do Śląska będzie dla mnie swego rodzaju sprawdzianem.

Dlaczego ta forma eksplodowała dopiero teraz?
Nie bywałem często na testach w wyższych ligach. Pamiętam, gdy byłem młodszy i istniała drużyna Groclinu Grodzisk Wielkopolski, to zaliczyłem taki epizodyczny wyjazd. O czwartej nad ranem wyjazd, a o jedenastej mecz, jednak nic z tego nie wyszło. Nie wiem, może skauci mnie oglądali i nie wyróżniałem się na tyle, by dostać szansę gry w innym zespole.

Czy to już szczyt Twoich możliwości?
Na pewno nie! Nigdy nie czuję, że to już "sufit". Nie jestem młodym zawodnikiem, ale mam nadzieje, że może jeszcze uda mi się dostać do reprezentacji. Oczywiście teraz chcę skupić się na występach w Śląsku i będę chciał udowodnić, że jestem dla tej drużyny wzmocnieniem. A potem? Kto wie, apetyt rośnie przecież w miarę jedzenia.

Jesteś piłkarzem lewonożnym, który bardzo dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Podobnie jak kapitan WKS-u Sebastian Mila.
Jestem pewny, że nie będzie problemu z dogadaniem się z kapitanem (śmiech). Niemniej dużo przy stałych fragmentach gry ma do powiedzenia trener, zobaczymy jak będziemy je rozgrywać.