Wydarzenia

Tadeusz Pawłowski: Wrocław musi być dumny ze Śląska

2014-02-24 21:43:06
- Realne cele dają motywację, a nierealne tylko rozczarowanie. Pierwsza ósemka jest nadal realna, ale zamiast o niej mówić, wolę skupić się na każdym kolejnym meczu - mówi nowy trener Śląska Tadeusz Pawłowski.
Przyjęcie propozycji pracy w Śląsku to dla Pana z pewnością sentymentalny powrót do Wrocławia i swojego ukochanego klubu?
Nie ukrywam, że mam ogromny sentyment do Śląska i Wrocławia, dlatego nie zastanawiałem się, gdy pojawiła się oferta powrotu do klubu. Jestem chłopakiem stąd, wychowałem się przy ul. Kruczej, codziennie widziałem Stachułę, Śpiewoka czy Skowronka, jak wychodzili z koszar i szli na piechotę na trening na Oporowską. Z ojcem chodziłem na mecze, zdarzały się też wyjazdy. Co prawda jak wszyscy koledzy z podwórka grałem w Pafawagu Wrocław, ale potem przez Zagłębie Wałbrzych trafiłem do WKS-u. I tu były już same piękne chwile - mistrzostwo, dwa tytuły wicemistrzowskie, Puchar Polski. Wspaniale się to wspomina i mam nadzieję, że któryś z tych sukcesów uda mi się powtórzyć już jako trener.

Ponad dwadzieścia lat temu był Pan już trenerem Śląska. Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki…
To były zupełnie inne czasy, a ta rzeka płynęła całkowicie innym korytem. Zmienił się klub, zmienił się futbol, zmieniło się podejście piłkarzy do swojego zawodu. Wtedy obejmowałem zespół, który był na ostatnim miejscu w tabeli. Przez pewien czas nawet nieźle to wyglądało, ale potem coś się zacięło. Po dwunastu latach pobytu na Zachodzie ciężko było mi się połapać w niektórych tematach. Nie chcę do tego wracać. Było, minęło. Była to krótka, dziesięciomiesięczna przygoda. Zabrakło sukcesu, ale na pewno wiele się nauczyłem.

Podpisze Pan kontrakt na 1,5 roku. Jakie cele chce Pan osiągnąć w tym czasie?
Przede wszystkim trzeba opanować kryzys, w jakim znalazł się Śląsk. Musimy poprawić grę i oddalić się od strefy spadkowej. W dłuższej perspektywie Śląsk powinien wrócić na należne mu miejsce.

Jaką ma Pan na to receptę?
Recepta jest jedna - ciężka praca. Chłopcy muszą mieć pozytywny cel. Realne cele dają motywację, a nierealne tylko rozczarowanie. Pierwsza ósemka jest nadal realna, ale zamiast o niej mówić, wolę skupić się na każdym kolejnym meczu. Będziemy chcieli gromadzić punkty kolejka po kolejce. Zespół może pokazać swoje umiejętności, jeśli jest dobrze przygotowany fizycznie, a atmosfera w klubie jest dobra. Wszyscy muszą się szanować, od prezesa do sprzątaczki. Każdy z nas musi zrozumieć, że bez jego cegiełki nie uda się osiągnąć sukcesu.

Od lat mieszka Pan w Austrii. Jakie ma Pan rozeznanie w polskiej lidze i w Śląsku Wrocław?
Myślę, że nie najgorsze. Jestem na bieżąco, dzięki telewizji satelitarnej oglądam praktycznie wszystkie mecze. Jak wejdę do szatni, to będę wiedział, kto jest kim, niezależnie od tego, czy będzie to Sebastian Mila, czy któryś nowych zawodników, na przykład Paweł Zieliński. Najważniejsze jednak będą dla mnie treningi. To w trakcie nich zorientuję się, kto ma jaki charakter i czy jest w stanie oddać serce dla Śląska. Wrocław musi być z nas dumny, ale i my możemy sobie sami dać sporo radości fajną grą w piłkę.

Jest Pan cenionym fachowcem od szkolenia młodzieży. Czy to oznacza dobre czasy dla naszych najmłodszych zawodników?
Lubię młodych piłkarzy, ale musimy pamiętać, że należy ich umiejętnie wprowadzać do drużyny. Nie chodzi o to, by na raz znalazło się ich w składzie pięciu czy sześciu. Patrząc z boku żałuję, że w ostatnich sezonach, w których Śląsk sięgał po trofea, młodzież nie wchodziła na 15, 30 czy 45 minut. Teraz z pewnością mielibyśmy z tych graczy dużo pożytku. Chcę służyć swoim doświadczeniem z pracy z młodzieżą. Gdy uda nam się już ustabilizować sytuację pierwszej drużyny, będę chciał uczestniczyć w rozwoju naszej Akademii. Nie będzie dla mnie problemem poprowadzenie treningu drużyny rezerw czy grup młodzieżowych. W ten sposób będę chciał im pokazać, jak ważni są dla Śląska. Bliski jest mi model wprowadzony przez Alexa Fergussona, który znał wszystkich chłopców trenujących w szkółce Manchesteru United. Istotny będzie dla mnie również scouting. Mam możliwość z bliska obserwować funkcjonowanie Bayernu Monachium. Schweinsteiger, Muller czy Lahm trafili do klubu w wieku kilkunastu lat. Należy wyławiać takich chłopców w regionie i oszlifować ich talenty. Czeka nas dużo wytężonej pracy, w której musimy wykazać się dużą cierpliwością.

Rozumiem, że wszyscy piłkarze - także ci, którzy trafili do naszego klubu w miniony weekend - mają u Pana czystą kartę?
Wszyscy bez wyjątku. Zaczynamy nowy rozdział. Za nami co prawda osiem meczów bez wygranej, ale z drugiej strony jeszcze siedem do rozegrania w sezonie zasadniczym. Musimy znowu uwierzyć w siebie. Każdy zawodnik ma szansę na grę, musi tylko wykazać najważniejsze cechy piłkarza ekstraklasowego, czyli przygotowanie motoryczne, psychiczne i techniczne. No i oczywiście musi dołożyć do tego charakter. Widać to było choćby w niedzielę, gdy drużyna rzuciła się do odrabiania strat i gdyby stało się to wcześniej, byłaby w stanie osiągnąć przynajmniej remis. To najlepszy dowód na to, że mając charakter, można przegrywać nawet 0:3 i wyjść z opresji.

Ostatnie pytanie - miał Pan okazję być już na meczu Śląska na nowym stadionie?
Byłem na nim tylko na meczu Polska - Słowacja. No i jeszcze w trakcie budowy udało mi się go odrobinę zwiedzić. Podobno byłem pierwszą osobą, która weszła na murawę. Stadion jest przepiękny, a naszym zadaniem będzie taka gra, żeby regularnie zapełniać go co najmniej w połowie. Wiadomo nie od dziś, że mamy wspaniałych i oddanych kibiców. Ich wsparcie bardzo nam się przyda.

Michał Mazur
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław