Tak było w Bełchatowie rok temu

W Bełchatowie GKS podejmował w poprzednim sezonie Śląsk dokładnie 6 listopada. Sytuacja obu zespołów w tabeli była niemal dokładną odwrotnością tego, co mamy teraz. GKS plasował się wówczas na trzecim miejscu, a wrocławianie byli przedostatni. Na dodatek we wcześniejszych sześciu meczach sezonu na własnym stadionie gospodarze pięć razy wygrywali i tylko raz zremisowali. Utarło się wtedy powiedzenie "Twierdza Bełchatów" i niewiele osób dawało szans zespołowi Oresta Lenczyka na wywiezienie z tego trudnego terenu choćby punktu. Tym bardziej że Śląsk dopiero dźwigał się z kolan po serii nieudanych meczów.

Po pierwszej wyrównanej połowie, kiedy żadnej z drużyn nie udało się zdobyć gola, na początku drugiej odsłony spotkania po kontrataku i podaniu Łukasza Gikiewicza do siatki trafił Vuk Sotirović. Zaczęło pachnieć sensacją. Od tego momentu gospodarze rzucili się do szaleńczych ataków. Dobrze ustawieni wrocławianie nie pozwalali jednak zawodnikom GKS-u na dostanie się w obręb pola karnego. Gospodarze próbowali więc strzałów z dystansu i kilka z nich było naprawdę groźnych, ale Marian Kelemen był tego dnia bezbłędny. Kiedy rozbrzmiał ostatni gwizdek, zawodnicy Śląska mogli zacząć taniec radości ze swoimi kibicami, a gospodarze ze smutnymi minami opuszczali boisko. W jednym meczu Śląsk dokonał dwóch rzeczy – zdobył "Twierdzę Bełchatów" i pierwszy raz w historii dotychczasowej rywalizacji pokonał GKS na boisku rywala.

Składy zespołów z tego meczu:

GKS: Budziłek - Tanevski, Drzymont, Lacić, Popek - Wróbel (55 Nowak), Baran (79 Cetnarski), Gol, Vinícius, Małkowski - Żewłakow (62 Kuświk).
Śląsk: Kelemen - Socha, Celeban, Fojut, Wołczek - Sobota (68 Madej), Sztylka, Kaźmierczak, Gikiewicz, Mila - Sotirović (85 Jezierski).

Bramka: Sotirović 50
Żółte kartki: Sotirović i Wołczek