Wydarzenia

Tak było we Wrocławiu przed rokiem

2012-04-06 17:47:24
Już w najbliższą sobotę piłkarze Śląska zmierzą się na Oporowskiej z GKS-em Bełchatów. O ostatnim pojedynku obu zespołów we Wrocławiu kibice długo jeszcze będą mówić.
Śląsk z Bełchatowem zmierzył się w poprzednim sezonie na własnym boisku w 27 kolejce. Oba zespoły miały wówczas szanse na start w europejskich pucharach. Spotkanie było specyficzne, ponieważ z powodu decyzji wojewody zostało rozegrane przy pustych trybunach. Kibice Śląska zgromadzili się pod bramami stadionu i stamtąd prowadzili normalny doping. Później pewnie żałowali, że nie mogli oglądać tego, co działo się na boisku. A działo się bardzo wiele.

Początek meczu należał do Śląska. Po zagraniu jednego z zawodników gości ręką w polu karnym sędzia podyktował dla gospodarzy rzut karny, który na gola zamienił Sebastian Mila. Była 11 minuta spotkania. Po kolejnych trzech na tablicy widniał jednak ponownie remis. Po ładnej akcji do bramki Śląska trafił Marcin Żewłakow. Po strzeleniu gola GKS wyraźnie nabrał rozpędu i atakował. W końcu dopiął swego. Tuż przed przerwą niezdecydowanie wrocławskich obrońców wykorzystał Dawid Nowak i było już 1:2. Puchary w tym momencie się od Śląska oddaliły.

Po przerwie trener Orest Lenczyk postawił wszystko na jedną kartę i wpuścił na boisko Piotra Ćwielonga oraz Cristiana Diaza. Ten drugi został później bohaterem pojedynku. Ale zanim do tego doszło grający na szpicy Tomasz Szewczuk strzałem głową doprowadził do remisu. Minęło zaledwie 60 sekund i było już 3:2, kiedy Diaz przejął niedokładne podanie jednego z zawodników gości i będąc w sytuacji sam na sam z Łukaszem Sapelą pewnie trafił do siatki. Wystarczyło siedem minut drugiej połowy i to GKS musiał gonić wynik.

Goście atakowali, byli częściej przy piłce, ale Śląsk się mądrze bronił. I kontratakował. Po jednej z takich akcji i rajdzie Ćwielonga do bramki drugi raz trafił Diaz. Była to 90 minuta i jasne się stało, że Bełchatów wróci z Wrocławia bez punktów. Radość Diaza ze zdobycia gola była tak wielka, że zapominając, iż ma już na koncie żółtą kartkę, zdjął koszulkę. Arbiter nie miał wyjścia - ukarał naszego zawodnika drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką. Po tej wygranej Śląsk awansował na drugie miejsce w ligowej tabeli.

Jak będzie w najbliższą sobotę? Chyba każdy kibic Śląska chciałby, aby historia się powtórzyła.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław