Wydarzenia

To była podróż z małymi przygodami

2011-02-08 17:18:36
Ponad dziewięć godzin trwała podróż piłkarzy Śląska do Ayia Napy.
Wrocławianie w drogę wyruszyli we wtorek o 7 rano. Klubowy autokar zawiózł ich ze stadionu przy ul. Oporowskiej prosto na lotnisko. Na miejscu nasza drużyna była odprawiana w dwóch bramkach, nad którymi wyświetlały się napisy po polsku i angielsku – Tylko Śląsk i Only Śląsk! Był to wyraźny znak, że stanowiska te przygotowano specjalnie z myślą o wrocławskich piłkarzach i nikt inny tego dnia nie mógł z nich skorzystać.

Punktualnie o godz. 9 rano samolot z zawodnikami Śląska na pokładzie oderwał się pasa i odleciał w kierunku Warszawy. Po ok. 40 minutach rejsu kapitan poinformował, że zbliża się do lądowania i… poderwał samolot w górę. Przez następne 40 minut maszyna krążyła nad Okęciem, czekając na zgodę na lądowanie. Początkowo sytuacja ta bawiła pasażerów, jednak z biegiem czasu atmosfera robiła się coraz bardziej napięta. Szczególnie w drużynie Śląska, która niebawem – już o godz. 11:10 – odlecieć miała z Okęcia do Larnaki.

– Nasz kierownik chyba zdrętwieje, jeśli okaże się, że jednak nie możemy lądować i skierują nas na zapasowe lotnisko do Krakowa – żartem usiłował rozładować atmosferę trener Orest Lenczyk.

Na szczęście czarny scenariusz się nie sprawdził i samolot wreszcie wylądował na Okęciu. Dopiero na ziemi pasażerowie dowiedzieli się od stewardess, że za pierwszym razem samolot musiał przerwać podejście do lądowania, gdyż na pas wybiegł bezpański pies.

Nie był to koniec przygód piłkarzy Śląska. Podczas wychodzenia z samolotu Rok Elsner zorientował się, że nie ma swojego bagażu podręcznego. Wspólne poszukiwania razem z Vukiem Sotiroviciem nie przyniosły rezultatu. Na szczęście okazało się, że jego plecak przypadkiem wziął inny piłkarz – zguba czekała na Słoweńca w terminalu.

W Warszawie na piłkarzy Śląska czekał także Piotr Celeban, który w poniedziałek wieczorem wrócił ze zgrupowania reprezentacji Polski. Cała ekipa WKS-u gratulowała wrocławskiemu obrońcy dobrego występu przeciwko Mołdawii, a Celeban odwdzięczał się historyjkami z obozu biało-czerwonych.

Czasu na rozmowę nie było jednak zbyt wiele, bowiem z powodu znacznego opóźnienia lotu z Wrocławia zespół musiał szybko odprawić się przed kolejną podróżą do Larnaki. Na szczęście tym razem wszystko poszło gładko i samolot wystartował bez żadnych kłopotów.

Drugi tego dnia lot spłynął na rozmowach, czytaniu prasy bądź drzemce. Okazało się również, że jeden ze stewardów jest Serbem, więc szybko udało mu się znaleźć wspólny język z trzema piłkarzami Śląska pochodzącymi z Bałkanów – Vukiem Sotiroviciem, Amirem Spahiciem i Rokiem Elsnerem.

Lot na Cypr minął bez żadnych przygód i o godz. 16 miejscowego czasu wrocławianie wylądowali w Larnace. Wyspa Afrodyty przywitała naszych piłkarzy bezchmurnym niebem i dwudziestostopniową temperaturą.

– Wreszcie jest ciepło i będziemy mogli trenować na zielonych boiskach – cieszyli się wrocławianie, wchodząc do podstawionego specjalnie dla nich autokaru, który po godzinie jazdy dostarczył ich do hotelu w Ayia Napie.

Po przyjeździe zawodnicy dostali od trenera 1,5 godziny na rozpakowanie się i odpoczynek po długiej, dziewięciogodzinnej podróży. Orest Lenczyk nie miał jednak litości – już o godz. 18:30 zarządził pierwszy na Cyprze trening.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław