Urozmaicone treningi w Chorwacji

Czwartkowy przedpołudniowy trening to nacisk na siłę dynamiczną. Na bocznym boisku rozłożono sześć stacji, a na każdej z nich jednocześnie znajdowało się po trzech futbolistów. Ćwiczenia wyglądały na każdej z nich podobnie – jeden z zawodników w oczekiwaniu na swoją kolej żonglował piłką, drugi z grupy przeskakiwał kilka niskich płotków, a na koniec otrzymywał podanie od stojącego po przeciwnej stronie trzeciego zawodnika, którego miejsce po odegraniu futbolówki zajmował. Gracze na kolejnych stacjach zmieniali sposób pokonywania przeszkód, skacząc obunóż, tylko na jednej nodze, wykonując podskoki w szybkim lub wolnym tempie.

Część z piłkarzy, która wykonywała te ćwiczenia dzień wcześniej, tym razem pod okiem trenera Łukasza Czajki trenowali z wykorzystaniem specjalnej gumy oraz wózka przypominającego sanki. Jeden z zawodników przypinał sobie pas, którego drugi koniec miał szkoleniowiec. Następnie piłkarz rozpędzał się, na krótkim dystansie, po czym wyhamowywał, w czym pomagał właśnie owy gumowy pas. W tym samym czasie drugi z graczy biegł także na krótkim odcinku, mając przyczepiony wózek, który był dodatkowo obciążany ciężarkami.

Popołudniu natomiast przeprowadzono zajęcia z piłkami. Szkoleniowcy oznaczyli specjalnymi talerzykami małe boisko, na którym znalazły się duże bramki. Tym razem trener Ryszard Tarasiewicz nie ustalił sam składów, lecz wybrał sześciu kapitanów, którzy dobierali sobie kolejno partnerów do zespołów. W ten sposób powstały trzy walczące ze sobą pary, które na zmianę wychodziły na murawę.

Gra na małej przestrzeni wymagała bycia w ciągłym ruchu, bo czwórka futbolistów w polu musiała co chwilę bronić się i atakować. Na brak pracy nie mogli narzekać także golkiperzy – Marian Kelemen i Wojciech Kaczmarek, którzy co rusz zmuszeni byli do interweniowania.

Gdy dwa zespoły walczyły na boisku, pozostałe cztery ekipy uzupełniały płyny i nabierały sił. Grającym kolegom z boku przyglądali się Krzysztof Wołczek i Kauê Caetano da Silva, który dołączył do zespołu na testy. Z powodu braku jednego zawodnika, by wszystkie drużyny były równoliczne, mający dużo ochoty do gry Amir Spahić występował w dwóch zespołach. Podwójny wysiłek był jednak dla organizmu zbyt duży i w kilku meczach Bośniaka zastępował inny kolega, by ten mógł dłużej odpocząć.

W piątek szkoleniowcy zdecydowali, że przeprowadzony zostanie tylko jeden trening. Po śniadaniu futboliści zameldowali się na murawie, gdzie prowadzone były zajęcia w dwóch grupach. W pierwszej znaleźli się defensorzy, którzy ćwiczyli z trenerem Pawłem Barylskim elementy związane ze specyfiką gry na tych pozycjach. Na drugiej stronie boiska pod okiem trenera Łukasza Czajki zawodnicy ofensywni ćwiczyli różne warianty przeprowadzenia akcji w systemie 1-4-4-2. Podobnie, jak w czasie treningu wtorkowego, piłkarze zostali ustawienie na właściwych dla siebie pozycjach – środkowi pomocnicy rozpoczynali akcje rozrzucając piłkę na skrzydła i podłączali się do akcji, by móc oddać strzał z dystansu, zaś skrzydłowi szarżowali flankami i dośrodkowywali piłkę w pole karne, gdzie nadbiegała para napastników. Ćwiczono także uderzenia z dystansu.

Na zakończenie trener Ryszard Tarasiewicz ustawił piłkarzy na boisku w systemie 1-4-4-2 i pokazywał błędy w ustawieniu i rozegraniu akcji popełniane przez zawodników w czasie meczów sparingowych. Szkoleniowiec wskazywał, jak występujący na poszczególnych pozycjach zawodnicy powinni poruszać się po murawie w przypadku, gdy piłka znajduje się w różnych strefach boiska, a także jak futboliści powinni przemieszczać się i rozgrywać akcję po przechwycie i stracie piłki.

Po wyczerpującej serii zajęć w ostatnich dniach większość z zawodników popołudniu otrzymała wolne, kilku ćwiczyć będzie indywidualnie z trenerami lub doktor Ewą Bieć, która codziennie przed śniadaniem i po kolacji dodatkowo pracuje z kilkoma piłkarzami nad różnymi partiami mięśni, tak by odpowiednio korygować ich układ ruchu.