Wydarzenia

Użądlić \"pszczółki\"

2009-06-15 10:06:10
Po okazałym zwycięstwie nad Arką Gdynia w Pucharze Ekstraklasy piłkarze Śląska w sobotę rozegrają kolejne spotkanie ligowe. Przeciwnikiem wrocławian będzie sąsiad z tabeli - zespół Jagiellonii Białystok. Patrząc na dotychczasowe dokonania obu drużyn cichym faworytem sobotniego meczu są podopieczni Ryszarda Tarasiewicza. W środę zawodnicy WKSu przełamali zła passę 3 meczów bez zwycięstwa, ale sukces w tym spotkaniu okupili kontuzją Sebastiana Mili. Z kolei białostoczanie jeszcze nigdy nie wygrali we Wrocławiu, a wszystko wskazuje na to, iż w stolicy Dolnego Śląska ze względu na uraz nie zagra Tomasz Frankowski. Pierwszy gwizdek Dawida Piaseckiego, słupskiego arbitra, zabrzmi o godz. 19.15.
Kapitan Śląska doznał urazu nadciągnięcia więzadeł pobocznych i jego wytęp w sobotnim meczu jest wykluczony. To spora strata dla drużyny, bowiem Mila jest drugim strzelcem WKSu, a także najlepszym asystentem w zespole - Na pewno nasz potencjał ofensywny trochę zmalał. Jednak Sebastian Dudek czy Krzysztof Ulatowski poza tym, że potrafią zagrać w defensywie to mimo wszystko nie są typowymi piłkarzami defensywnymi. Bez problemów mogą przymierzyć z dystansu czy dokładnie podać i pokazali to już nie raz - twierdzi szkoleniowiec Śląska Ryszard Tarasiewicz. W tym sezonie wrocławianie już dwa razy musieli sobie radzić bez Rogera. Zremisowali w Poznaniu z Lechem 1:1 i wygrali z Ruchem we Wrocławiu 3:1. - Na pewno Sebastian był bardzo przydatny naszej drużynie do tej pory. Ma sporo asyst i bramek, ale statystyki pokazują, że bez Rogera też idzie nam całkiem nieźle - zauważa Krzysztof Wołczek. Z kolei do drużyny po kontuzji powraca Tomasz Szewczuk, a wszystko wskazuje na to, że drugi raz pod rząd w wyjściowej jedenastce znajdą się niedawni rekonwalescenci Krzysztof Wołczek oraz Vuk Sotirović. Wspomniana dwójka prawdopodobnie rozegra drugi ciężki mecz odstępie czterech dni. - Zagrałem 70 minut w meczu z Arką, czyli tyle ile było w planach. Moja przerwa w treningach nie była długa, trwała raptem kilka dni. Już od jakiegoś czasu jestem w rytmie meczowym i nie powinno być problemów z wytrzymaniem trudów sobotniego spotkania z Jagiellonią - mówi \"Wołek\". Wturuje mu Vuk Sotirovic - Na pewno dam z siebie wszystko, żebyśmy wygrali to spotkanie. Trzeba przerwać nie najlepszą passę meczów bez zwycięstwa w lidze. Mam nadzieję, że jutro zagram i wszystko będzie ok. Spotkanie z Jagiellonią z pewnością będzie wyjątkowe dla kilku osób związanych obecnie ze Śląskiem, a w poprzednich latach pracujących w klubie z Podlasia. - Grałem w Jagiellonii półtorej roku i na pewno mam sentyment do tego klubu, a przede wszystkim do kibiców z Białegostoku - mówi Serb Vuk Sotirović. W sezonie 2006/07 trenerem Jagiellonii był Ryszard Tarasiewicz, a jego asystentem Waldemar Tęsiorowski. Jednakże po kilku spotkaniach w rundzie wiosennej zarząd klubu z Białegostoku zwolnił obu szkoleniowców, a ci ostatecznie po zakończeniu sezonu trafili do Śląska - Nie czuje żadnej zadry z tego powodu, wręcz odwrotnie. Uważam, że jeżeli Jagiellonia jest dzisiaj w ekstraklasie to jest w tym spora zasługa moja i Waldemara Tęsiorowskiego - zaznacza Ryszard Tarasiewicz. Poprzednie spotkanie Śląska z Jagiellonią miało bardzo dramatyczny przebieg. W 86 minucie przy wyniku 2:1 dla Jagiellonii gospodarze sugerowali zawodnikom Śląska, aby ci wybili piłkę gdyż przy linii środkowej boiska z bólu zwijał się Igor Lewczuk. Pomimo tego wrocławianie kontynuowali grę i po wrzutce Ulatowskiego gola na wagę remisu strzelił Tomasz Szewczuk - To był błąd piłkarzy Jagiellonii. Pamiętam taki mecz jak grałem w barwach Zawiszy Bydgoszcz przeciwko Śląskowi i też strzeliliśmy taką bramkę. To była wina Śląska. Wrocławianie mieli piłkę i nie zdecydowali się jej wybić, po czym zrobili stratę i zdobyliśmy gola z kontry. Oczywiście piłkarze Ślaska też mogli mieć wtedy pretensje - tłumaczy Sotirović.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław