Wydarzenia

W poniedziałkowej prasie o Śląsku Wrocław

2014-03-10 12:01:46
Dzisiejsze gazety przynoszą przede wszystkim dawkę informacji na temat wczorajszego remisu Śląska Wrocław z Legią Warszawa.
„Owacje dla Kelemena” - tak Gazeta Wyborcza tytułuje artykuł o wczorajszym remisie Śląska z Legią. „Śląsk podobnie jak ostatnio z Cracovią zagrał ambitnie, przeciętnie piłkarsko i szczęśliwie zremisował z Legią. Postawa golkipera, fart, ambicja, ale przede wszystkim punkty, to na razie znak rozpoznawczy Śląska trenera Pawłowskiego. Z Legią wrocławianie wywalczyli niby tylko jeden punkt, ale i tak należy go szanować. W końcu wydarli go mistrzowi Polski i liderowi tabeli. Śląsk w ostatnich tygodniach niewątpliwie przeszedł metamorfozę. Chyba pod każdym względem. (…) Pytanie tylko, czy zdążą tę siłę przełożyć na awans do pierwszej ósemki. Do ósmego Zawiszy tracą siedem punktów, czyli więcej niż przed tą kolejką. A pozostało im tylko pięć meczów do końca rundy zasadniczej. Czas więc goni. (…) Gra wrocławian wyglądała tym lepiej, im bliżej bramki przeciwnika, choć i w ofensywie była szarpana. Opierała się na indywidualnych, bądź maksymalnie dwójkowych zrywach piłkarzy (Picha, Patejuka, braci Paixao), nie na sensownych akcjach całego zespołu. Remis po pierwszej połowie dawał wrocławianom szansę powalczyć w drugiej części. I Śląsk powalczył. (…) Śląsk miał rzut karny, który na gola zamienił niezawodny Paixao. Dla Portugalczyka była to 14. bramka w sezonie. Potem Legia atakowała, Śląsk się bronił, a Kelemen pozostawał niesamowity. Aż do 83. minuty. Wówczas Radović przyjął piłkę w polu karnym odwrócił się i z półwoleja pokonał Słowaka”.

„Nikt nie sięgnął po komplet punktów, mimo że oba zespoły zaliczyły najlepszy występ w tym roku. W sumie niezłe widowisko popsuł główny arbiter, który bezpodstawnie podyktował rzut karny dla gospodarzy…” - czytamy o wczorajszym meczu w Sporcie. „Legia przyjechała do Wrocławia po tysięczne zwycięstwo w ekstraklasie, ale na jubileuszowy triumf będzie musiała jeszcze zaczekać. Być może w odniesieniu zwycięstwa najbardziej przeszkodził mistrzom Polski trener Henning Berg. Do wyjściowego składu desygnował bowiem Ondreja Dudę, 19-letniego Słowaka, który do gry uprawniony został ledwie dwa dni przed meczem. Jego młody wiek i brak okresu aklimatyzacji nie wróżył niczego dobrego. A jednak norweski szkoleniowiec postanowił zaryzykować. (…) Najpierw trafił wprost w Mariana Kelemena, potem przeniósł piłkę nad poprzeczką, choć wydawało się to niemożliwe. Od tej pory Duda był na boisku zupełnie nieobecny. (…) Przed wrocławską publiką w roli trenera Śląska debiutował Tadeusz Pawłowski. W 66 minucie był jednym z najszczęśliwszych ludzi na stadionie. Chwilę wcześniej arbiter Paweł Gil podyktował rzut karny dla gospodarzy, a niezawodnym egzekutorem okazał się Marco Paixao. To jego czternasty ligowy gol w tym sezonie. Od lidera klasyfikacji strzelców - jest nim Marcin Robak - dzieli go tylko jedno trafienie. (…) W przekroju całego spotkania Śląsk pokazał jednak kawałek dobrego futbolu. Jeśli zespół nadal będzie się prezentował na takim poziomie, to nie tylko nie będzie musiał walczyć o utrzymanie - co wróżono mu jeszcze jesienią - ale bez większego problemu zapewni sobie po fazie zasadniczej miejsce w górnej połowie tabeli”.

„Mistrzowie zatrzymani” - o remisie Legii ze Śląskiem rozpisuje się takżę Fakt. „Marco Paxiao grał czwarty mecz na wiosnę i strzelił czwartego gola. Tym razem Portugalczykowi pomógł sędzia Paweł Gil, który podyktował bardzo kontrowersyjny rzut karny dla Śląska. Była 65 minuta kiedy Dossa Junior został trafiony piłką w łokieć w polu karnym. Obrońca Legii uciekał z ręką od piłki, trzymał ją blisko ciała, ale sędzia Gil był nieugięty. (…) Legia zdołała uratować remis, ale prawda jest taka, że powinna ten mecz wygrać, i to wysoko. Zanim wyrównał Miroslav Radović w pierwszej połowie pod wrocławską bramką działy się rzeczy niezwykłe. Trenerzy warszawskiego zespołu podjęli decyzję, żeby nie zabierać do Wrocławia kontuzjowanego Orlando Sa. Dlatego w ataku od pierwszej minuty zagrał 20-letni Słowak Onderj Duda. Młody piłkarz był chyba stremowany, bo zmarnował dwie idealne sytuacje”.

Temat wczorajszego meczu Śląska Wrocław z Legią Warszawa obszernie porusza także Słowo Sportowe. „Piłkarze Śląska, w których barwach po raz pierwszy w ekstraklasie razem wystąpili bliźniacy Marco i Flavio Paixao, byli bliscy zwycięstwa nad mistrzami Polski. Ostatecznie jednak wrocławianie zremisowali 1:1, a to zmniejsza ich szanse na awans do czołowej ósemki. Tadeusz Pawłowski nadal nie zaznał goryczy porażki jako trener Śląska. Tym razem jeszcze nie zaryzykował gry na dwóch napastników, ale zastosował dość ofensywny wariant z oboma portugalskimi bliźniakami, a także Robertem Pichem i Sylwestrem Patejukiem. - Chyba Legia nas się trochę obawiała, bo po raz pierwszy zespół z Warszawy zagrał bez środkowego napastnika - mówił szkoleniowiec Śląska. Debiut Flavio w polskiej ekstraklasie wypadł bardzo dobrze. Portugalczyk, któremu w piątek FIFA pomimo braku zgody irańskiego Tractora Sazi, zezwoliła na grę we wrocławskim klubie, uczestniczył w wielu ofensywnych akcjach, a niemal każda z nich stanowiła zagrożenie dla legionistów. To także po jego zagraniu piłka trafiła do jego brata bliźniaka Marco, którego strzał zatrzymał ręką Dossa Junior i arbiter odgwizdał rzut karny. - Flavio to zawodnik, który idealnie pasuje do stylu gry, w jakim chcę, aby grał Śląsk. Jak na debiut zagrał bardzo dobrze - chwalił Flavio Pawłowski. (…) Podobnie jak w Krakowie, znów znakomity mecz rozegrał Marian Kelemen. Słowacki bramkarz kapitalnymi interwencjami już w pierwszej połowie uratował Śląsk przed stratą przynajmniej trzech bramek, broniąc w sytuacjach sam na sam z zawodnikami Legii. (…) - Takich goli jak ten, gdy piłka jest wyrzucana z autu, nie powinniśmy tracić. To była bramka podobna do tej, jaką Śląsk stracił w spotkaniu z Ruchem. Mimo to jestem zadowolony z gry zespołu. Uczulam drużynę, abyśmy nie patrzyli na miejsce w tabeli, tylko starali się grać jak najlepiej - zakończył Pawłowski”.

„Prezes firmy HASCO-LEK SA Stanisław Han i dyrektor zarządzający firmy Inter-System, w której prezesem jest jego żona Małgorzata, Marek Nowara chcą uczynić ze Śląska klub, z którego będą dumni wszyscy Dolnoślązacy. Obaj traktują inwestycję w WKS jako misję stworzenia drużyny, do której garnąć się będą utalentowani piłkarze z całego regionu Dolnego Śląska” - wywiad z nowymi współwłaścicielami Śląska prezentuje także dzisiejsze Słowo Sportowe. „-Interesuję się sportem właściwie od dziecka. Zawsze interesowałem się żużlem i ja i moje dzieci bardzo lubimy sporty motorowe. A szczególnie młodsza córka, której bardzo zależało, żeby wrocławska drużyna trochę stanęła na nogi. Obiecałem jej, że spróbujemy, może się uda, no i rzeczywiście się udało. Wrocławska drużyna zdobyła wicemistrzostwo, a gdyby nie nieobecność jednego z kluczowych zawodników, prawdopodobnie bylibyśmy mistrzami. (…) - Nie myśleliśmy, żeby tak bardzo się zaangażować finansowo, ale pojawiła się szansa przy prywatyzacji Śląska i tę szansę wykorzystaliśmy. Wiem, że czeka nas dużo pracy w Śląsku. Ale warto - chciałbym, aby ta drużyna była ikoną regionu, ikoną Wrocławia. (…) - Drużyna ma wspaniałych i wiernych kibiców. Do tej pory nie bywałem na meczach, ale kiedy przyszedłem pierwszy raz, to najbardziej poruszyła mnie atmosfera wśród kibiców. Oni robią piękny spektakl. Dla wszystkich kibiców warto mieć dobrą drużynę. Marzy mi się, by na stadionie pojawiły się całe rodziny, by był to sport ukochany przez mieszkańców Wrocławia i całego Dolnego Śląska. (…) - Dzięki temu, że wspólnie zainwestowaliśmy w przyszłość klubu, możemy wykorzystać swoje know-how, wymieniać się poglądami w kluczowych tematach, dzielić wątpliwościami, wspólnie budować i tworzyć. Przyznam, że sam zarządzam swoją firmą, ale oczekują od pozostałych członków zarządu, by rozmawiali ze mną na argumenty. I nie ukrywam, że potrafię wycofać się z przyjętej tezy, uznając logikę argumentów moich współpracowników”.

„Marco Paixao zdobył czwartą bramkę w czwartym tegorocznym meczu ligowym. Goście uratowali remis dopiero w końcówce” - pisze Przegląd Sportowy. „Była 65 minuta, kiedy Dossa Junior zatrzymał ręką strzał Marco Paixao. Sędzia Paweł Gil odgwizdał rzut karny, co było błędem. Portugalczyk, kuszony zimą przez Legię, bez trudu pokonał kapitalnie broniącego Dusana Kuciaka. Kary będzie pewnie teraz dokładnie analizowany, szczególnie w Warszawie, ale prawda jest taka, że Legia o brak zwycięstwa najwięcej pretensji powinna mieć do siebie i swoich piłkarzy. (…) Wrocławianie atakowali często i całkiem groźnie. Przy dużym udziale debiutującego w ekstraklasie Flavio Paixao. Walczył jak lew, ciekawie wyglądała jego współpraca ze swoim bliźniakiem Marco. Jeśli ma zamiar grać tak co tydzień, Sebastian Mila może mieć problem z powrotem do jedenastki. Dokładając do tego nieźle grającego Roberta Picha, widać wyraźnie: pod względem personalnym do wrocławskiej ofensywy wreszcie można przykleić znaczek jakości. Z pewnością to nie jest kandydat do spadku”.

„Fura szczęścia i Kelemen” - tak natomiast o wczorajszym meczu rozpisuje się Gazeta Wrocławska. „Jeszcze dwa tygodnie temu remis z Legią wzięlibyśmy z pocałowaniem ręki. Teraz pozostał niedosyt, bo WKS do 84 minuty prowadził 1:0. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że miał sporo szczęścia. I Mariana Kelemena między słupkami. Już Stanislav Levy czekał na moment, kiedy w koszulkach Śląska na boisku zobaczy dwóch braci Paixao. Doczekał tego jednak dopiero Tadeusz Pawłowski, który zaraz po zatwierdzeniu Flavio nie zastanawiał się, tylko wstawił go do pierwszej jedenastki. Tym samym miejsce w składzie stracił Mateusz Machaj. Nowy opiekun WKS-u zdecydował się na śmiałe ustawienie i Portugalczyk zagrał wyżej, tuż za swoim bratem-kapitanem. Skrzydłowymi byli Robert Picha i Sylwester Patejuk. Reszta bez zmian w porównaniu z Cracovią. (…) Tak czy inaczej, gdy sędzia Paweł Gil zagwizdał, gospodarze zamiast do szatni powinni iść na pielgrzymkę do Częstochowy. Gdyby bowiem przegrywali po trzech kwadransach 0:3, to pretensje mogliby mieć jedynie do własnej defensywy. (…) Tak czy inaczej, nasz kapitan pewnie wykorzystał jedenastkę, stając się tym samym najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii WKS-u. Goście ruszyli z furią, ale kapitalnie spisywał się Kelemen, broniąc m.in. sytuację sam na sam z Kucharczykiem. Niestety, Słowak skapitulował w 84 minucie. Legia miała wyrzut z autu na wysokości pola karnego, piłka trafiła do Miroslaca Radovicia, a ten – mając na plecach obrońców - obrócił się i huknął z woleja. W międzyczasie Pawłowski dokonał defensywnych zmian, wprowadzając Droppę i Zielińskiego. (…) Pawłowski pozytywnie ocenił też debiut Flavio. - Jest silny, potrafi się zastawić. Jest dobry do gry kombinacyjnej, a ja taki styl preferuję - komentował występ Portugalczyka”.


Patryk Załęczny
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław