Wydarzenia

W poniedziałkowej prasie o Śląsku Wrocław

2014-03-17 10:23:53
Poniedziałkowe gazety przede wszystkim skupiają się na wczorajszych derby Dolnego Śląska, w których Śląsk zremisował z Zagłębiem 2:2.
„Osłabieni grali o wygraną” - o wczorajszych derby Dolnego Śląska czytamy w Słowie Sportowym. „Piłkarze Śląska pomimo gry w osłabieniu przez 45 minut zremisowali w Lubinie z Zagłębiem 2:2. Pokazali charakter, jednak ten remis zmniejsza szanse wrocławskiej drużyny na awans do czołowej ósemki. (…) Ale po tym, jak oba zespoły grały w I połowie, trudno było przypuszczać, by wrocławianie wywieźli z Lubina chociaż jeden punkt. (…) W pierwszej połowie inicjatywę posiadało Zagłębie, które opanowało środek boiska, a poza tym jego piłkarze grali bardzo uważnie w defensywie. (…) Po słabej pierwszej części gry, na drugą połowę wyszedł niby ten sam, ale odmieniony Śląsk. Wrocławianie od początku dążyli do wyrównania, ale pomógł im w tym Jiri Bilek. Po dośrodkowaniu Mateusza Machaja, czeski stoper piękną główką pokonał golkipera własnej drużyny. (…) Kibice Zagłębia zaczęli już fetować wygraną, ale cztery minuty po golu Piecha wyrównał strzałem głową Grodzicki. - Chciałem zrehabilitować się za sytuację przy drugim golu dla Zagłębia, ponieważ to właśnie ja nie upilnowałem Piecha. Szkoda, ze nie udało nam się wygrać. Mimo gry w osłabieniu cały czas dążyliśmy do zwycięstwa - mówił stoper Śląska”.

Słowo Sportowe zamieszcza także obszerny wywiad z golkiperem Śląska Marianem Kelemenem. „- Najważniejsze, że córka jest zdrowa, tak jak i moja żona. Wszystko w tym przypadku jest w porządku. (…) - Oczywiście, że jestem ogromnie szczęśliwy z narodzin mojego pierwszego dziecka, ale moja forma wzięła się stąd, że nie miałem żadnych kontuzji w okresie przygotowawczym i dzięki temu mogłem go przepracować bardzo solidnie. (…) - Uważam, że każdy piłkarz, a więc także każdy bramkarz, chce z siebie dawać wszystko. W karierze są okresy lepsze, słabsze i normalne. Tak jak w życiu. Trzeba wierzyć w siebie, trenować, mieć cierpliwość i akceptować to, co się dzieje na boisku. (…) - Każdy bramkarz na świecie, a więc także ci najlepsi, mają słabsze okresy, a to czy potem grasz zależy tylko i wyłącznie od tego, czy trener ci ufa, czy nie. Każdy bramkarz ma słabsze dni i czasami jest tak, ze po 2-3 meczach trener cię wymieni i siadasz na ławkę. Ale zaufanie jest konieczne. Przecież żaden zawodnik na świecie nie jest w stanie utrzymać najwyższej formy przez cały czas. (…) - Nie możemy teraz patrzeć na tabelę i przeciążać tym sobie głowy. Każdy następny mecz jest dla nas jak finał ważnych rozgrywek i musimy się maksymalnie skupiać na każdym kolejnym spotkaniu. (…) - Nie chcę tak oceniać. Każdy trener ma inne założenia, inne wymagania na treningach. Treningi się różnią. Oczywiście każdy szkoleniowiec ma swoją koncepcję: jak chce poukładać zespół, jakim systemem zamierza grać. Każdy trener więc widzi danego zawodnika inaczej i trzeba to uszanować. (…) - Jestem profesjonalnym piłkarzem, mam obowiązujący kontrakt do czerwca, jestem dalej piłkarzem Śląska i chcę pomóc temu klubowi”.

„Piech - Śląsk 2:2” - o derby Dolnego Śląska czytamy także w Gazecie Wrocławskiej. „To był dziwny mecz. Już w przerwie zdania między dziennikarzami i kibicami były podzielone - kto ma właściwie przewagę? Tak czy inaczej z remisu bardziej z pewnością cieszy się Śląsk, który musiał gonić wynik, a na dodatek spotkanie kończył w dziesiątkę. W tym pojedynku, jak na polską ligę, było właściwie wszystko: ładne bramki, walka, ciekawe sytuacje, zwroty akcji i wreszcie czerwona kartka. Na boisku falami atakowała raz jedna, raz druga drużyna. (…) No i tu mieliśmy kolejny zwrot akcji, bo wszyscy oczekiwali, że gospodarze rzucą się teraz rywalowi do garda, a tymczasem do 78 minuty nie potrafili właściwie zagrozić bramce Kelemena. Wtedy to uśpili czujność przeciwników. Bartosz Rymaniak z prawej strony (a więc tam, gdzie nie było już Dudu, a zastępował go doraźnie Patejuk) dośrodkował w pole karne, Piech uprzedził Rafała Grodzickiego i mieliśmy 2:1. Po pięciu minutach ponownie mieliśmy remis, a drugą swoją asystę zanotował Machaj, który z rzutu wolnego idealnie podał piłkę wprost na głowę niepilnowanego Grodzickiego, a ten pokonał Silvo Rodicia uciszając lubińskich fanów. - Rafał podszedł do mnie tuż przed rzutem wolnym i powiedział, gdzie mniej więcej mam podać. Udało mi się, a on był w tym miejscu. Sporo ćwiczyliśmy takie elementy na treningach - przyznał po spotkaniu Machaj”.

„Remis 2:2 w derbowym meczu Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław” - o derby Dolnego Śląska pisze także Gazeta Wyborcza. „Po remisie Zagłębie wciąż traci do pierwszej ósemki 11 punktów, a Śląsk siedem. Na cztery kolejki przed końcem tej części sezonu lubinianie są pewni tego, że będą bronić się przed degradacją. Wrocławianom wciąż pozostał cień nadziei. Same derby były specyficzne. Niby regionalne, ale pełne obcokrajowców i pozbawione wychowanków obydwu klubów. Zagranicznych piłkarzy zagrało w obu drużynach aż 15 - ośmiu w ekipie z Lubina, siedmiu w zespole z Wrocławia. Derby były też pełne goli, choć wcale nie z powodu wielu akcji ofensywnych i dobrego futbolu. Raczej z powodu błędów z obu stron. Z pewnością były to derby wypełnione emocjami, walką i ambicją. Tego piłkarzom obu zespołów nie można odmówić. (…) Co ciekawe, jeśli przed meczem w Śląsku bali się, że trener Orest Lenczyk może ich czymś zaskoczyć, to doświadczony szkoleniowiec nie zaskoczył niczym. Jego Zagłębie było przewidywalne: przyczajone i skoncentrowane na defensywie, a w ataku opierające się na szybkich i aktywnych Davidzie Awbo i Arkadiuszu Piechu. Lubinianie nie grali niczego nadzwyczajnego, ale na Śląsk wystarczyło. (…) Śląsk szczęśliwie, ale jednak punkty w Lubinie wyszarpał. Dwa razy przegrywał, grał w dziesiątkę, lecz nie dał się pokonać. To jakaś pociecha, choć marna, biorąc pod uwagę, że wrocławianie mieli na ten sezon zupełnie inne cele niż walkę o utrzymanie. Mieli grać o europejskie puchary, mistrzostwo Polski. W Zagłębiu ambicje były też znacznie większe niż końcówka tabeli i walka o uniknięcie degradacji”.

„Miedziowi przez 35 minut grali w liczebnej przewadze, mimo to nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę” - derby Dolnego Śląska nie umknęły także Sportowi. „Kiedy w 55 minucie spotkania sędzia Marcin Borski usunął z boiska Dudu Paraibę za brutalny faul na Davidzie Abwo, wydawało się, że gospodarze mają wszystkie atuty w ręku. Wprawdzie wynik był wówczas remisowy, ale przewaga jednego zawodnika powinna była ułatwić zadanie drużynie trenera Oresta Lenczyka. Paradoks polegał na tym, że na boisku nie było widać, że wrocławianie grają w osłabieniu. Goście przeprowadzali płynniej swoje akcje, a wszystkie próby przedarcia się piłkarzy Zagłębie pod ich pole karne były likwidowane, głównie przez parę stoperów - Adama Kokoszkę i Rafała Grodzickiego. (…) Strata gola nie załamała podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego, którzy bardzo szybko zlikwidowali manko. Elvedin Dzinić sfaulował Marco Paixao i arbiter podyktował rzut wolny przeciwko Miedziowym. Mateusz Machaj miękko wrzucił piłkę za plecy defensorów Zagłębia, przed Silvio Rodiciem wyrósł Grodzicki i strzałem głową posłał futbolówkę do siatki”.

Przegląd Sportowy również rozpisuje się o wczorajszych dolnośląskich derby. „Jak na mecz, w którym w podstawowym składzie w obu drużynach wyszedł jeden i to mocno naciągany wychowanek, za to aż piętnastu obcokrajowców, nawet czuło się, że piłkarze zrozumieli, iż to regionalne derby. Kawał pierwszej połowy to był jeden wielki, bokserski klincz. Miejsca mało, możliwości popełnienia straty dużo, sytuacji jak na lekarstwo. Poza jedną, która od razu dała Zagłębiu gola. (…) I kiedy wydawało się, że wrocławianie są bezsilni, miejscowi zrobili sobie krzywdę… sami. Jiri Bilek wpakował piłkę do własnej bramki po dośrodkowaniu Mateusza Machaja i mecz zaczął się od początku. Po chwili temperaturę podkręcił jeszcze Dudu Paraiba, który brutalnie zaatakował Davida Abwo i sędzia Marcin Borski wysłał go pod prysznic przed czasem. Jak na ironię, Śląsk w dziesięciu grał lepiej, zwłaszcza w defensywie. Mimo to strzelanie się nie skończyło. Najpierw znowu trafił Piech, a wyrównał Rafał Grodzicki, który wykorzystał gapiostwo lubińskich obrońców i świetne dośrodkowanie Machaja - tym razem z rzutu wolnego".

Przegląd Sportowy zamieszcza również oceny piłkarzy obu drużyn za wczorajszy występ w derby Dolnego Śląska i jak się okazuje, po stronie wrocławian najwyższą notę - 6 - dostał Mateusz Machaj, który zanotował w tym pojedynku dwie asysty.

Patryk Załęczny
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław