Wydarzenia

W poniedziałkowej prasie o Śląsku Wrocław

2014-03-31 12:25:39
Poniedziałkowe gazety najwięcej uwagi poświęcają niedzielnej potyczce Zawiszy Bydgoszcz ze Śląskiem Wrocław.
„Koniec marzeń Śląska o awansie do czołowej ósemki” - o wczorajszym meczu w Bydgoszczy pisze Słowo Sportowe. „Nie udało się, a mecz w Bydgoszczy był idealnym odzwierciedleniem całego sezonu w wykonaniu piłkarzy Śląska. Wrocławianie w polu prezentowali się całkiem nieźle, mieli ogromną przewagę w posiadaniu piłki, a jednak nie potrafili tego udokumentować bramkami. I przegrali. Tak jak zazwyczaj po bramce straconej w końcówce. - Statystyki nie wygrywają. Co z tego, że mamy ogromną przewagę w posiadaniu piłki, jak nie stwarzamy sobie zbyt wielu sytuacji, a piłka ani razu nie wpadła do siatki. A tylko to się liczy - oceniał jeszcze w przerwie niedzielnego meczu Rafał Grodzicki i to także był bardzo trafny komentarz. Śląsk w pierwszej połowie całkowicie zdominował gospodarzy, którzy nie byli w stanie przeprowadzić ani jednej groźnej akcji. Wrocławianie też nie stworzyli ich zbyt dużo, bowiem kiedy zbliżali się do pola karnego Zawiszy, razili niecelnością podań. Wydawało się jednak, ze w końcu większa kultura gry i lepsze umiejętności pozwolą Śląskowi wykazać swą wyższość. (…) Zawisza obudził się na ostatnie pół godziny i wówczas Marian Kelemen po raz kolejny potwierdził, że jest w kapitalnej formie, broniąc strzały Kamila Drygasa i Piotra Petasza, a także w sobie tylko wiadomym stylu odbijając piłkę po główce Igora Lewczuka z 3 metrów. A w końcu stało się to, co zazwyczaj. Przy rzucie rożnym zawodnicy Śląska nie potrafili upilnować stojącego przy dalszym słupku Drygasa i ten strzałem pod poprzeczkę nie dał żadnych szans Kelemenowi”.

„Bydgoszczanie zagrali jeden z najsłabszych meczów w ostatnim czasie, ale na nieskuteczny Śląsk to wystarczyło. Wrocławianie stracili nawet matematyczne szanse na awans do grupy mistrzowskiej” - czytamy w Sporcie. „Na pierwszym planie Ryszard Tarasiewicz i Tadeusz Pawłowski - byli świetni zawodnicy Śląska, legendy wrocławskiego klubu, teraz trenerzy stojący po dwóch stronach barykady. To o nich mówiło się najwięcej przed wczorajszym meczem. Dopiero na drugim planie znajdowała się rywalizacja na boisku. Jak się okazało, słusznie. Obaj szkoleniowcy mogli załamywać ręce, patrząc na to, co robią ich podopieczni. Przynajmniej w pierwszej połowie. Z lepszej perspektywy nieporadność swoich zawodników widział Tarasiewicz, który mecz musiał oglądać z wysokości trybun. I być może słabsza gra Zawiszy wynikała też z braku Tarasia na ławce trenerskiej. (…) W 83 minucie bydgoszczanie dopięli swego - dośrodkowanie Sebastiana Dudka z rzutu rożnego przedłużył jeszcze Bernardo Vasconcelos, a najlepiej w polu karnym zachował się Kamil Drygas, który z kilku metrów wpakował piłkę do siatki. - Winę przy straconej bramce biorę na siebie - mówił Dalibor Stevanović, który mimo nieupilnowania Drygasa przez resztę meczu prezentował się solidnie. To już pewne - Śląsk w tym sezonie będzie walczyć o utrzymanie”.

„Przed meczem wrocławianie mieli jeszcze cień nadziei, że wygrywając z Zawiszą, przy korzystnych wynikach w innych meczach, będą gonić pierwszą ósemkę zespołów, które po podziale tabeli zagrają o mistrzostwo Polski. Porażka definitywnie rozwiała wszelkie nadzieje - Śląsk będzie bronił się przed degradacją!” - rozpisuje się dzisiejsza Gazeta Wyborcza. „Teraz nie ma już żadnego znaczenia, że przez ponad godzinę gry w Bydgoszczy Śląsk był zdecydowanie lepszy od Zawiszy. Co z tego, że wrocławianie dominowali na boisku, wypracowywali sobie świetne okazje do zdobycia bramki, jeśli grali nieskutecznie, a momentami wręcz irytująco nonszalancko. Tak było w sytuacjach, gdy piłkarze Śląska silili się na efektowne zakończenie akcji, kombinowali w polu karnym przeciwników i w końcu zostali za to surowo ukarani. (…) Na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego wiadomo na pewno, że Śląsk zagra w grupie drużyn broniących się przed degradacją z ekstraklasy. Ale wcześniej rozegra jeszcze mecze z niezwykle ambitnie walczącym o utrzymanie Podbeskidziem Bielsko-Biała i rywalizującą o czołową ósemkę Lechią Gdańsk”.

„Śląsk pudłował, Zawisza trafił” - o wczorajszym pojedynku pisze także Super Express. „- Nie wiem do tej pory, w jaki sposób przegraliśmy ten mecz - dziwił się po spotkaniu w Bydgoszczy gracz Śląska Wrocław Mateusz Machaj. Zawisza pokonał na własnym stadionie 1:0 Śląsk, mimo że to goście przez niemal cały mecz mieli wyraźną przewagę. Gospodarze dali się zdominować i wrocławianie mieli mnóstwo sytuacji, ale razili straszną nieskutecznością. Rewelacyjnymi interwencjami popisywał się też bramkarz Zawiszy Wojciech Kaczmarek. W poprzeczkę trafił Marco Paixao, w słupek jego brat bliźniak Flavio, w stuprocentowych sytuacjach pudłowali też Rafał Grodzicki czy Sebino Plaku. Zawisza najgroźniejszy był po stałych fragmentach gry i właśnie po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę z najbliższej odległości do bramki wpakował Kamil Drygas, zapewniając słabym, ale skuteczniejszym od rywali gospodarzom komplet punktów”.

„Niestety, atmosferą wszystkiego zmienić nie można. To dobrze, że piłkarze Śląska się integrują, że uczą się polskiego, wychodzą do ludzi. Świetnie, że stwarzają sytuacje, starają się od tyłu konstruować akcje. Problem jest tylko taki: z ostatnich pięciu meczów wygrali jeden. Wczoraj polegli w Bydgoszczy 0:1. Za tydzień zagrają na wyjeździe z Podbeskidziem i przy ewentualnej porażce zrównają się z nimi punktami, z drużyną, która jeszcze przed weekendem była w strefie spadkowej. Powiedzmy sobie szczerze - to katastrofa. (…) W spotkaniu z Zawiszą wrocławianie znów - tak jak tydzień wcześniej z Górnikiem - mieli przewagę. W pierwszej - trochę sennej - połowie statystyka posiadania piłki była zdecydowanie na korzyść gości. (…) Początek drugiej odsłony jeszcze mocniej wskazał na Śląsk jako na drużynę, która powinna zdobyć w tej konfrontacji trzy punkty. Pierwsze 10 minut powinno się zakończyć przynajmniej dwoma golami dla przyjezdnych. (…) Do głosu doszedł Zawisza. Marian Kelemen najpierw obronił strzał z ostrego kąta Masłowskiego, potem instynktownie zablokował uderzenie jednego z rywali po rzucie rożnym, a na końcu wybił próbę Piotra Petasza, który przymierzył z … rzutu rożnego. W 82 minucie gospodarze - korzystając z bierności wrocławian w środku pola - przeprowadzili szybką kontrę, po której uderzał Wójcicki, ale Słowak znów wybił na rzut rożny. Po tym stałym fragmencie gry padła jedyna bramka. Dalibor Stevanović dał się przepchnąć Kamilowi Drygasowi, a ten wbił piłkę do siatki”.

„Goście stracili ostatnią szansę na ósemkę. Zawisza raczej w niej będzie” - pisze Przegląd Sportowy. „Gwóźdź do trumny Śląska wbił Kamil Drygas. Jego bramka z końcówki meczu ostatecznie przekreśliła szanse wrocławian na awans do grupy mistrzowskiej. Zatrudnienie w lutym Tadeusza Pawłowskiego miało uratować Śląskowi miejsce w pierwszej ósemce. Nowy trener do niedzieli ani jednego z pięciu meczów nie przegrał. Wczoraj poczuł, jak na ławce Śląska smakuje porażka i zaczyna liczyć punkty, które zagwarantują utrzymanie. I to po meczu, w którym jego zespół dominował. Gdyby piłka po strzale Rafała Grodzickiego leciała kilkadziesiąt centymetrów niżej, gdyby Marco Paixao po technicznym uderzeniu z dystansu nie trafił tylko w słupek, to goście schodziliby na przerwę nie tylko zadowoleni z przewagi, ale również z wyniku”.


Patryk Załęczny
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław