Wydarzenia

Wasiluk: Ostatnie pół roku nauczyło mnie pokory

2011-07-01 09:00:14
- Cieszę się, że trenuję ze Śląskiem. To naprawdę duża przyjemność móc podpatrywać wrocławskich zawodników i podnosić przy nich swoje umiejętności - mówi Marek Wasiluk, najnowszy nabytek WKS-u. Zapraszamy do przeczytania rozmowy ze środkowym obrońcą wypożyczonym z Cracovii.
Twoje nieoczekiwane pojawienie się w kadrze na zgrupowanie w Chorwacji było dużym zaskoczeniem dla kibiców. Jak do tego doszło, że zostałeś piłkarzem Śląska?
O tym, że Orest Lenczyk interesuje się moją osobą, wiedziałem już od pewnego czasu od trenera Młodej Cracovii Władysława Łacha, który dobrze zna się ze szkoleniowcem Śląska. Niewiele brakowało, a zostałbym piłkarzem Śląska jeszcze podczas poprzedniego zgrupowania w Spale. Wtedy jednak pojawiły się jakieś problemy, na które nie miałem wpływu. O tym, że ostatecznie mam jechać z drużyną do Chorwacji, dowiedziałem się w poniedziałek ok. godz. 17. Wsiadłem w samochód, pojechałem do Wrocławia i we wtorek z samego rana siedziałem już w klubowym autokarze. Bardzo się z tego cieszę.

Trudno się dziwić – w ubiegłym sezonie w desperacko walczącej o utrzymanie Cracovii zagrałeś w zaledwie pięciu spotkaniach, a całą wiosnę spędziłeś w Młodej Ekstraklasie. Co takiego się stało, że nie mogłeś wywalczyć miejsca w składzie swojej poprzedniej drużyny?
To jest taki okres, do którego niechętnie chciałbym wracać. Wszystko zaczęło się od zmiany trenera. Nowy szkoleniowiec nie widział dla mnie i dla kilku innych chłopaków miejsca w zespole i musieliśmy się rozstać. Na pół roku musiałem przenieść się do zespołu młodzieżowego. To była dla mnie ogromna lekcja pokory. Teraz naprawdę mam w sobie dużo determinacji, by wrócić i ponownie grać w lidze, bo te ostatnie pół roku było dla mnie wyjątkowo ciężkie.

Z rezerw Cracovii, która rzutem na taśmę utrzymała się w lidze, do wicemistrza Polski – to chyba spory awans sportowy?
Oczywiście, bez dwóch zdań. Cieszę się, że mogę teraz trenować z takimi zawodnikami. To naprawdę duża przyjemność móc ich podpatrywać i podnosić przy nich swoje umiejętności. Mam nadzieję, że następne pół roku będzie dla mnie udane.

Domyślam się, że dużą rolę w tym transferze odegrał trener Orest Lenczyk, z którym już miałeś okazję pracować właśnie w Cracovii.
Na pewno. Gdy trener przychodził do Cracovii, także nie miałem za sobą najlepszego okresu. Jednak wiosną, po przepracowaniu zimy pod jego okiem, grało mi się już naprawdę dobrze. Wystąpiłem wtedy we wszystkich meczach. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie i dobrze przygotuję się do sezonu. Nie chcę jednak robić dalekosiężnych planów i składać deklaracji. Teraz, po tym ostatnim półroczu, najważniejszy jest dla mnie każdy kolejny trening.

Jakieś plany jednak musisz robić – w końcu do Śląska zostałeś wypożyczony tylko do końca roku. Decyzja o tym, czy trafisz do Wrocławia na stałe, zapadnie w grudniu i zapewne zostanie podjęta w oparciu o Twoja formę w najbliższej rundzie.
Tak jak mówiłem – teraz najważniejszy jest dla mnie każdy kolejny dzień, w którym mogę trenować i odbudowywać formę. Jeśli będę robił swoje, a do tego dojdzie dobra gra, wyniki drużyny oraz chęć ze strony Śląska, by mnie zatrzymać, to ja oczywiście też będę chciał zostać w tym klubie na dłużej.

Za sobą masz już debiut w Śląsku. Jak Ci się grało z nowymi kolegami przeciwko Slovanowi Bratysława?
Nie ukrywam, że po półrocznym rozbracie z piłką wejście do gry z zawodnikami ekstraklasowymi, na dodatek w meczu przeciwko mistrzowi Słowacji, wywołało u mnie dreszczyk emocji. Bardzo się cieszę, że pojawiłem się na boisku i jakąś małą cegiełkę do tego zwycięstwa dołożyłem.

Jak oceniasz ten mecz w wykonaniu Śląska?
To był pierwszy mecz Śląska, jaki od dawna widziałem na żywo, a nie z perspektywy fotela przed telewizorem. Wrocławski zespół jest bardzo przyzwoity i dobrze poukładany, szczególnie w obronie. Slovan był bardzo wymagającym przeciwnikiem, ma w kadrze wielu reprezentantów kraju. Mimo wszystko to my byliśmy lepsi. Myślę, że to dobre przetarcie przed czekającymi nas już niebawem meczami o stawkę.

Wystąpiłeś w tym spotkaniu na pozycji defensywnego pomocnika, choć Marek Wasiluk to przede wszystkim środkowy obrońca.
Najlepiej rzeczywiście czuję się na środku defensywy, choć mogę grać również w pomocy, o ile moim głównym zadaniem jest wtedy destrukcja. Grywałem też na lewej stronie obrony, ale to nie były próby udane.

Domyślam się, że pewnie z powodu wzrostu. Jak to się stało, że mając niemal dwa metry trafiłeś do piłki nożnej, a nie na przykład do koszykówki czy siatkówki?
Tak, to był właśnie ten powód. A czemu piłka nożna? To standardowe pytanie w moim przypadku (śmiech). Tak jakoś po prostu wyszło. Wychowywałem się w Białymstoku, a w tym mieście liczy się tylko futbol. Nigdy nie było tam silnych tradycji koszykarskich czy siatkarskich, więc to naturalne, że wszyscy młodzi chłopcy chcieli grać w piłkę.

W ubiegłym sezonie zapewne bacznie śledziłeś rozstrzygnięcia w Ekstraklasie. Jak wtedy oceniałeś drogę, jaką przeszedł Śląsk – od przedostatniego miejsca w lidze do wicemistrzostwa?
Całe poprzednie rozgrywki obfitowały w zaskakujące rozstrzygnięcia. A awans Śląska z piętnastego na drugie miejsce jest czymś, co będzie się długo pamiętało. Takie rzeczy zdarzają się niezwykle rzadko, jeśli w ogóle. Widać było, że Śląsk jest bardzo dobrze zorganizowany w grze obronnej. W polskich realiach jak widać jest to klucz do sukcesu. Wystarczy przypomnieć, że po przyjściu trenera Lenczyka do Wrocławia drużyna przegrała zaledwie dwa mecze.

Znasz kogoś z obecnej kadry Śląska?
Tak, jest kilka osób, z którymi miałem okazję występować w reprezentacjach młodzieżowych i w U-23: Mariusz Pawelec, Piotrek Celeban, Antek Łukasiewicz. Z kolei Mateusza Cetnarskiego poznałem, gdy przyjeżdżał do Krakowa na leczenie. Na pewno jest łatwiej się zaaklimatyzować, gdy kogoś się zna. Ale akurat w Śląsku z tym nie ma problemów, bo w drużynie panuje świetna atmosfera. Nie bez powodu mówi się, że sukces rodzi się nie na boisku, ale w szatni.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław