Wydarzenia

WITAJ, EUROPO: Skandynawskie przeczucie Mili

2011-06-17 15:53:07
- Gdy grałem w Austrii, mój klub w pucharach trafił na polską drużynę. Gdy przeszedłem do Norwegii, grałem z Austriakami. Dlatego teraz prawem serii Śląsk powinien zmierzyć się z kimś z Norwegii - żartuje Sebastian Mila przed poniedziałkowym losowaniem europejskich pucharów. Zapraszamy do przeczytania całej rozmowy z kapitanem naszej drużyny.
Losowanie europejskich pucharów za trzy dni. Czujecie już jakieś emocje związane z tym wydarzeniem, zastanawiacie się, na kogo możecie trafić?
To jest podobnie jak z wicemistrzostwem. Wtedy przez kilka godzin, a chyba nawet dni, nie docierało do nas, że osiągnęliśmy taki sukces. Teraz jest tak samo – chyba jeszcze nie do końca uwierzyliśmy, że już niebawem czekają na tak ważne wydarzenia, jak losowanie czy mecze pucharowe. Jednak fakt, że stanie się to już za trzy dni, na pewno działa na wyobraźnię. Myślę, że im bliżej będzie tego poniedziałku, tym to napięcie będzie się nam udzielało.

W poniedziałek, podczas losowania rywala dla Śląska, drużyna będzie ćwiczyć w Spale. Myślałeś o tym, by jako kapitan porozmawiać z trenerem o chwili wolnego, w trakcie której moglibyście na żywo śledzić tę ceremonię?
Dobry pomysł! Myślę, że jesteśmy w stanie to osiągnąć i trener zgodzi się przesunąć nieco zajęcia. Mam nadzieję, że za te słowa nie wyrzuci mnie ze zgrupowania (śmiech). Gdy grałem w Valerendze też tak zrobiliśmy – całą drużyną skupiliśmy się wokół komputera i emocjonowaliśmy się tym, na kogo możemy trafić.

A na kogo chciałby trafić Śląsk? Możliwości jest sporo – od Fulham Londyn po Levadię Tallin.
Zdania są podzielone. Część chłopaków na dzień dobry wolałaby zagrać z teoretycznie słabszym rywalem, z kolei pozostali chcieliby sprawdzić się w boju z bardziej wymagającą drużyną.

A Sebastian Mila?
Ja raczej zaliczam się do tej drugiej grupy. W moich poprzednich zespołach często mierzyliśmy się z bardziej renomowanymi klubami. Wszyscy mówili, że będzie ciężko, że nie mamy szans, a my wywijaliśmy numer i przechodziliśmy do następnej rundy. Takie zwycięstwa zawsze smakują najlepiej i są wspominane jeszcze przez wiele lat. Mam nadzieję, że trafimy na wymagającego przeciwnika i przejdziemy go po dobrym meczu. To byłoby coś fajnego dla nas wszystkich.

Jesteś jednym z kilku piłkarzy Śląska, którzy doskonale znają smak europejskiej rywalizacji.
Dla każdego piłkarza występy w europejskich pucharach to dodatkowy bonus. Po to całe życie ciężko się trenuje, by móc mierzyć się z najlepszymi. Już cztery lata nie było mi dane grać w Europie, wiec tym bardziej jestem zmotywowany, by po tak długiej przerwie pokazać się w tych rozgrywkach z dobrej strony.

Będziesz się starał swoje doświadczenie przekazać drużynie czy klubowi?
Oczywiście tak. Wiele jest takich niuansów, które pozornie nie mają dużego znaczenia, ale tak naprawdę od nich sporo zależy. Podam przykład – w różnych ligach gra się różnymi piłkami. Na przykład my korzystamy z Pumy, a nasz potencjalny rywal może korzystać np. z Adidasa. W drużynach, w których kiedyś występowałem, mieliśmy po kilkanaście różnych piłek tylko po to, by przed meczem w Pucharze UEFA przyzwyczaić się do futbolówek, którymi mieliśmy grać w meczu wyjazdowym. Dla kogoś to może być detal, ale dla sportowca to ma naprawdę duże znaczenie. Śląsk jednak rozwija się w dobrym kierunku, więc tych moich podpowiedzi pewnie nie będzie zbyt wiele. U wszystkich pracowników klubu, nie tylko u piłkarzy, widać tą mobilizację przed grą w pucharach. Każdy ma świadomość, jak trudne zadanie wszystkich nas czeka i jak wiele należy włożyć pracy w to, by wszystko wyszło jak należy.

Na koniec nie mogę nie zapytać o prywatne typy Sebastiana Mili na poniedziałkowe losowanie. Na kogo chciałbyś konkretnie trafić? Może na Austrię Wiedeń lub Valerengę Oslo, Twoje byłe kluby?
Coś czuję, że będzie to Valerenga lub inna norweska drużyna. Kiedy przeszedłem z Groclinu do Austrii, mój nowy klub trafił w pucharach na Legię Warszawa. Gdy przeniosłem się do Oslo, graliśmy z Austrią Wiedeń. Teraz więc by pasowało, by Śląsk zmierzył się właśnie z Valerengą. Jednak zdecydowanie bardziej wolałbym trafić na drużynę z miasta położonego bliżej Wrocławia, bo chciałbym uniknąć dalekich i wyczerpujących podróży.

No to może czeski Jablonec nad Nysą?
O, to byłoby dobre rozwiązanie. Także dla naszych kibiców, którzy mieliby naprawdę blisko. A w takim ważnym meczu ich doping na pewno nam się bardzo przyda.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław