Wydarzenia

Wreszcie wygrana Śląska!

2008-10-30 16:55:37
Po trzech porażkach, spotkanie z ŁKS-em Łomża miało być dla Śląska meczem prawdy. Trenerzy i piłkarze powtarzali, że o żadnym kryzysie nie może być mowy, a dowodem tych słów miała być wygrana nad zespołem z województwa Podlaskiego. Trzeba przyznać, że nie były to słowa rzucone na wiatr, gdyż Śląsk bez problemu pokonał znajdujący się w strefie spadkowej Łomżyńki KS 3:0. Dzięki temu zwycięstwu wrocławianie nie stracili kontaktu z czołówką i awans w dalszym ciągu jest jak najbardziej realny.
Przed spotkaniem kibice wywiesili transparent Biegać, walczyć, zdrowia nie żałować, tylko tak możecie się NAM zrewanżować. Piłkarze wzięli sobie te słowa do serca i od pierwszych minut meczu zaatakowali bramkę gości. Dużą ochotę do gry przejawiali zwłaszcza bracia Gancarczykowie. Marek mógł tuż po rozpoczęciu spotkania strzelić bramkę, ale minimalnie chybił. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i już w 10 minucie Śląsk objął prowadzenie. Po dośrodkowaniu z prawej strony, Dariusz Sztylka odegrał piłkę głową do Petra Pokornego, a ten z najbliższej odległości umieścił ją w siatce. Szybko uzyskane prowadzenie pozwoliło zielono-biało-czerwonym na kontrolowanie gry. Duża ilość przechwytów w środku pola pozwalała na zaskakiwanie rywali szybkimi akcjami. Nie było o to trudno biorąc pod uwagę to jak szybko po obu flankach przemieszczali się skrzydłowi. W środku panowali za to Sebastian Dudek i Wojciech Górski. Łomżanie mogli stwarzać zagrożenie jedynie po stałych fragmentach gry. Ich frustracja spowodowana słabą grą przybrała niebezpieczną formę gdy w 30 minucie Paweł Galiński wślizgiem, od tyłu zaatakował Dudka. Do końca pierwszej połowy goście w żaden sposób nie potrafili zagrozić bramce obchodzącego 25-urodziny Wojciecha Kaczmarka. Śląsk zdobył za to bramkę w 39 minucie po kapitalnym prostopadłym podaniu Górskiego i uderzeniu Marka Gancarczyka. Niestety sędzia uznał, że strzelec był w tym momencie na pozycji spalonej. Kibice po pierwszych 45 minutach wreszcie mogli być zadowoleni z postawy swoich ulubieńców. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Już na samym początku drugiej odsłony po kapitalnej akcji Łudzińskiego i Marka Gancarczyka, tylko bardzo dobra interwencja Pavola Pronaja uchroniła przyjezdnych przed utratą bramki. Obrońcy ŁKS-u w dalszym ciągu nie potrafili znaleźć recepty na ataki wrocławian prowadzone bocznymi sektorami boiska. Pochodzący z Oławy Janusz i Marek Gancarczykowie byli dla nich jak ferrari dla malucha. W żaden sposób nie można ich było dogonić. Wszyscy piłkarze Śląska czuli się na boisku bardzo pewnie o czym świadczą dryblingi i podejmowanie ryzyka w akcjach jeden na jednego. W 57 minucie Łudziński trafił w słupek. Tego czego nie potrafił zrobić napastnik znakomicie wypełnił obrońca Śląska, Petr Pokorny, który w 62 minucie po dośrodkowaniu Dudka z rzutu rożnego skierował głową piłkę do siatki. Po drugiej bramce dla gospodarzy łomżanie chaotycznymi akcjami próbowali odwrócić losy meczu, ale kończyły się one w najlepszym wypadku kilka metrów przed polem karnym, dobrze tego dnia dysponowanych podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza. Z każdą minutą gra przyjezdnych była coraz bardziej nerwowa. W końcu w 73 minucie gola po świetnym podaniu w uliczkę Łudzińskiego, gola strzelił - po uprzednim minięciu bramkarza - Marek Gancarczyk i wątpliwości co do zwycięzcy meczu zostały rozwiane. Ostatnie dwadzieścia minut goście czekali już na ostatni gwizdek sędziego i tylko szczęściu mogli zawdzięczać, że nie stracili kolejnych bramek. W 80 minucie uchronił ich słupek po rzucie karnym wykonywanym przez Łudzińskiego. Przy okazji karnego swoją drugą żółtą kartkę za rozmowy z sędzią otrzymał Cezary Stefańczyk i musiał opuścić boisko. Piłka w końcowym okresie meczu praktycznie nie opuszczała połowy łomżan. - O naszej postawie zdecydowały mniejsze umiejętności i stopniowa utrata sił w drugiej połowie - powiedział po meczu smutny trener ŁKS-u Witold Mroziewski. Bez wątpienia dobra gra Śląska potwierdziła iż w przygotowaniach do sezonu nie poczyniono błędów i stać sobotnich zwycięzców na grę na wysokim poziomie. Czy ten mecz będzie dla wrocławian początkiem serii zwycięstw? W najbliższym meczu ze Stalą Stalowa Wola trener Tarasiewicz nie będzie mógł skorzystać z usług Klofika, Łudzińskiego, Sztylki oraz Pokornego, którzy otrzymali w meczu z Łomżą żółte kartoniki i w następnej kolejce będą pauzować. Niemniej gra Śląska może napawać optymizmem i przyszłość nie musi się rysować w tak ciemnych barwach jak wydawało się po trzech pierwszych spotkaniach. Śląsk Wrocław 3:0 (1:0) ŁKS Łomża Petr Pokorny 9 62', Marek Gancarczyk 73' Śląsk: W. Kaczmarek - Wójcik, Pokorny, Sztylka, Wołczek - M.Gancarczyk, Górski (Tymiński 89), Dudek, J. Gancarczyk Klofik (Ulatowski 67\') Łudziński (Szewczuk 81\') ŁKS: Pronaj - Skórnicki, Galiński, Stefańczyk, Bzdęga - Kęska, Jurgielewicz, Łazar (Sulcas 81\'), Dereżyński (Sędrowski 65\') - Citko, Biżew (Gołębiewski 81\') Żółte kartki- Klofik, Pokorny, Sztylka, M.Gancarczyk, Łudziński- Galiński, Biżew, Sędrowski, Citko, Gołębiewski, Stefańczyk Czerwona kartka Stefańczyk Sędziował- Marcin Szrek (Kielce) Widzów- 4500
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław