Wydarzenia

Wygrana po rzutach karnych! (relacja z meczu w Sofii)

2011-08-05 11:58:13
Śląsk Wrocław zremisował w Sofii 0:0 rewanżowe spotkanie 3. rundy kwalifikacyjnej Ligi Europy. Podopieczni Oresta Lenczyka awansowali do kolejnych gier dzięki zwycięstwu w rzutach karnych 4:3.
Trener Lokomotivu, Diyan Petkov, przed meczem przekonywał, że to klub z Wrocławia jest faworytem tego starcia. W składzie ekipy z Bułgarii w porównaniu z zeszłotygodniowym spotkaniem doszło do kosmetycznych zmian. Między innymi w wyjściowej jedenastce znalazł się Mirza Mesić. Natomiast zgodnie z przypuszczeniami, Orest Lenczyk wybrał nieco inne zestawienie niż w ostatniej ligowej potyczce z Górnikiem Zabrze. Od pierwszych minut w Sofii zagrali m.in. Waldemar Sobota, Mateusz Cetnarski, Amir Spahić oraz Cristian Omar Diaz.

Śląsk nie zamierzał się bronić i grać zachowawczo. Od pierwszych minut zdominował grę i już w czwartej minucie stworzył sobie groźną sytuację. Amir Spahić dośrodkował z lewego skrzydła, a Cristian Diaz próbował sprytnie pokonać Valentina Galeva, jednak jego uderzenie głową było niecelne. Niedługo potem po jednym ze strzałów Sebastiana Mili z rzutu wolnego bramkarz gospodarzy z największym trudem sparował piłkę na rzut rożny.

Mimo przewagi wrocławian, do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić Bułgarzy. Po indywidualnych akcjach zagrożenie pod bramką Mariana Kelemena stworzyli Ivo Ivanov i Iskren Pisarov, ale słowacki golkiper między słupkami spisywał się wyśmienicie. Należy również podkreślić, że bardzo dobrze w defensywie radzili sobie Marek Wasiluk i Amir Spahić, raz po raz niwelujący ataki Lokomotivu.

W końcowych fragmentach pierwszej odsłony widowiska dobre okazje miał Sebastian Mila. W 32. minucie niewiele zabrakło, by zamknął dośrodkowanie z lewego skrzydła, natomiast tuż przed przerwą jego uderzenie zza pola karnego nad poprzeczką przeniósł Galev. Do przerwy na stadionie w Sofii nie padły bramki, zatem sprawa awansu wciąż była nierozstrzygnięta.

Po zmianie stron nadal przeważali wicemistrzowie Polski (groźnie strzelali Marek Wasiluk i Mateusz Cetnarski), jednak swojej przewagi nie potrafili udowodnić choćby jednym golem. Tymczasem na tle nieskutecznych rywali coraz lepiej zaczęli prezentować się gospodarze, którzy przeprowadzili kilka groźnych ataków. Szczególnie gorąco w polu karnym Kelemena zrobiło się w 72. minucie, kiedy doszło do sporego zamieszania, w którym na szczęście dobrym refleksem wykazali się wrocławscy defensorzy. Z kolei najlepszą okazję dla Śląska wypracował w 82. minucie Waldemar Sobota. Piłka po jego strzale w długi róg potoczyła się niemal wzdłuż linii bramkowej i nie pomogła nawet szybka reakcja i próba dobitki Voskampa.

W samej końcówce mecz się mocno wyrównał. Piłkarze obydwu byli bardzo zmęczeni, choć nie rezygnowali z szybkich ataków mogących zakończyć zawody w regulaminowym czasie. Tak się jednak nie stało i o awansie do dalszej fazy gier musiała zadecydować dogrywka.

W pierwszym kwadransie dodatkowego czasu gry ponownie przewagę osiągnął Śląsk. W 102. minucie po jednym z ataków mocnym uderzeniem z kilkunastu metrów popisał się Mateusz Cetnarski i wydawało się, że piłka wpadnie w końcu do bramki, jednak w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił ją Milen Lahchev. Tymczasem gospodarze nie pozostawali dłużni. W ostatniej akcji mocno strzelał Preslav Yordanov, ale na posterunku był niezawodny Marian Kelemen.

Rozstrzygnięcia nie przyniosła także druga część dogrywki. Zawodnicy obu zespołów powoli opadali z sił i grali bardzo ostrożnie, zdecydowanie bojąc się odsłonić i doznać goryczy porażki w samej końcówce. Kilka akcji ofensywnych mogło się jednak podobać. Na brak szczęścia szczególnie może narzekać Marek Wasiluk, piłka po jego uderzeniu głową w 109. minucie minęła bowiem nieznacznie słupek bramki Galeva. Mecz nieuchronnie zbliżał się do rzutów karnych i zawodnicy obydwu ekip chyba już powoli czekali na ostatni gwizdek arbitra. Ostatnią okazję miał jeszcze, dosłownie kilka sekund przed końcem dogrywki Sebastian Mila, ale jego uderzenie zza pola karnego minimalnie minęło słupek Lokomotivu. Po 120 minutach bezbramkowy remis oznaczał jedno - o losach dwumeczu zadecydują rzuty karne!

Pierwsze dwie serie to pewne wykorzystanie jedenastek z obu stron. Trzeci rzut karny Lokomotivu obronił Marian Kelemen, instynktownie odbijając piłkę bitą w środek bramki. Chwilę potem Śląsk na prowadzenie wyprowadził Łukasz Madej. Czwarta seria to znów dwa dobre i precyzyjne uderzenia, a co za tym idzie dwa kolejne gole. Przed ostatnią rundą wrocławianie prowadzili 4:3. Do piłki podszedł, najlepszy chyba zawodnik gospodarzy, Marcho Dafchev i mocno strzelił w prawy róg. Kapitalną interwencją popisał się Marian Keleman, wybijając piłkę poza bramkę i już za chwilę utonął w objęciach kolegów.

Lokomotiv Sofia - Śląsk Wrocław 0:0 k.3:4

Rzuty karne:

1:0 Goranov
1:1 Sztylka
2:1 Yordanov
2:2 Mila
2:2 Ivanov (Kelemen obronił)
2:3 Madej
3:3 Dobrev
3:4 Pietrasiak
3:4 Dafchev (Kelemen obronił)

Lokomotiv: Galev - Dobrev, Lahchev, Diakov (90 Garov), Varbanov, Atanasov, Goranov, Iwanov, Pisarov, Yanev (46 Dafchev), Mesić (75 Yordanov).
Śląsk: Kelemen - Celeban, Wasiluk, Pietrasiak, Spahić, Elsner, Dudek (117 Sztylka), Cetnarski, Mila, Sobota (82 Madej), Diaz (60 Voskamp).

Żółte kartki: Atanasov, Varbanov, Lahchev - Elsner, Spahić
Sędziował: Oliver Drachta (Austria)
Widzów: 2 000
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław