Wydarzenia

Wypowiedzi piłkarzy po meczu Śląsk - Lechia

2011-10-28 23:37:42
Śląsk Wrocław w debiucie na nowym stadionie pokonał Lechię Gdańsk 1:0. Zapraszamy do lektury pomeczowych komentarzy głównych aktorów piątkowego widowiska.
Waldemar Sobota (Śląsk Wrocław): Wiedzieliśmy, że mecz z Lechią będzie trudny i to się potwierdziło. Lechia twardo broniła na swojej połowie i kiedy tylko przechodziliśmy przez środkową linię, byliśmy podwajani i trudno było skonstruować akcję. Ale mamy jeszcze nasze stałe fragmenty gry. Sebastian dośrodkował piłka się tak odbiła, że trafiła do Johana, który strzelić gola. Nie był to możne ładny mecz, ale liczy się zwycięstwo i teraz myślimy już o kolejnym. Atmosfera była niesamowita. Mówiąc szczerze, kiedy wychodziłem na boisko ciarki mi przeszły po plecach. Grać na takim stadionie przy takiej widowni, coś niesamowitego.

Marcin Pietrowski (Lechia Gdańsk): W pierwszej połowie byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Kontrolowaliśmy grę i wydawało nam się, że tylko kwestią czasu jest, kiedy wypracujemy sobie sytuację bramkową. Wiedzieliśmy, że Śląsk jest groźny w kontrataku i w stałych fragmentach gry. I właśnie po stałym fragmencie gry straciliśmy gola. Właściwie to był nasz pierwszy błąd w tym meczu. Później ruszyliśmy śmielej do ataku i Śląsk miał więcej miejsca, co mogło się skończyć stratą przez nas drugiej bramki. Do końca wierzyliśmy, że mimo wszystko uda się jeszcze odrobić straty, ale Śląsk w defensywie był dzisiaj bezbłędny. Szkoda, bo z przebiegu całego meczu nie zasłużyliśmy na porażkę.

Rafał Gikiewicz (Śląsk Wrocław): Właściwie dwa dni temu pojawiła się myśl, ze mogę zagrać, bo właśnie wtedy Marian Kelemen zgłosił problemy z łydką. Trener w takim wypadku postanowił dać mi szansę i jestem mu bardzo wdzięczny. Dziesięć miesięcy czekałem na taką okazję. Wiedziałem, że wszyscy będą mnie porównywać do Mariana i z tego względu było mi jeszcze trudniej. Zachowałem jednak czyste konto i licząc mecz pucharowy z Podbeskidziem, to mój drugi mecz z rzędu na zero. Stadion i doping był niesamowity. Kiedy człowiek nie słyszy swoich myśli nie jest łatwo, ale trzeba się było skoncentrować i być poza tym. Kiedy Marian wróci, to wskoczy do bramki i to jest dla mnie oczywiste, bo to on jest numerem jeden. Ja dalej będę ciężko pracował na treningach i czekał na kolejną szansę. Może to będzie w następnym meczu, a może ponownie mi przyjdzie trochę poczekać. Cieszę się, że zagrałem w tym historycznym meczu i robię dalej swoje.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław