Wydarzenia

Wypowiedzi piłkarzy po niedzielnym meczu

2012-03-25 18:05:03
Śląsk Wrocław przegrał z Lechem Poznań 0:2 w spotkaniu 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Prezentujemy pomeczowe wypowiedzi głównych bohaterów niedzielnego widowiska.
Marian Kelemen (Śląsk Wrocław): Moim zdaniem w akcji, po której został podyktowany rzut karny Rudnevs strzelał, ale nie trafił czysto w piłkę, dlatego szła ona wzdłuż bramki. Po takim meczu na pewno jest złość, bo mieliśmy więcej sytuacji niż Lech, ale ich nie wykorzystaliśmy. Potem bramka samobójcza i ten rzut karny... Myślę, że gospodarze nie zasłużyli na zwycięstwo.

Artiom Rudnevs (Lech Poznań): Walczyliśmy o strzelenie bramki i o zwycięstwo w meczu ze Śląskiem. Mamy jeszcze osiem meczów do końca rundy i myślę, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Dzisiaj zacząłem na ławce, bo taką decyzję podjął trener i ja muszę to uszanować.

Przemysław Kaźmierczak (Śląsk Wrocław): Lech nie miał za dużo podbramkowych sytuacji, my natomiast je stwarzaliśmy, ale zabrakło wykończenia. Jeśli gramy o mistrzostwo, musimy wykorzystywać takie okazje. Tak się nie stało, teraz myślimy już o kolejnym spotkaniu. Trener pytał już po meczu pucharowym czy czułbym się na siłach zagrać na pozycji środkowego obrońcy. W oficjalnym meczu był to mój debiut w tej formacji, bo w przeszłości na tej pozycji grywałem jedynie w sparingach. Do momentu utraty gola dobrze graliśmy, Lech nie miał zbyt wiele z gry, ale miał sporo szczęścia. Nam z kolei go brakowało, bo Dalibor Stevanović trafił w słupek w doliczonym czasie gry.

Ivan Djurdjević (Lech Poznań): Dla nas to ważny mecz, wiedzieliśmy, że był to mecz o życie. Przegrywając przekreślilibyśmy szanse na europejskie puchary. Gra była brzydka, ale udało nam się trafić do siatki rywala. Po tej bramce i przełamaniu złej serii na pewno nam ulżyło.

Łukasz Madej (Śląsk Wrocław): Byliśmy lepszym zespołem, ale nie zawsze taki wygrywa. Lech nie potrafił stworzyć sobie sytuacji. Każda porażka boli, a taka boli podwójnie. Dopóki my strzeliliśmy gola samobójczego, to nic nie mogli zrobić. Ich frustracja narastała z każdą minutą. Gdyby nie strzelili bramki jeszcze przez pięć, dziesięć minut, to już nic by nie zrobili. Tak się czasem układa, że nic nie wpada. Piłkarze Lecha mieli dzisiaj szczęście i miejmy nadzieję, że nam zostanie to zwrócone w kolejnych meczach. Szkoda czerwonej bramki dla Piotrka Celebana, bo już druga bramka nie jest tak ważna. O wszystkim zadecydował ten pierwszy gol.
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław