Prezentujemy wypowiedzi Janusza Gancarczyka, Sebastiana Mili oraz Marcina Zająca, po meczu Śląska Wrocław z Ruchem Chorzów.
Janusz Gancarczyk: - Cały zespół zagrał bardzo dobre spotkanie. Zagraliśmy mądrze taktycznie i udało nam się zdobyć dwie bramki, a straciliśmy jedną. Szkoda, bo mieliśmy jeszcze okazję na trzecią bramkę. Zemściło się, bo rywale zdobyli gola i było trochę nerwówki w końcówce. Szczęśliwie udało nam się do końca utrzymać ten wynik. Miałem też okazję na druga bramkę , ale obrońca mnie atakował straciłem równowagę i wyszedł niezbyt udany strzał. Za to przy golu wiedziałem dokładnie w którym momencie uderzyć, bo zazwyczaj bramkarze kładą się i to wykorzystałem. Podciąłem piłkę nad nim i zdobyłem drugą swoją taką bramką. Cieszę się z tego. W pierwszej połowie nie udało się nam strzelić bramki, choć gdyby sędzia podyktował rzut karny po faulu na mnie, to pewnie by padła.
Sebastian Mila: - Pokazaliśmy się z dobrej strony i zagraliśmy dobre spotkanie. Ruch nie przegrał u siebie od dłuższego czasu i jesteśmy bardzo zadowoleni z tych trzech punktów. Teraz będziemy przygotowywać się do meczu z warszawską Legią. W przerwie trener Ryszard Tarasiewicz wskazał nam mankamenty w grze, ale nie dopuszczaliśmy Ruchu do tego, by konstruował jakieś składne akcje. Bardziej starali się grać długimi piłkami, próbując zaskoczyć obrońców i bramkarza. Na szczęście im się nie udało, a my w drugiej połowie zagraliśmy koncertowo. Zdobyliśmy bramki po bardzo ładnych, płynnych akcjach, które ćwiczymy na treningach.
Marcin Zając: - W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, mieliśmy swoje sytuacje, choć bramki nie padły. W drugiej połowie przespaliśmy początek padły dwie bramki. Goniliśmy wynik, ale jedna bramka to za mało, by dzisiaj wygrać. Zabrakło chyba koncentracji, do tego czasu kontrolowaliśmy przebieg spotkania.