Wypowiedzi zawodników po meczu Korona - Śląsk

Ernest Konon: Najgorsza dla drużyny jest właśnie strata bramki w 88 minucie, przy stanie 1:0. Graliśmy naprawdę dobrze do 70-80 minuty zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Śląsk grał słabo ,w dodatku w dziesięciu. Przed meczem morale w drużynie było naprawdę wysokie. Trener nas mocno zmotywował i wyszliśmy na pierwszą połowę czując się świetnie. Wygrywaliśmy pojedynki, rywale uciekali się do fauli, by nas zatrzymać. Piłki często latały w polu karnym, oddawaliśmy dużo strzałów. Mieliśmy sporo sytuacji, może nie stuprocentowych, ale klarownych. Powinniśmy je wykorzystać. Czerwona kartka dla Celebana była konsekwencją naszej gry. Zdobyliśmy bramkę, rywali grali w osłabieniu i wszystko układało się po naszej myśli. Gdyby nam wszystko weszło, to byłoby cztery, albo pięć zero, jak z Polonią Warszawa. Nie było stuprocentowych sytuacji, bo nawet ta bramka Ediego, to było z przypadku, odbita piłka. Nie było może sytuacji sam na sam z bramkarzem, to były po prostu strzały. Przy takiej śliskiej murawie, się strzela i liczy, że trafi się w bramkę. Tak zrobił to Śląsk – zawodnik strzelał, Sotirović dołożył drogę i piłka wpadła do bramki. Idealnie trafił, ale nie oszukujmy się, na treningu nie trafiłby tak ani raz na sto zagrań. Z drugiej strony Śląsk oddał chyba tylko ten jeden groźny strzał i Radek nawet nie musi zmieniać koszulki, a my oddaliśmy chyba 16 strzałów. Musimy chyba skupić się na grze do ostatniej minuty, szczególnie z takimi drużynami jak Śląsk.

Tomasz Szewczuk: Remis wywalczony w takich okolicznościach, gdy przegrywaliśmy i graliśmy w dziesiątkę, można uznać za sukces. Trudno mi wytłumaczyć, czemu w pierwszej połowie gra nam się nie układała. W przerwie padły w szatni ostre słowa i wyszliśmy zmobilizowani na boisko. Przy akcji, po której zdobyliśmy bramkę próbowałem uderzać na bramkę, Vuk dostawił nogę i dzięki temu mamy remis, choć przyjeżdżaliśmy do Kielc z myślą o trzech punktach.