Wydarzenia

Zabrakło precyzji (relacja z meczu z Dinamem)

2011-02-11 15:58:32
W pierwszym sparingu rozegranym podczas cypryjskiego zgrupowania Śląsk zremisował 2:2 (0:0) z czwartą ekipą białoruskiej Ekstraklasy Dinamem Mińsk.
W pojedynku z Białorusinami mieliśmy wszystko: składne akcje, emocje i bramki. Śląskowi zabrakło właściwie tylko jednego – skuteczności. – Co prawda strzeliliśmy dwa gole, ale tak naprawdę już do przerwy powinniśmy prowadzić ze 3:0 – stwierdził po końcowym gwizdku Przemysław Kaźmierczak.

Już początek spotkania pokazał, że to Śląsk będzie rozdawał karty w tym meczu. Chwilę po pierwszym gwizdku sędziego Amir Spahić ruszył lewą stroną na bramkę rywali, lecz został nieprzepisowo zatrzymany na linii pola karnego. Sebastian Mila przymierzył z rzutu wolnego, jednak piłka minęła światło bramki.

W 15 minucie na szarżę prawą stroną zdecydował się Tadeusz Socha, a jego zaskakujące uderzenie z linii końcowej o centymetry minęło słupek. Kilkanaście sekund później to samo – ale na drugim skrzydle – zrobił Spahić. Bośniak dośrodkował w pole karne do Piotra Ćwielonga, który pomylił się naprawdę niewiele - piłka uderzyła bowiem w bidon oparty o słupek bramki rywali.

Zaledwie dwie minuty później Przemysław Kaźmierczak przymierzył z rzutu wolnego ponad poprzeczką. W kolejnej akcji Waldemar Sobota zdecydował się na lobowanie bramkarza, jednak zrobił to minimalnie niecelnie. Chwilę późnie znów szczęścia próbował Sobota, tym razem z rzutu wolnego podyktowanego za faul na Ćwielongu na linii pola karnego, lecz ponownie górą z tego pojedynku wyszedł bramkarz. Z kolei w 30 minucie potężne uderzenie Ćwielonga z dystansu golkiper Dinama końcówkami palców wybił na róg.

Dominacja Śląska nie podlegała dyskusji, jednak i Dinamo od czasu do czasu usiłowało zagrozić bramce Mariana Kelemena. Najbliżej tego Białorusini byli w 34 minucie, gdy po rzucie wolnym piłka zatrzymała się na poprzeczce. Odpowiedź Śląska była natychmiastowa – najpierw mocne uderzenie Mili bramkarz wybił na aut, a następnie Socha był bliski wykorzystania dobrego podania Soboty.

Druga połowa mogła zacząć się idealnie dla Dinama – po szybkiej kontrze jeden z rywali znalazł się sam na sam z Kelemenem, ale nasz bramkarz pokazał klasę światową, wybijając Białorusinowi piłkę spod nóg.

W 60 minucie trener Orest Lenczyk dokonał pierwszych zmian, a na boisku pojawiło się aż sześciu nowych graczy. I już pierwsza akcja po ich wejściu na boisko przyniosła bramkę. Łukasz Madej ładnie dograł do Remigiusza Jezierskiego, ten dośrodkował z linii końcowej do Waldemara Soboty, który strzałem głową wyprowadził Śląsk na prowadzenie.

Radość w obozie Śląska nie trwała jednak długo. Zaledwie trzy minuty później wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Dawid Abramowicz faulował w polu karnym jednego z napastników Dinama. Sędzia bez wahania wskazał na jedenastkę, którą na wyrównującego gola zamienił Afanasjew. Śląsk ruszył do ataku, dobre okazje miał zwłaszcza Jezierski, ale niestety i jemu w najważniejszych momentach jeszcze brakowało precyzji.

Wreszcie w 77 minucie na rajd prawym skrzydłem zdecydował się Marek Gancarczyk. Pomocnik Śląska wpadł w pole karne, gdzie został powalony na ziemię. Sędzia nie miał wyjścia i musiał podyktować drugą tego dnia jedenastkę. Pewnym egzekutorem okazał się Cristian Diaz, dla którego był to pierwszy mecz od czasu kontuzji odniesionej w październikowym spotkaniu z Legią.

Śląsk nadal przeważał, dobre okazje mieli jeszcze Rok Elsner, Łukasz Madej i Marek Gancarczyk. Niestety, ostatnie słowo należało jednak do Białorusinów, którzy w trzeciej minucie doliczonego czasu gry zdobyli wyrównującego gola.

Dinamo Mińsk – Ślask Wrocław 2:2 (0:0)
Bramki:
Afanasjew 64 karny, Sotero 90 – Sobota 61, Diaz 77 karny
Śląsk: Kelemen (62 R. Gikiewicz) – Socha (60 Pawelec), Celeban (60 Szewczuk), Fojut, Spahić (62 Abramowicz) – Sobota (75 Diaz), Kaźmierczak (60 Elsner), Sztylka (70 Menzel), Ćwielong (60 Gancarczyk), Mila (60 Madej) – Ł. Gikiewicz (60 Jezierski).
Wiadomości Wrocław Pogoda Wrocław Rozkład jazdy MPK Wrocław